Staliśmy tak przez chwilę; jej szczupłe ramiona wokół mojej szyi, a nogi wokół talii. Trzymałem ręce pod jej pośladkami, przyciskając ją do drzwi.
- Sprawiasz, że myślę, że mnie lubisz, a chwilę później chcesz mnie zabić!
Zamknąłem oczy. Jak mogła myśleć, że byłbym w stanie ją skrzywdzić?
Okej, może celowałem w nią pistolet kilka razy, ale nie miałem nic złego na myśli! Nie chciałem jej skrzywdzić. Nie moja wina, że była taka wrażliwa. Ona nie jest wrażliwa; to Ty jesteś chorym człowiekiem. W złości, przygryzłem dolną wargę.
Nie jestem chory, nie jestem, nie jestem!
- Nie jestem chory! - warknąłem, uderzając pięścią w ścianę. Oddychałem ciężko i spuściłem wzrok na podłogę. Może rzeczywiście byłem chory? No i co?! W sumie i tak nikogo to nie obchodzi… Chociaż Christine wyglądała, jakby jednak się przejmowała.
- Wiem – wyszeptała.
Spojrzałem na nią. Ta suka znała mnie od dwóch tygodni. Gówno wiedziała... Ale nie mogłem tak powiedzieć. Chciałem ją uderzyć, żeby wybić jej z głowy myśli, że w ogóle mnie znała.
Westchnąłem.
- Nie znasz mnie, Christine. Znasz moje imię, to wszystko.
Spojrzała na mnie, trochę rozczarowana, ale wiedziała, że mam rację. Nie wiedzieliśmy nic na swój temat.
- Ale chcesz, żebym cię poznała, prawda? – spojrzała na moje usta, a potem przeniosła spojrzenie na moje oczy.
Odczułem dwa skrajne pragnienia jednocześnie – chciałem rzucić nią o ziemię i pocałować w tym samym czasie. Co się ze mną działo? Nikt normalny nie chciałby mnie poznać. Nikt nie chciał mnie znać! Nienawidzili mnie! Nie rozumiała tego?
- Gdybyś nie chciał, żebym cię znała, nie trzymałbyś mnie w ramionach – szepnęła. Krew we mnie zawrzała. Czułem się totalnie wypompowany z sił. Czy właśnie na tym polega chęć dbania o kogoś? Ugh! Nienawidziłem tego uczucia. Ale tak, czułem jednocześnie, że mam dla kogo walczyć. Chronić go. Zamieniam się w ciotowatego geja.
Ostrożnie położyła dłoń na moim policzku. Uśmiechnęła się do mnie niepewnie, delikatnie głaszcząc moją rozgrzaną skórę swoim chłodnym kciukiem.
Czy ona była jakąś wiedźmą? Skąd wiedziała co robić, kiedy prawie wybuchałem? Nie mam pojęcia, i pewnie nigdy się nie dowiem. No nieważne, uwielbiałem to.
Jęknąłem nisko, opierając głowę o jej ramię.
Zachichotała cicho, przenosząc dłoń na mój kark. Spowodowała dreszcze, gdy zaczęła bawić się moimi włosami. Nie chciałem, żeby to kiedykolwiek się skończyło.
Ale oczywiście psycho część mnie nie dała za wygraną.
- Może robię to wszystko, żeby cię zaliczyć – mruknąłem w jej szyję.
Nawet jeśli to nie była prawda, musiałem to powiedzieć. Adrenalina utrzymywała psycho-Jasona przy życiu.
W sumie oczekiwałem, że mnie odepchnie. Krzyknie na mnie. Powie, że potrzebuję jakiejś jebanej pomocy, a potem bym ją odstrzelił. Ale nie zrobiła nic z tych rzeczy.
- Nie, nieprawda – westchnęła, zwalniając tempo głaskania. Nie przestała, ale wiedziałem, że ją zraniłem.
Uniosłem głowę, spoglądając na nią zaskoczony.
- A skąd to wiesz? – zacząłem znów. Przestań, Jason! Możesz ją stracić, krzyczało coś wewnątrz mnie. Moje usta były milimetry od jej i ze wszystkich sił starałem się powstrzymać.
- Ponieważ… - zaczęła. Czyżby chciała się uśmiechnąć? – Nie jesteś szalony.
Pochlebiła mi i zaskoczyła w tej samej chwili.
Kurwa, ta dziwka miała mnie na wyłączność.
Ale nasz śmiech szybko się urwał. Wiedziałem, że nie może się dłużej powstrzymywać, i ja też nie mogłem.
Biorąc jej rękę w swoją, wplotłem je w swoje włosy. Zamykając oczy, mruknąłem z powodu przyjemności, jaką czułem.
Uśmiechnęła się do mnie robiąc to, o co bezgłośnie ją poprosiłem.
Wciąż głaskała mnie po włosach. I dalej, i znów.
A potem przestała. Przesunęła dłonią ostatni raz, po czym położyła obie dłonie na moim karku, przysuwając mnie do siebie. Chciała tego, naprawdę chciała! Czuła to, co ja.
Byliśmy milimetry od siebie; czułem jej oddech na swoich wargach. Znów zanurzyła dłonie w moich włosach, a następnie złożyła czuły pocałunek na mojej brodzie. Potem wróciła do ust.
- Kochanie… - szepnąłem niskim głosem wprost w jej wargi.
- Oh, Jason – odpowiedziała z jękiem, nim natarłem ustami na jej usta.
Krew znów zaczęła we mnie wrzeć, ale tym razem nie ze złości. To było słodkie, nie chciałem, żeby kiedykolwiek się kończyło. Miłość? Jak narkotyk: wiesz, że może się skończyć źle, ale nie możesz się powstrzymać. Nie mogłem udawać ani chwili dłużej. Musiałem jej dotknąć. Musiałem się upewnić, czy mogę dać jej wszystko, czego tylko zapragnie tak długo, aż będzie robić to samo.
Christine’s P.O.V
Jęknęłam nisko w jego usta, kiedy zaczęliśmy. Czubek jego języka łagodnie dotknął mojego, nim wsunął się w pełni w do wnętrza moich warg. Szarpnęłam mocniej jego włosy, nie chcąc, by kiedykolwiek przestawał.
Nie mogłam w to uwierzyć. Byłam w ramionach Jasona McCanna, całując się z nim po francusku.
I wszystkie te myśli, krążące wewnątrz mojej głowy, ale coś w środku je blokowało. Wszystko, co się liczyło, to ja i on.
Odrzuciłam głowę do tyłu, głaszcząc Jasona po karku, kiedy jego usta zaatakowały moją szyję.
Wdychał mój zapach, delikatnie ssąc moją skórę. Zacisnął dłonie na moich pośladkach, powodując jęk.
- Jason… - szepnęłam mu do ucha. Czułam, jak się uśmiecha między pocałunkami. Ale i tak, mimo tej jego pozy zimnego skurwiela, wiedziałam, że starał się być teraz romantyczny. Nie był doświadczony w byciu łagodnym i troskliwym. Nie wiedziałam dlaczego. Ale nawet jeśli ciężko było mi się przyznać, to zdawałam sobie sprawę z jednej rzeczy.
- Myślę, że cię kocham.
BOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOM!
Bomba wybuchła. A może to ja? Nie wiedziałam nawet, z jakiego powodu to powiedziałam. Nie mogłam się powstrzymywać ani chwili dłużej.
Spojrzał na mnie. Nie był zły, raczej przerażony.
Widziałam błyski w jego oczach, jakby w ciągu ułamka sekundy coś się w nim zmieniło. Stał się bardziej gwałtowny. Stawał się zakłopotany. Kurwa, pomyślałam, właśnie tworzę potwora.
A może już stworzyłam.
Przycisnął mnie mocniej do siebie, trzymając dłoń na mojej potylicy. Oparł moją głowę o swoje ramię.
Kopiąc drzwi, żeby je otworzyć, ruszył na górę – wciąż trzymając mnie w ramionach. Kiedy przechodziliśmy przez kuchnię, moje oczy spotkały oczy Gabriela. Wystraszona, schowałam twarz w klatce piersiowej Jasona. Chciałam mieć go najbliżej siebie, jak to tylko możliwe. Otworzył drzwi, ostatnie po prawej stronie, a potem zamknął je za pomocą klucza. Rozejrzałam się po pokoju, nim rzucił mnie na łóżko. Królewskich rozmiarów, jeśli by ktoś pytał. Było olbrzymie.
Ściany były białe, a jedno wielkie okno wpuszczało światło dzienne. Cóż, wieczorne.
Jason przeczołgał się na mnie i to wtedy wszystkie alarmy w mojej głowie zaczęły dzwonić.
W jednej chwili znów stał się łagodny. Przysięgam, ten chłopak musi być bipolarny. A w sumie, to nie chłopak, tylko młody mężczyzna.
Pochylił się, całując mnie w nos. Pogłaskałam go po policzku, a on rozluźnił się jeszcze bardziej. Ale nie wystarczająco; zła część jego psychiki znów wygrała.
Usiadł na moich udach, patrząc na mnie ze złością. Serce z każdą sekundą biło mi coraz mocniej. To było straszne. Leżałam tu, i nie mogłam zrobić ani jednej rzeczy. No w sumie, to mogłam. Ale nie byłam pewna, czy jeśli zaczęłabym krzyczeć, to byłby w stanie przestać.
- Jason – powiedziałam spokojnie, nawet jeśli wewnątrz trzęsłam się jak galareta.
Nie wyglądał, jakby mnie usłyszał, chociaż jego oczy wciąż były zapatrzone w moje.
- Nie rób tego w ten sposób – zaczęłam błagać w desperacji. Był ode mnie fizycznie silniejszy, więc pewnie, że mógł zrobić co tylko zechciał. Ale coś wewnątrz mnie mówiło, że nie byłby w stanie. Tylko czy mogłam temu ufać?
Jason’s P.O.V
- Nie rób tego w ten sposób – błagała. Trzęsąc się. Będąc przerażona. I to była całkowicie moja wina! Spojrzałem na moje ręce. Co, do cholery, robiłem?! Chciałem skrzywdzić jedyną osobę, która kiedykolwiek dała mi się poczuć w ten sposób – jakbym był kochany.
- Kurwa! – wrzasnąłem, zeskakując z łóżka. Rzuciłem w gniewie szklankę, która stała na stoliku przy łóżku. Wskutek kontaktu ze ścianą roztrzaskała się na tysiące części – całkiem, jakby obrazowała moją wewnętrzną sytuację. Nie wiedziałem co robić. Powinienem przeprosić? Uciec? Zabić ją? Zabić siebie?
Usiadłem na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Nie chciałem mierzyć się z rzeczywistością.
Ale za chwilę i tak musiałem stanąć z nią twarzą w twarz…
Christine ostrożnie położyła dłoń na moim ramieniu. Westchnąłem, dając jej do rozumienia, że może mnie dotykać bez strachu.
Spojrzałem na podłogę. Stare, drewniane deski, które zawsze skrzypią, gdy się po nich chodzi.
- Czy naprawdę miałaś na myśli to, co powiedziałaś wcześniej? – uniosłem głowę i spojrzałem na ścianę.
Christine’s P.O.V
Usiadłam za nim.
Gapiłam się na niego, tak jak on na ścianę.
- To, że cię kocham? – zapytałam cicho.
Pokiwał głową, odwracając się w moją stronę.
- Tak.
Spojrzał zaskoczony. Ostrożnie posłałam mu uśmiech, a ten, o dziwo, go odwzajemnij.
Zaśmiałam się na widok jego szerokiego uśmiechu. Nie widziałam wcześniej tego wcielenia.
- Co za słodki uśmiech – zaśmiał się, mierząc mnie spojrzeniem.
Zarumieniłam się, marszcząc nos.
Z westchnieniem, położył się na łóżku.
- To nie jest szalone? – zachichotał, spoglądając na sufit.
- Co dokładnie? – zapytałam, kładąc się obok.
- Nawet się nie znamy – uniósł brwi, spoglądając na mnie.
No i poczułam się brudna i łatwa. Całowanie kogoś, kogo się w ogóle nie znało, wydawało się być zupełnie złe. Ale nie wyglądało, jakby Jason podzielał moje zdanie.
- Podobają mi się dobre dziewczyny, które stają się niegrzeczne tylko dla mnie – uśmiechnął się, przytulając mnie do siebie.
- Myślisz, że jestem niegrzeczna? – zapytałam niewinnie, nie wiedząc, czy odbierać to jako komplement.
- Dziewczyny, które całują nieznajomych, są niegrzeczne - wystawił mi język, puszczając oczko.
- Nie widziałeś, jaka potrafię być niegrzeczna – również wystawiłam język w jego stronę. Szach mat, suko! Jeśli myśli, że widział wszystko, jeśli chodzi o moją złą stronę… Boże, miej go w opiece!
- Chcesz być niegrzeczna tylko dla mnie? – zapytał, nie ukrywając lubieżnego uśmieszku.
- Przepraszam, nie jestem twoją osobistą dziwką – wzruszyłam ramionami, wstając z łóżka.
- Dokąd idziesz? – zapytał, nie kryjąc rozczarowania.
- Do domu. Muszę być gotowa na później – westchnęłam, spoglądając na dziewczynę w lustrze. – Wychodzę z przyjaciółmi.
- Odwieźć cię? – odwróciłam się w jego stronę.
- Czyżby Jason McCann właśnie powiedział coś miłego? – zażartowałam, śmiejąc się na widok jego potulnego wyglądu.
- Nie przyzwyczajaj się – zachichotał, wstając z łóżka i idąc w stronę drzwi. Otworzył je i czekał, aż podejdę.
Czułam, że gapi mi się na tyłek, kiedy szliśmy na dół, więc upewniłam się, że kręcę nim intensywniej, niż zwykle.
Uśmiechnęłam się do chłopaków, kiedy przechodziliśmy przez pokój dzienny. Wzięłam swoje rzeczy, ale wciąż czułam ich spojrzenia na sobie.
- Przepraszam, że nie poćwiczyliśmy tyle, ile powinniśmy – powiedziałam do Gabriela, robiąc smutną minę.
- Nie martw się! Do zobaczenia wkrótce, Christine – uśmiechnął się i pomachał mi na pożegnanie. Poczułam rękę na moim tyłku. Odwróciłam się i zobaczyłam Jasona.
- Gotowa? – szepnął.
- Taaaak – odszepnęłam.
- Dobrze – uśmiechnął się, zaciskając dłonie na moich pośladkach. Mimowolnie jęknęłam.
- Jason McCann, co za napalony chłopiec – mrugnęłam do niego, klepiąc go w klatkę piersiową.
Śmiejąc się, przewrócił oczami, kiedy szliśmy do drzwi.
Kiedy dotarłam do motoru, odwróciłam się, czekając aż Jason przyjdzie. Ale nie przychodził. Rozejrzałam się, szukając go. Wciąż stał na schodkach, prowadzących do domu. Rozglądał się nerwowo. Zmarszczyłam brwi. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał.
- Jedźmy samochodem – powiedział; czułam napięcie w jego głosie. Skierował się w stronę czarnego Audi.
Zamykając drzwi od samochodu, zapięłam pas. Jason tego nie zrobił.
Przygotowałam się na jedną z tych idiotycznych sytuacji, kiedy siedzisz i czujesz, jakby powietrze wysysało z ciebie całą energię do odzywania się. Ale nie było tak dziwnie. Nie, w sumie było całkiem miło. Jechaliśmy chwilę w ciszy, kiedy zdecydowałam się odezwać.
- Jason? – odwróciłam się w jego stronę.
- Hm? – mruknął, nie odrywając wzroku od świateł.
- Opowiedz mi o sobie – ledwo to powiedziałam i już wiedziałam, jak beznadziejnie to zabrzmiało. Mentalnie strzeliłam facepalma, kiedy Jason na mnie spojrzał. Nie był zły; uśmiechał się słodko.
- Co chcesz wiedzieć? – zaśmiał się, z powrotem patrząc na drogę.
Wzruszyłam ramionami, starając się przybrać maskę osoby pt. „Nie-obchodzi-mnie-to”, ale to nie było w moim stylu. Czułam się źle. Za bardzo się przejmowałam, żeby udawać, że się nie przejmuję.
- Ile masz lat? – zapytałam, brzmiąc jak mała dziewczynka próbująca flirtować z nowym chłopcem w szkole.
- Dziewiętnaście – uśmiechnął się nieznacznie. – W marcu dwadzieścia.
Woah, starszy chłopak. Zawsze chciałam mieć starszego chłopaka, który by mnie chronił. Ale już tego nie potrzebowałam; teraz mogłam sama o siebie zadbać.
- A ty? – zapytał.
- Siedemnaście – westchnęłam, nie chcąc, by poczuł się niekomfortowo.
- Ej, to słodkie – zachichotał, uśmiechając się do siebie.
Klepnęłam go w ramię. Było pokryte tatuażami.
- No ej! Dobre dziewczynki nie biją – powiedział pouczająco, ale na jego twarzy widać było zalążki uśmiechu.
- Nie traktuj mnie jak siedmiolatki – mruknęłam wkurzona.
- Nie traktuję. Mogę cię legalnie zaliczyć, więc jest dobrze.
Zamarłam. Powiedział to tak, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie. Uśmiechnęłam się chytrze.
- Dobre dziewczynki nie dają się zaliczyć złym chłopakom.
Mógł zapomnieć o mnie jako swojej łóżkowej własności. Ale jakaś część mnie uwielbiała wyobrażenie nagiego Jasona na mnie…
- Ale źli chłopcy zawsze chcą dobrych dziewczyn – powiedział, uśmiechając się do mnie.
Chciałam rzucić mu się w ramiona. Ugh, ten uśmiech. Nie mogłam wytrzymać!
Ale chciałam też zapytać co robi, żeby się utrzymać. A może już widziałam?
- Jak poznałeś resztę chłopaków? – zapytałam, spoglądając na swój ciemnoniebieski lakier na paznokciach.
- Spotkaliśmy się – przestał się uśmiechać i przeniósł wzrok na drogę.
- Jak? – spróbowałam znów. Może powinnam się tu zatrzymać? Może powinnam odczytać znaki, które mi posyłał? No ale jednak teraz to nie miało znaczenia, już zapytałam.
- Twoi rodzice mieszkają gdzieś niedaleko? – zapytałam cicho.
Nie wiedziałam jednak, że to wkurzy go aż tak bardzo. Totalnie stracił nad sobą kontrolę.
- Możesz przestać zadawać te wkurwiające pytania? – warknął ze wściekłością.
Poczułam, jakby uderzył mnie w brzuch.
- Dlaczego robisz się gwałtownie taki zły? – zapytałam zraniona. Jego nastrój zmieniał się szybciej niż mój, kiedy miałam okres.
- Czy właśnie nie kazałem ci się zamknąć, suko?
Poczułam, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi i rozgniótł na ziemi. Byłam taka głupia. Jak mogłam się zakochać w takim idiocie?
- Zatrzymaj samochód – zażądałam przez zaciśnięte zęby. Musiałam wziąć się w garść, nim zacznę płakać. Czemu nagle zrobiłam się taka wrażliwa?
Spojrzałam na niego. Zignorował mnie. Wściekłość wrzała wewnątrz mnie. Kim on myślał, że jest?
- ZATRZYMAJ W TEJ CHWILI TEN PIEPRZONY SAMOCHÓD! – wrzasnęłam na niego. Zatrzymał się gwałtownie, powodując, że poleciałam do przodu. Odpinając pas, otworzyłam drzwi i wyskoczyłam z auta jak z procy. Od domu dzieliły mnie tylko trzy minuty spaceru. Ale to w sumie nie miało znaczenia. Trzy minuty, trzy godziny, trzy lata. Byleby być tylko daleko od niego.
- Dzięki za podwózkę, frajerze.
Pożałowałam od razu tego dziecinnego komentarza i epitetu, którym go uraczyłam. Zamknęłam drzwi z trzaskiem, i ruszyłam przed siebie. Myślałam, że też na mnie krzyknie, zastraszy mnie. Ale nie zrobił nic z tych rzeczy. Byłam taka zawiedziona swoją osobą. Naprawdę całowałam się z kimś takim? Zamknęłam oczy ze wściekłością. Nieważne.
♥♥♥
Jistine to taka słodka para, dopóki nie pojawi się psycho Jason :o
następny rozdział nie pojawi się we wtorek, bo jadę do Pragi, ale jeśli się postaracie, to dodam w poniedziałek :D serio, wszystko zależy od was! a widząc poprzedni rozdział wiem, że potraficie dać z siebie wszystko. dziękuję!!! ♥
jeśli chcesz być informowana, dodaj mnie do obserwowanych na twitterze!
i jeszcze taka mała dedykacja dla @XtakemeX i @sylka2112, bo dzielnie mnie motywujecie do ruszenia dupy i tłumaczenia, a trzeba przyznać, że leniwiec ze mnie nieprzeciętny haha.
kto czyta, ten komentuje! pamiętajcie o tym :D
niesamowite jest to tłumaczenie ♥
OdpowiedzUsuńNo i jak zwykle psycho Jason wszystko rozpierdolił. świetnie Jason świetnie.
OdpowiedzUsuńsuper tłumaczenie ♥♥♥♥ /@roleyhopes
Omg! Świetny xo
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńRozdział mega słodki , szkoda tylko , że pojawił się psycho Jason
OdpowiedzUsuńCudowny! Jeju błagam daj w poniedziałek, :D
OdpowiedzUsuń<3
/M.
Oooooo! No niezle xd
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzial kochana :* zreszta jak cale tlumaczenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam leniuszku i dziekuje za dedykacje :*
@Sylka2112
dodaj agresji zeby jason cos jej zrobił nooo
OdpowiedzUsuńOni sa tacy... Dziwni :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzial, czekam na nn :))
Po prostu kocham <3
OdpowiedzUsuńOMGFASDFGHJKJH to było fantastyczne !!!!
OdpowiedzUsuńCudowny ! Kocham to !! Po prostu kocham / sirbizxzle
OdpowiedzUsuńawwww :)
OdpowiedzUsuńwoach robi sie gorąco
OdpowiedzUsuńSuper że zdecydowałaś sie tłumaczyć to opowiadanie bo jest wspaniałe! noi miłego pobytu w Pradze :)
OdpowiedzUsuńSWAGYY
OdpowiedzUsuńOh, jason co ty robisz...:( genialne, czekam nn :)
OdpowiedzUsuńAgdhhjahqhshjsiaosjjdjsjkaooroewjk boski ♥ głupi psycho-Jason, pobijmy go! Rly. Nie mogę się doczekać nexta!
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział
OdpowiedzUsuńŚWIETNE! CHCEMY NEXTA! MIŁEJ WYCIECZKI
OdpowiedzUsuńKocham to ff <3 czekam na nn u udanej wycieczki kochanie
OdpowiedzUsuńno no ciekawe ciekawe! Podoba mi się xx
OdpowiedzUsuńjeju kocham mam nadZieję że nowy w poniedziałek
OdpowiedzUsuńomfg cudo
OdpowiedzUsuńTo jest zajebiste, wspaniałe, uzależniające, rozpierdalające i wiele, wiele innych cudnych rzeczy.
OdpowiedzUsuńJEZU njjdsnjsnjabajbjbwjanjdbjdbsjsnsjns <333333333 Najlepsze ff! Dziękuje kochanie że je tłumaczysz *-*
OdpowiedzUsuńCUDO!!!! ;*
OdpowiedzUsuńdziś wpadłam na bloga, boże jaki cudowny *o*
OdpowiedzUsuńfabuła jest w chuj ciekawa (wybacz za wulgaryzmy xd) w końcu znalazłam to czego szukałam ♥
na pewno będę do końca z tym opowiadaniem! (:
no to czekam na następny i modlę się aby był w poniedziałek! ♥
Ajajsjjdfhfhhd świetny rozdział :) normalnie kocham ich są tacy słodcy dopóki Jason nie wybuchnie a było już tak dobrze ;/ ciekawe co takiego stało się z nim i jego rodziną ,że tak nagle zareagował ? Czekam na next z niecierpliwością :D kocham ~jula
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńBoże ten rozdział jest cuuuudowny ! Mam nadzieję, że dodasz dzisiaj następny rozdział bo jestem ciekawa co będzie dalej. ♥
cudowny!
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńPIERWSZA CZĘŚĆ ZAJEBISTA I SŁODKA I SEKSOWNA
OdpowiedzUsuńDRUGA CZĘŚĆ GWAŁTOWNA I DEBILNA I SUPER TAKA ABSJFBAKJF
PODSUMOWANIE ROZDZIAŁU: JAK ZAWSZE ZAJEBISTY I SUPER I OGLÓNIE KURWA LFSNAFKLSANF!!! ♥
świetny :***
OdpowiedzUsuń