Christine's POV
- Christine, nadszedł czas, aby zaśpiewać sto lat Emily! - moja mama wołała zza drzwi. Powoli otworzyłam oczy. Nagie ciało Jasona leżało na moim.
Z pomrukiem wstałam z łóżka. Znalazłam mój luźny T-shirt i majtki.
- Poczekaj tutaj - wyszeptałam do Jasona, który wciąż był w łóżku.
Wyciągnął ręce w moją stronę, pragnąc, abym go przytuliła. Uśmiechając się, weszłam z powrotem do łóżka i pochyliłam się.
- Dzień dobry kochanie - wyszeptałam i pocałowałam go, zanim wyszłam z pokoju.
Zapukaliśmy do drzwi Emily, weszliśmy i zaśpiewaliśmy dla niej, która, oczywiście, już nie spała. Nawet nie skończyliśmy piosenki, bo Emily od razu pobiegła do kuchni, aby zobaczyć czy jakieś prezenty nie leżą na blacie. Oczywiście, jak zwykle, były tam. I było ich dużo. Ubrania, Baby Borns, zabawkowy telefon, różowa hulajnoga z pasującym do niej kaskiem.
- Afrodyta! - Emily zapiszczała radośnie, kiedy otworzyła prezent ode mnie.
Zeskoczyła z krzesła i podbiegła do mnie.
- Wszystkiego najlepszego - powiedziałam i przytuliłam ją.
Kiedy już zjedliśmy, croissanty - to nasza tradycja, wróciłam do pokoju, aby się przebrać. Jason wciąż spał na łóżku.
- Kochaniee - westchnęłam niecierpliwie i usiadłam na jego plecach. Powoli otworzył swoje oczy. - Podwieziesz mnie do szkoły? - wyszeptałam i zaczęłam mierzwić jego włosy.
Skinął głową w poduszkę i westchnął śpiąco.
Podniosłam się i udałam się w kierunku łazienki. Zdjęłam moje ubrania i weszłam pod prysznic. Chwilę później usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a potem ktoś je zamknął. Jason w bokserkach stanął przed umywalką i zaczął myć twarz. Kiedy namydliłam moje ciało zapachem truskawki, a potem go spłukałam, owinęłam się ręcznikiem.
- Proszę - powiedziałam i otworzyłam szafkę pod umywalką. - Możesz tego używać, kiedy jesteś tutaj - powiedziałam i podałam Jasonowi niebieską szczoteczkę do zębów.
- To dlatego, że nie lubisz mojego porannego oddechu? - Jason szyderczo się uśmiechnął i chwycił mnie za mój ręcznik.
- Puść mnie! - zachichotałam i próbowałam wyrwać się z jego uścisku. Lecz Jason trzymał mnie mocno i przyciągnął do siebie.
- Nigdy cię nie puszczę - wyszeptał i pocałował mnie w nos.
Położyłam rękę na jego klacie i uśmiechnęłam się.
- Okej, zobaczymy się za minutę - powiedziałam do Jasona, zanim podniosłam torbę z podłogi i wyszłam z pokoju.
- Pa mamo, Jason podwiezie mnie do szkoły! - wykrzyknęłam w stronę kuchni. - Do zobaczenia później, urodzinowy dzieciaku - uśmiechnęłam się do Emily. Z frontowych drzwi mogłam ujrzeć Jasona.
- Miłego dnia! - krzyknęła moja rodzina, kiedy otworzyłam drzwi i wybiegłam z domu.
Kilka sekund później Jason podjechał swoim białym Audi, a ja wsiadłam do środka. Miał na sobie jedną ze swoich bluz, która była w mojej półce. Dodatkowo, zmienił swoje buty na czerwone Supry. Typowy Jason.
W myślach miałam naszą ostatnią noc. To między mną i Jasonem było oficjalne. Nie musieliśmy już niczego przed sobą ukrywać.
- Do zobaczenia - powiedziałam i wychodząc z samochodu, pocałowałam Jasona w policzek, kiedy zatrzymał się przed moją szkołą. On także wyszedł z auta.
- Gdzie idziesz? - zachichotałam i przechyliłam głowę.
- Muszę porozmawiać z Gabrielem. Jest w szkole, prawda? - powiedział i splótł nasze dłonie razem.
- Tak - zaśmiałam się i położyłam głowę na jego ramieniu. - Ale on chodzi do "działu college". To wciąż liceum, ale dla starszych osób, które nie są jeszcze gotowe na college - wyjaśniłam.
- Nie mogę uwierzyć, że on tam chodzi - mruknął Jason.
Wzruszyłam ramionami. - Edukacja jest ważna.
Kiedy weszliśmy do szkoły, poczułam jak wszyscy na nas patrzą. Albo może tylko na Jasona. Większość ludzi wiedziała, kim był, lub myślała, że wie.
Szliśmy w kierunku mojej szafki, z której wyjęłam książki do fizyki.
- O, fizyka! To był mój ulubiony przedmiot w szkole - Jason uśmiechnął się i wziął książkę z moich rąk.
- Ew, nienawidzę jej - powiedziałam i zamknęłam szafkę.
- Tylko dlatego, że jej nie rozumiesz - dokuczał mi, głupawo się uśmiechając.
- Zamknij się - wymamrotałam, a jego dłonie jeździły w górę i w dół po moim ciele.
Zarzuciłam ręce na jego szyję, a on przycisnął swoją głowę do mojej. Jego usta dotykały moich. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Zadzwonił dzwonek, ale to nie zatrzymywało Jasona.
- Jason, muszę iść do klasy! - zachichotałam i pocałowałam go w policzek po raz ostatni.
- Okej, okej - Jason uśmiechał się, całując moje policzki, zanim pozwolił mi pójść. - A, i nie mogę odebrać cię dzisiaj, mam trochę... pracy - wymamrotał.
- Okej, to zobaczymy się później - powiedziałam z uśmiechem, zanim udałam się do klasy od fizyki. Zatrzymałam się i obróciłam. - Ale przyjdziesz na przyjęcie, prawda? - powiedziałam ostro.
- Obiecuję - odpowiedział Jason, zanim weszłam do sali.
Na lekcji fizyki pana Barksa byłam zatracona we własnych myślach. Nawet szepty Coraliny i Emmy nie były dla mnie interesujące. Potrafiłam myśleć tylko o Jasonie.
flashback
Obudziłam się w moim ciemnym, zimnym pokoju. Nagie Jason leżał obok mnie i wciąż był w głębokim śnie. Próbowałam wtulić się w kołdrę, ale to było trudne, ponieważ Jason zabrał jej większość. Było mi zimno, a to, że nie miałam na sobie żadnych ubrań, wcale mi nie pomagało.
Chciałam położyć się bliżej Jasona, ale zamiast się ocieplić, obudziłam go.
Jego oczy były w połowie otwarte.
- Nie śpisz? - wymamrotał z zamkniętymi oczami i obrócił się w moją stronę.
- Nie mogłam zasnąć - wyszeptałam. Myśli o Jasonie i jego ojcu nie dawały mi spokoju.
Podniósł swoje ręce jako znak, że mogę się w niego wtulić. Co też zrobiłam.
- Ah, jesteś lodowata! - warknął Jason i zaczął pocierać moje ramiona swoimi dłońmi. - Oh, kochanie - cmoknął ustami i ciasno objął mnie rękoma.
Nie zajęło mi długo, aby zasnąć, ale to było oczywiste. Najlepszym miejscem na świecie było to, w ramionach Jasona.
- Panno Dion, czy ty w ogóle mnie słuchasz?
później tego popołudnia
Pomogłam mojej mamie nadmuchać te wszystkie kolorowe balony i przygotować stół prawdziwej księżniczki dla Emily i jej gości. Emily zaprosiła pięć osób, ale przyszedł też dziadek.
Emily i jej przyjaciele byli w pokoju i bawili się jej nowymi zabawkami. Ale niektóre rzeczy, jak na przykład barbie Afrodyta, były schowane, aby inni nie mogli się nimi bawić.
- Kiedy przyjdzie Jason? - zapytała moja mama, kiedy kładłyśmy na stole sztućce.
Spojrzałam na zegarek. - Powiedział, że będzie tutaj o 18 - wymamrotałam.
Była 18:30, może nie powinnam się stresować? Jason na pewno był już w drodze.
Chwilę później do drzwi zadzwonił dzwonek, a moja mama uśmiechnęła się do mnie. Natychmiast pobiegłam w stronę drzwi, a zanim je otworzyłam, popatrzyłam do lustra.
- Hej piękna! Gratulacje dla twojej młodszej siostry - powiedział mój dziadek i przytulił mnie.
- Cześć dziadku, jak dobrze cię widzieć - uśmiechnęłam się, próbując ukryć moje rozczarowanie, że to nie był Jason. Cokolwiek, dziadek był jednym z mężczyzn, których kocham najbardziej.
- Gdzie jest urodzinowy dzieciak? - mój dziadek się uśmiechnął i pomachał fioletową torbą.
- Jest w swoim pokoju - zachichotałam i z powrotem poszłam do salonu.
Westchnęłam głęboko, kiedy usiedliśmy do stołu, aby zjeść. Zegar pokazywał 18:40, a Jasona nadal nie było.
- Powinniśmy na niego poczekać, czy...? - moja mama zapytała mnie po cichu, kiedy dziewczynki usiadły.
Pokręciłam głową. Normalnie nie mogłam w to uwierzyć. Czy Jason zdecydował, że się nie pojawi?
Do drzwi zadzwonił dzwonek, a Emily pobiegła do hallu, krzycząc - JA OTWORZĘ!
Nawet nie raczyłam wstać i zobaczyć, czy to był Jason. Dlaczego nie zadzwonił, aby powiedzieć, że się spóźni? A może to nawet nie był on...
- Jasey! - powiedziała Emily. Mój żołądek zrobił fikołka. Jasey?
- Cześć Emily, wszystkiego najlepszego! - zadowolony głos Jasona zabrzmiał z hallu.
- Mamo! Mamo! Mamo! Chodź tutaj i zobacz, Jason ma dla mnie ogromny prezent! - wrzasnęła Emily.
Mój tata owinął rękę wokół mojej szyi.
- Nie powinnaś iść i się przywitać?
Zmrużyłam oczy i wstałam od stołu. Nie, będę tu siedziała wiecznie, duuh.
Jason wszedł do jadalni, trzymając wielki prezent. Był to wielki karton owinięty różowym papierem. Położył go na podłodze, a kiedy się podniósł, zobaczyłam jego twarz. Westchnęłam. Miał podbite oko.
- O Boże, hej, Jason, co ci się stało! - wykrzyknęła moja mama i przytuliła go.
- Ja... um, w warsztacie w garażu, w którym pracuję... stanąłem na grabie i trzon uderzył mnie w oko. - Niepewnie się uśmiechnął.
- Mogę to teraz otworzyć? - pisnęła Emily i zaczęła tańczyć wokół prezentu.
Jason skinął głową i zaczął mierzwić dłonią jej włosy.
Kiedy Emily niecierpliwie zdzierała papier z pudełka, podeszłam do Jasona.
- Co to jest? - wyszeptałam i przytuliłam go. Wzruszył ramionami.
Chciałam zapytać go o prawdziwy powód jego podbitego oka, ale nie mogłam. Nie tutaj.
- TO RÓŻOWE AUTO! - krzyczała Emily, pokazując na pudło. Ona nie kłamała. To była mniejsza wersja różowego American car dla dzieci w wieku 3-5 lat.
Emily rzuciła się na nogę Jasona i przytuliła go.
- Dziękuję! Dziękuję! Dzięęęęęękuuujęęęę! - krzyczała entuzjastycznie.
Jason podniósł ją z podłogi i pocałował w policzek.
- I nawet straciłam ząb, który mi wypadł, popatrz! - powiedziała Emily, pokazując na dziurę, w której wcześniej był ząb.
- Mówiłem, że to przyniesie ci szczęście, prawda? - zachichotał Jason, ciągle trzymając Emily.
Chłopacy, którzy lubią dzieci... Czy było coś bardziej atrakcyjnego?
Jason's POV
Posadziłem Emily z powrotem na jej krzesło przy stole, zanim zająłem swoje miejsce obok Christine. Miałem nadzieję, że nie była zła za to, że się spóźniłem. Lecz zanim usiadłem, ktoś poklepał mnie po ramieniu.
- Nie spotkaliśmy się już kiedyś? - głos za mną zaśmiał się.
Obróciłem się i zamurowało mnie. To był starszy mężczyzna, z małego, czerwonego samochodu, którego spotkałem jakiś miesiąc temu. Mężczyzna, który na mnie trąbił, kiedy zatrzymałem się na skrzyżowaniu.
- Nauczyłeś się już, że trzeba zjeżdżać na pobocze? - uśmiechnął się ciepło. Nie miałem pojęcia, czy mówił ironicznie czy nie. Położył dłoń na moim ramieniu. - Tylko żartuję, chłopcze. Jestem dziadkiem Christine, Louis, ale również możesz nazywać mnie dziadkiem - powiedział i mrugnął do mnie.
- Dziadku... - Christine wymamrotała głupkowato.
Usiadłem i podałem rękę dziadkowi Christine.
- Dobrze cię widzieć, Jason - przywitał się, zanim zaczął posyłać wokoło miskę z sałatką.
Zjadłem całe pyszne jedzenie, które przygotowała mama Christine, kiedy Christine zaczęła chichotać.
- Co? - wymamrotałem, patrząc na nią z buzią pełną jedzenia.
- Proszę - uśmiechnęła się i otarła moje usta serwetką. Zachichotała i pocałowała mnie w policzek. Z drugiej strony stołu słychać było chichot. To był dziadek Christine, który na nas patrzył.
- Więc, jak się poznaliście? - uśmiechnął się i oparł o krzesło.
- Przez wspólnych znajomych - wymamrotała Christine, głaskając kciukiem swoją dłoń.
- Jak zarabiasz na życie, Jason? - zapytał Louis. Christine posłała mu zirytowane spojrzenie. - No co? Nie mogę nawet zadawać pytań? - powiedział do Christine. To stąd Christine była taka uparta.
- Tak, tyle że jest różnica między zadawaniem pytań a wypytywaniem - warknęła.
Louis zmrużył swoje oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Pracuję w warsztacie w garażu - uśmiechnąłem się i wziąłem łyk piwa.
- Ah, to wyjaśnia twoje białe Audi. - Louis mrugnął do mnie.
- Skąd wiesz, że Jason ma białe Audi? - znów zabrzmiał głos Christine. Uniosła brwi. W jednej sekundzie myślałem, że Louis powie jej o tym, że raz mu groziłem. Ale nie zrobił tego.
- Przecież jest zaparkowane na zewnątrz? - odpowiedział Louis. Wdzięcznie na niego popatrzyłem. Bo samochód nawet nie był zaparkowany przed domem. Był zaparkowany niżej, wzdłuż ulicy.
Po miłym przyjęciu, staliśmy w korytarzu, aby pożegnać się z Louisem, kiedy ten odciągnął mnie na bok.
- Wydajesz się dbać o Christine - powiedział, pokazując głową w stronę Christine.
Skinąłem głową i uśmiechnąłem się. Dobrze wypadłem.
- Bardzo przypominasz mi siebie. To pewnie dlatego cię lubię - zaśmiał się Louis. Miał te same, błyszczące oczy co Christine. - Ale tak, Christine ma własną osobowość - powiedział z błyskiem w oku. Prychnąłem i skinąłem głową. - Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy, Jason - uśmiechnął się i mnie przytulił. Poklepałem go po plecach.
- Ja również, Louis - uśmiechnąłem się, zadowolony, że mnie zaakceptował. Nawet, jeśli już ujrzał inną stronę Jasona.
Christine's POV
Kiedy zobaczyłam, że Jason skończył rozmawiać z moim dziadkiem, pociągnęłam go do pokoju. Byłam zadowolona, że miał dobre stosunki z moją rodziną, ale wolałam go mieć dla siebie.
- Powiedz mi co się stało - powiedziałam i popatrzyłam na jego podbite oko, kiedy usiedliśmy na łóżku.
- Mm, wyglądasz pięknie - powiedział Jason, ignorując moje pytanie i przyciągnął mnie do siebie.
- Jason, nie. Powiedz mi, dlaczego się spóźniłeś i tak wyglądasz - westchnęłam i odepchnęłam go.
- Przestań, Christine - westchnął i położył się na łóżku. Zmarszczyłam brwi. To ja powinnam mu powiedzieć, żeby przestał! To nie ja się spóźniłam i przyszłam z podbitym okiem!
- Dlaczego nie możesz po prostu powiedzieć? - odrzekłam zirytowana. Normalnie, nie kłóciłabym się z Jasonem, ale to było niedorzeczne! On musiał mi mówić o takich rzeczach, prawda? Ale on nadal nie odpowiadał. - Oh, pierdol się Jason - westchnęłam i wstałam z łóżka. Ale on był zaraz za mną i chwycił mnie za ramię.
- Zabiłem człowieka, Christine - szepnął w moje ucho, a moje plecy przycisnęły się do jego brzucha.
Przełknęłam ślinę. - Dlaczego?
- Wisiał nam pieniądze. To dlatego musiałem odebrać Gabriela ze szkoły. Niestety ten facet stawiał nam opór, a ja nie mogę przechodzić obok takich rzeczy obojętnie - wyszeptał. Brzmiał jak nienormalny.
Powoli skinęłam głową. Czasami nie potrafiłam wierzyć w rzeczy, które mówił Jason, nawet jeśli wiedziałam, że to była prawda. Jason był taki kochający i wrażliwy, ale dla innych... zimny jak lód.
Jason włożył ręce pod moją bluzkę i chwycił moje piersi.
- Czy ty kiedykolwiek mógłbyś... mnie pobić? Jeśli bym cię wkurzyła? - wyszeptałam.
Jason prychnął i obrócił mnie.
- Nie bądź głupia - mamrotał między pocałunkami, które zostawiał na mojej szyi. Położyłam rękę na jego karku. Miał rację. Wiedziałam, że nigdy nie podniósłby na mnie ręki.
- Zostaniesz tutaj na noc, prawda? - jęknęłam, kiedy on całował mnie między moimi piersiami.
- Właściwie to mamy spotkanie. Zawsze mamy spotkanie, jeśli ktoś zostanie zabity - powiedział bez emocji.
Spojrzałam na niego miną słodkiego pieska, upewniając się, że wyglądam na porzuconą.
- Chyba nie pozwolisz mi spać tutaj? Samej w tym zimnym pokoju? - wyszeptałam, patrząc na niego. - Może będę taka samotna, że zadzwonię po kogoś? Po kogoś, kto mnie rozgrzeje? - kontynuowałam.
- To spotkanie może poczekać... - Jason wymamrotał. Wyglądał na zmartwionego na samą myśl, że ktoś inny byłby przy mnie przez całą noc.
Uśmiechnęłam się. Zawsze dostaję to, czego chcę.
______________
Udało mi się dodać nowy rozdział, tak szybko, jak tylko mogłam. I jak, podoba Wam się moje tłumaczenie? Będę starała się dodawać nowy rozdział raz w tygodniu, chyba, że Lilith przetłumaczy go wcześniej :) Mam nadzieję, że to wam odpowiada, niestety skończyła się przerwa świąteczna, więc doszła mi nauka. No ale za niecały miesiąc mam ferie i wtedy postaram się dodawać rozdziały szybciej.
jeśli czytasz - skomentuj
- Christine, nadszedł czas, aby zaśpiewać sto lat Emily! - moja mama wołała zza drzwi. Powoli otworzyłam oczy. Nagie ciało Jasona leżało na moim.
Z pomrukiem wstałam z łóżka. Znalazłam mój luźny T-shirt i majtki.
- Poczekaj tutaj - wyszeptałam do Jasona, który wciąż był w łóżku.
Wyciągnął ręce w moją stronę, pragnąc, abym go przytuliła. Uśmiechając się, weszłam z powrotem do łóżka i pochyliłam się.
- Dzień dobry kochanie - wyszeptałam i pocałowałam go, zanim wyszłam z pokoju.
Zapukaliśmy do drzwi Emily, weszliśmy i zaśpiewaliśmy dla niej, która, oczywiście, już nie spała. Nawet nie skończyliśmy piosenki, bo Emily od razu pobiegła do kuchni, aby zobaczyć czy jakieś prezenty nie leżą na blacie. Oczywiście, jak zwykle, były tam. I było ich dużo. Ubrania, Baby Borns, zabawkowy telefon, różowa hulajnoga z pasującym do niej kaskiem.
- Afrodyta! - Emily zapiszczała radośnie, kiedy otworzyła prezent ode mnie.
Zeskoczyła z krzesła i podbiegła do mnie.
- Wszystkiego najlepszego - powiedziałam i przytuliłam ją.
Kiedy już zjedliśmy, croissanty - to nasza tradycja, wróciłam do pokoju, aby się przebrać. Jason wciąż spał na łóżku.
- Kochaniee - westchnęłam niecierpliwie i usiadłam na jego plecach. Powoli otworzył swoje oczy. - Podwieziesz mnie do szkoły? - wyszeptałam i zaczęłam mierzwić jego włosy.
Skinął głową w poduszkę i westchnął śpiąco.
Podniosłam się i udałam się w kierunku łazienki. Zdjęłam moje ubrania i weszłam pod prysznic. Chwilę później usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a potem ktoś je zamknął. Jason w bokserkach stanął przed umywalką i zaczął myć twarz. Kiedy namydliłam moje ciało zapachem truskawki, a potem go spłukałam, owinęłam się ręcznikiem.
- Proszę - powiedziałam i otworzyłam szafkę pod umywalką. - Możesz tego używać, kiedy jesteś tutaj - powiedziałam i podałam Jasonowi niebieską szczoteczkę do zębów.
- To dlatego, że nie lubisz mojego porannego oddechu? - Jason szyderczo się uśmiechnął i chwycił mnie za mój ręcznik.
- Puść mnie! - zachichotałam i próbowałam wyrwać się z jego uścisku. Lecz Jason trzymał mnie mocno i przyciągnął do siebie.
- Nigdy cię nie puszczę - wyszeptał i pocałował mnie w nos.
Położyłam rękę na jego klacie i uśmiechnęłam się.
- Okej, zobaczymy się za minutę - powiedziałam do Jasona, zanim podniosłam torbę z podłogi i wyszłam z pokoju.
- Pa mamo, Jason podwiezie mnie do szkoły! - wykrzyknęłam w stronę kuchni. - Do zobaczenia później, urodzinowy dzieciaku - uśmiechnęłam się do Emily. Z frontowych drzwi mogłam ujrzeć Jasona.
- Miłego dnia! - krzyknęła moja rodzina, kiedy otworzyłam drzwi i wybiegłam z domu.
Kilka sekund później Jason podjechał swoim białym Audi, a ja wsiadłam do środka. Miał na sobie jedną ze swoich bluz, która była w mojej półce. Dodatkowo, zmienił swoje buty na czerwone Supry. Typowy Jason.
W myślach miałam naszą ostatnią noc. To między mną i Jasonem było oficjalne. Nie musieliśmy już niczego przed sobą ukrywać.
- Do zobaczenia - powiedziałam i wychodząc z samochodu, pocałowałam Jasona w policzek, kiedy zatrzymał się przed moją szkołą. On także wyszedł z auta.
- Gdzie idziesz? - zachichotałam i przechyliłam głowę.
- Muszę porozmawiać z Gabrielem. Jest w szkole, prawda? - powiedział i splótł nasze dłonie razem.
- Tak - zaśmiałam się i położyłam głowę na jego ramieniu. - Ale on chodzi do "działu college". To wciąż liceum, ale dla starszych osób, które nie są jeszcze gotowe na college - wyjaśniłam.
- Nie mogę uwierzyć, że on tam chodzi - mruknął Jason.
Wzruszyłam ramionami. - Edukacja jest ważna.
Kiedy weszliśmy do szkoły, poczułam jak wszyscy na nas patrzą. Albo może tylko na Jasona. Większość ludzi wiedziała, kim był, lub myślała, że wie.
Szliśmy w kierunku mojej szafki, z której wyjęłam książki do fizyki.
- O, fizyka! To był mój ulubiony przedmiot w szkole - Jason uśmiechnął się i wziął książkę z moich rąk.
- Ew, nienawidzę jej - powiedziałam i zamknęłam szafkę.
- Tylko dlatego, że jej nie rozumiesz - dokuczał mi, głupawo się uśmiechając.
- Zamknij się - wymamrotałam, a jego dłonie jeździły w górę i w dół po moim ciele.
Zarzuciłam ręce na jego szyję, a on przycisnął swoją głowę do mojej. Jego usta dotykały moich. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Zadzwonił dzwonek, ale to nie zatrzymywało Jasona.
- Jason, muszę iść do klasy! - zachichotałam i pocałowałam go w policzek po raz ostatni.
- Okej, okej - Jason uśmiechał się, całując moje policzki, zanim pozwolił mi pójść. - A, i nie mogę odebrać cię dzisiaj, mam trochę... pracy - wymamrotał.
- Okej, to zobaczymy się później - powiedziałam z uśmiechem, zanim udałam się do klasy od fizyki. Zatrzymałam się i obróciłam. - Ale przyjdziesz na przyjęcie, prawda? - powiedziałam ostro.
- Obiecuję - odpowiedział Jason, zanim weszłam do sali.
Na lekcji fizyki pana Barksa byłam zatracona we własnych myślach. Nawet szepty Coraliny i Emmy nie były dla mnie interesujące. Potrafiłam myśleć tylko o Jasonie.
flashback
Obudziłam się w moim ciemnym, zimnym pokoju. Nagie Jason leżał obok mnie i wciąż był w głębokim śnie. Próbowałam wtulić się w kołdrę, ale to było trudne, ponieważ Jason zabrał jej większość. Było mi zimno, a to, że nie miałam na sobie żadnych ubrań, wcale mi nie pomagało.
Chciałam położyć się bliżej Jasona, ale zamiast się ocieplić, obudziłam go.
Jego oczy były w połowie otwarte.
- Nie śpisz? - wymamrotał z zamkniętymi oczami i obrócił się w moją stronę.
- Nie mogłam zasnąć - wyszeptałam. Myśli o Jasonie i jego ojcu nie dawały mi spokoju.
Podniósł swoje ręce jako znak, że mogę się w niego wtulić. Co też zrobiłam.
- Ah, jesteś lodowata! - warknął Jason i zaczął pocierać moje ramiona swoimi dłońmi. - Oh, kochanie - cmoknął ustami i ciasno objął mnie rękoma.
Nie zajęło mi długo, aby zasnąć, ale to było oczywiste. Najlepszym miejscem na świecie było to, w ramionach Jasona.
- Panno Dion, czy ty w ogóle mnie słuchasz?
później tego popołudnia
Pomogłam mojej mamie nadmuchać te wszystkie kolorowe balony i przygotować stół prawdziwej księżniczki dla Emily i jej gości. Emily zaprosiła pięć osób, ale przyszedł też dziadek.
Emily i jej przyjaciele byli w pokoju i bawili się jej nowymi zabawkami. Ale niektóre rzeczy, jak na przykład barbie Afrodyta, były schowane, aby inni nie mogli się nimi bawić.
- Kiedy przyjdzie Jason? - zapytała moja mama, kiedy kładłyśmy na stole sztućce.
Spojrzałam na zegarek. - Powiedział, że będzie tutaj o 18 - wymamrotałam.
Była 18:30, może nie powinnam się stresować? Jason na pewno był już w drodze.
Chwilę później do drzwi zadzwonił dzwonek, a moja mama uśmiechnęła się do mnie. Natychmiast pobiegłam w stronę drzwi, a zanim je otworzyłam, popatrzyłam do lustra.
- Hej piękna! Gratulacje dla twojej młodszej siostry - powiedział mój dziadek i przytulił mnie.
- Cześć dziadku, jak dobrze cię widzieć - uśmiechnęłam się, próbując ukryć moje rozczarowanie, że to nie był Jason. Cokolwiek, dziadek był jednym z mężczyzn, których kocham najbardziej.
- Gdzie jest urodzinowy dzieciak? - mój dziadek się uśmiechnął i pomachał fioletową torbą.
- Jest w swoim pokoju - zachichotałam i z powrotem poszłam do salonu.
Westchnęłam głęboko, kiedy usiedliśmy do stołu, aby zjeść. Zegar pokazywał 18:40, a Jasona nadal nie było.
- Powinniśmy na niego poczekać, czy...? - moja mama zapytała mnie po cichu, kiedy dziewczynki usiadły.
Pokręciłam głową. Normalnie nie mogłam w to uwierzyć. Czy Jason zdecydował, że się nie pojawi?
Do drzwi zadzwonił dzwonek, a Emily pobiegła do hallu, krzycząc - JA OTWORZĘ!
Nawet nie raczyłam wstać i zobaczyć, czy to był Jason. Dlaczego nie zadzwonił, aby powiedzieć, że się spóźni? A może to nawet nie był on...
- Jasey! - powiedziała Emily. Mój żołądek zrobił fikołka. Jasey?
- Cześć Emily, wszystkiego najlepszego! - zadowolony głos Jasona zabrzmiał z hallu.
- Mamo! Mamo! Mamo! Chodź tutaj i zobacz, Jason ma dla mnie ogromny prezent! - wrzasnęła Emily.
Mój tata owinął rękę wokół mojej szyi.
- Nie powinnaś iść i się przywitać?
Zmrużyłam oczy i wstałam od stołu. Nie, będę tu siedziała wiecznie, duuh.
Jason wszedł do jadalni, trzymając wielki prezent. Był to wielki karton owinięty różowym papierem. Położył go na podłodze, a kiedy się podniósł, zobaczyłam jego twarz. Westchnęłam. Miał podbite oko.
- O Boże, hej, Jason, co ci się stało! - wykrzyknęła moja mama i przytuliła go.
- Ja... um, w warsztacie w garażu, w którym pracuję... stanąłem na grabie i trzon uderzył mnie w oko. - Niepewnie się uśmiechnął.
- Mogę to teraz otworzyć? - pisnęła Emily i zaczęła tańczyć wokół prezentu.
Jason skinął głową i zaczął mierzwić dłonią jej włosy.
Kiedy Emily niecierpliwie zdzierała papier z pudełka, podeszłam do Jasona.
- Co to jest? - wyszeptałam i przytuliłam go. Wzruszył ramionami.
Chciałam zapytać go o prawdziwy powód jego podbitego oka, ale nie mogłam. Nie tutaj.
- TO RÓŻOWE AUTO! - krzyczała Emily, pokazując na pudło. Ona nie kłamała. To była mniejsza wersja różowego American car dla dzieci w wieku 3-5 lat.
Emily rzuciła się na nogę Jasona i przytuliła go.
- Dziękuję! Dziękuję! Dzięęęęęękuuujęęęę! - krzyczała entuzjastycznie.
Jason podniósł ją z podłogi i pocałował w policzek.
- I nawet straciłam ząb, który mi wypadł, popatrz! - powiedziała Emily, pokazując na dziurę, w której wcześniej był ząb.
- Mówiłem, że to przyniesie ci szczęście, prawda? - zachichotał Jason, ciągle trzymając Emily.
Chłopacy, którzy lubią dzieci... Czy było coś bardziej atrakcyjnego?
Jason's POV
Posadziłem Emily z powrotem na jej krzesło przy stole, zanim zająłem swoje miejsce obok Christine. Miałem nadzieję, że nie była zła za to, że się spóźniłem. Lecz zanim usiadłem, ktoś poklepał mnie po ramieniu.
- Nie spotkaliśmy się już kiedyś? - głos za mną zaśmiał się.
Obróciłem się i zamurowało mnie. To był starszy mężczyzna, z małego, czerwonego samochodu, którego spotkałem jakiś miesiąc temu. Mężczyzna, który na mnie trąbił, kiedy zatrzymałem się na skrzyżowaniu.
- Nauczyłeś się już, że trzeba zjeżdżać na pobocze? - uśmiechnął się ciepło. Nie miałem pojęcia, czy mówił ironicznie czy nie. Położył dłoń na moim ramieniu. - Tylko żartuję, chłopcze. Jestem dziadkiem Christine, Louis, ale również możesz nazywać mnie dziadkiem - powiedział i mrugnął do mnie.
- Dziadku... - Christine wymamrotała głupkowato.
Usiadłem i podałem rękę dziadkowi Christine.
- Dobrze cię widzieć, Jason - przywitał się, zanim zaczął posyłać wokoło miskę z sałatką.
Zjadłem całe pyszne jedzenie, które przygotowała mama Christine, kiedy Christine zaczęła chichotać.
- Co? - wymamrotałem, patrząc na nią z buzią pełną jedzenia.
- Proszę - uśmiechnęła się i otarła moje usta serwetką. Zachichotała i pocałowała mnie w policzek. Z drugiej strony stołu słychać było chichot. To był dziadek Christine, który na nas patrzył.
- Więc, jak się poznaliście? - uśmiechnął się i oparł o krzesło.
- Przez wspólnych znajomych - wymamrotała Christine, głaskając kciukiem swoją dłoń.
- Jak zarabiasz na życie, Jason? - zapytał Louis. Christine posłała mu zirytowane spojrzenie. - No co? Nie mogę nawet zadawać pytań? - powiedział do Christine. To stąd Christine była taka uparta.
- Tak, tyle że jest różnica między zadawaniem pytań a wypytywaniem - warknęła.
Louis zmrużył swoje oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Pracuję w warsztacie w garażu - uśmiechnąłem się i wziąłem łyk piwa.
- Ah, to wyjaśnia twoje białe Audi. - Louis mrugnął do mnie.
- Skąd wiesz, że Jason ma białe Audi? - znów zabrzmiał głos Christine. Uniosła brwi. W jednej sekundzie myślałem, że Louis powie jej o tym, że raz mu groziłem. Ale nie zrobił tego.
- Przecież jest zaparkowane na zewnątrz? - odpowiedział Louis. Wdzięcznie na niego popatrzyłem. Bo samochód nawet nie był zaparkowany przed domem. Był zaparkowany niżej, wzdłuż ulicy.
Po miłym przyjęciu, staliśmy w korytarzu, aby pożegnać się z Louisem, kiedy ten odciągnął mnie na bok.
- Wydajesz się dbać o Christine - powiedział, pokazując głową w stronę Christine.
Skinąłem głową i uśmiechnąłem się. Dobrze wypadłem.
- Bardzo przypominasz mi siebie. To pewnie dlatego cię lubię - zaśmiał się Louis. Miał te same, błyszczące oczy co Christine. - Ale tak, Christine ma własną osobowość - powiedział z błyskiem w oku. Prychnąłem i skinąłem głową. - Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy, Jason - uśmiechnął się i mnie przytulił. Poklepałem go po plecach.
- Ja również, Louis - uśmiechnąłem się, zadowolony, że mnie zaakceptował. Nawet, jeśli już ujrzał inną stronę Jasona.
Christine's POV
Kiedy zobaczyłam, że Jason skończył rozmawiać z moim dziadkiem, pociągnęłam go do pokoju. Byłam zadowolona, że miał dobre stosunki z moją rodziną, ale wolałam go mieć dla siebie.
- Powiedz mi co się stało - powiedziałam i popatrzyłam na jego podbite oko, kiedy usiedliśmy na łóżku.
- Mm, wyglądasz pięknie - powiedział Jason, ignorując moje pytanie i przyciągnął mnie do siebie.
- Jason, nie. Powiedz mi, dlaczego się spóźniłeś i tak wyglądasz - westchnęłam i odepchnęłam go.
- Przestań, Christine - westchnął i położył się na łóżku. Zmarszczyłam brwi. To ja powinnam mu powiedzieć, żeby przestał! To nie ja się spóźniłam i przyszłam z podbitym okiem!
- Dlaczego nie możesz po prostu powiedzieć? - odrzekłam zirytowana. Normalnie, nie kłóciłabym się z Jasonem, ale to było niedorzeczne! On musiał mi mówić o takich rzeczach, prawda? Ale on nadal nie odpowiadał. - Oh, pierdol się Jason - westchnęłam i wstałam z łóżka. Ale on był zaraz za mną i chwycił mnie za ramię.
- Zabiłem człowieka, Christine - szepnął w moje ucho, a moje plecy przycisnęły się do jego brzucha.
Przełknęłam ślinę. - Dlaczego?
- Wisiał nam pieniądze. To dlatego musiałem odebrać Gabriela ze szkoły. Niestety ten facet stawiał nam opór, a ja nie mogę przechodzić obok takich rzeczy obojętnie - wyszeptał. Brzmiał jak nienormalny.
Powoli skinęłam głową. Czasami nie potrafiłam wierzyć w rzeczy, które mówił Jason, nawet jeśli wiedziałam, że to była prawda. Jason był taki kochający i wrażliwy, ale dla innych... zimny jak lód.
Jason włożył ręce pod moją bluzkę i chwycił moje piersi.
- Czy ty kiedykolwiek mógłbyś... mnie pobić? Jeśli bym cię wkurzyła? - wyszeptałam.
Jason prychnął i obrócił mnie.
- Nie bądź głupia - mamrotał między pocałunkami, które zostawiał na mojej szyi. Położyłam rękę na jego karku. Miał rację. Wiedziałam, że nigdy nie podniósłby na mnie ręki.
- Zostaniesz tutaj na noc, prawda? - jęknęłam, kiedy on całował mnie między moimi piersiami.
- Właściwie to mamy spotkanie. Zawsze mamy spotkanie, jeśli ktoś zostanie zabity - powiedział bez emocji.
Spojrzałam na niego miną słodkiego pieska, upewniając się, że wyglądam na porzuconą.
- Chyba nie pozwolisz mi spać tutaj? Samej w tym zimnym pokoju? - wyszeptałam, patrząc na niego. - Może będę taka samotna, że zadzwonię po kogoś? Po kogoś, kto mnie rozgrzeje? - kontynuowałam.
- To spotkanie może poczekać... - Jason wymamrotał. Wyglądał na zmartwionego na samą myśl, że ktoś inny byłby przy mnie przez całą noc.
Uśmiechnęłam się. Zawsze dostaję to, czego chcę.
______________
Udało mi się dodać nowy rozdział, tak szybko, jak tylko mogłam. I jak, podoba Wam się moje tłumaczenie? Będę starała się dodawać nowy rozdział raz w tygodniu, chyba, że Lilith przetłumaczy go wcześniej :) Mam nadzieję, że to wam odpowiada, niestety skończyła się przerwa świąteczna, więc doszła mi nauka. No ale za niecały miesiąc mam ferie i wtedy postaram się dodawać rozdziały szybciej.
jeśli czytasz - skomentuj
Hahaha no ładna akcja z dziadkiem:D mega rozdział, oni są tacy niesamowici<3 ty też jesteś niesamowita że tłumaczysz dla nas. Jeśli rozdziały będą co tydzień to będę w raju*.*
OdpowiedzUsuń~M
dziękuję, mam nadzieję, że mi się uda :)
UsuńOooo kocham ich @ladybieeber
OdpowiedzUsuńHahahhahaha. Uwielbiam ❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńświetny, jak zawsze. jesteś nieziemska!
OdpowiedzUsuńO jak szybko nowy rozdział ;)bardzo się cieszę.Rozdział cudowny.Oni razem są tacy cudowni*_*i ten prezent dla jej siostry no Jason jest ideałem mojego chłopaka.Super rozdział czekam na next.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńciesze się jak głupia ze tłumaczenie wróciło
OdpowiedzUsuńo mój Boże jak ja się cieszę, że jedno z moich ulubionych odpowiadań jest jednak dalej tłumaczone *.*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział i czekam na kolejny :) xx
muszę przeczytać jeszcze raz od początku ale ten rozdział jest zajebisty tak długo czekałam na to opowiadanie ze nie wiem ciesze się ze już wróciłaś kocham :* <3
OdpowiedzUsuńO Boże ale się cieszę że nie zrezygnowałam z czytania tego ff! Uwielbiam ich związek! Jason to przy niej taki pantoflarz *-*
OdpowiedzUsuńKocham to i czekam nn!!
Kocham to opowiadanie! Twoje tlumaczenie jest bardzo dobre i doceniam to, ze przerabiasz je tak, aby lepiej nam sie czytało. Dobra robota misiu :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chcialabym zaprosic na mojego nowego bloga. Bylabym bardzo wdzieczna, jesli poswiecilabys chwilke na komentarz ze swoja opinia odnosnie ff letters-jbff.blogspot.com ♡
Jason taki kochany!
OdpowiedzUsuńBosh ! Wielbie to opowiadanie ! :D Jason jest takim słodziakiem że fsjdvuxsnxh! *-* A idea dodawania rozdziałów co tydz bardzo mi się podoba ! xoxo
OdpowiedzUsuńKocham ♥ to jest moje ulubione tłumaczenie ♥ czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńKocham to ff!!! Czekam na następny♡♡♡;)
OdpowiedzUsuńRadość nie do opisania kiedy przypadkiem weszłam na tego bloga i zobaczyłam nowe rozdziały! Mam nadzieję, że już nas nie opuścisz ;)
OdpowiedzUsuńSuper tlumaczysz a rozdział zarąbisty! Trzymam kciuki za ciebie ☺️😘
OdpowiedzUsuńWchodze a tu nowe rozdzialy! Super dzieki za tlumaczenie xx czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńFajnie że tłumaczysz to dla nas :) A rozdział jak zawsze fajny a najlepsze było to z dziadkiem ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, obiecywałam rozdziały co tydzień, lecz niestety nie dzieje się u mnie dobrze i nie znajduję czasu na tłumaczenie, postaram się tłumaczyć więcej w ferie, jesli będę miała internet no i mam nadzieję, że jutro albo w super najbliższym czasie uda mi się wrzucić nowy rozdział. Muszę tylko jeszcze przetłumaczyć 2 strony ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń