Pochyliłam się nad szafkami. Reszta dziewczyn wciąż wiązała baletki. Śmiały się, rozmawiały. Ale nie ja. Wciąż nie mogłam wyrzucić go ze swojej głowy. Jason. Pojawiał się za każdym razem, gdy zamykałam oczy. Czy to nie jest kurwa denerwujące?
Przepraszam, zwykle nie przeklinam, ale serio. Musiałam oszaleć. Jason nawet mnie nie chciał. A może jednak…? Chciałabym móc czytać mu w myślach.
Jason's P.O.V
Obudziło mnie światło padające z okna wprost na moją twarz. Mogłem być już spóźniony, skoro było tak jasno. W końcu był listopad. Ziewając, wyciągnąłem rękę w poszukiwaniu iPhone’a. 12:56. Pieprzony czas! Nie mógł się po prostu zatrzymać? Albo zatrzymywać od czasu do czasu. Albo, gdyby tak mieć pilota do zatrzymywania… No wiecie, pauza kiedy jest fajnie, a przewijanie, kiedy chujowo. I żeby móc zapisywać najlepsze chwile życia, na zawsze. Nie, żebym miał jakieś dobre wspomnienia. Chyba, że zaliczyć do nich prezent od Masona na siedemnaste urodziny – prywatny pokaz striptizerek. Uśmiechnąłem się do siebie. Nigdy w życiu nie zaliczyłem tylu dziewczyn jednej nocy. Mason powinien zatrudnić Christine. O kurwa, tak. Christine tańcząca całą noc, tylko dla mnie. Ocierająca się o mojego penisa, chcąca, bym stwardniał, żebym mógł spełnić jej wszystkie seksualne pragnienia. Warknąłem nisko, chowając twarz w poduszce. Ona nie chciała iść ze mną do łóżka. Biedna, jeszcze nie wie, że kiedy ja tego zechcę, nie będzie miała wyboru. Wiedziałem, że mogę nie sprawić, by zapragnęła mnie równie mocno, jeśli ją zgwałcę; odniósłbym wtedy odwrotny skutek. Znienawidziłaby mnie do końca życia. Ale kurwa, to było takie kuszące, żeby po prostu to zrobić… Szczególnie wczoraj. W mgnieniu oka ogarnęły mnie wspomnienia.
FLASHBACK
Ostrożnie posadziłem Christine na białym materacu, pokrywającym parapet. Kurwa, chciałem położyć się obok i po prostu trzymać ją w ramionach; wiedziałem jednak, że nie będę w stanie się kontrolować, jeśli to zrobię. Skrzywdziłbym ją. Mimo tego, że pewnie mi by się podobało, ale to nie było warte tego, jakie mogło nieść za sobą konsekwencje. Ale było takie kuszące… Może po prostu powinienem to zrobić? Pomysły krążyły po mojej głowie. Wszystkie seksualne pragnienia też. Może by jej się spodobało? Nie, to z całą pewnością byłoby wymuszone z jej strony. No i jeszcze jej rodzice, którzy pewnie byli blisko, a ja wolę głośny seks… Pochyliłem się i cmoknąłem ją szybko w szyję, nim mogłyby zawładnąć mną jakieś dzikie rządze. Westchnęła gardłowo, gdy moje usta dotknęły jej skóry. O Boże, Christine, nie jęcz dla mnie. Chciałem szeptać jej do ucha, ale nie wiedziałem co. Sprawiła, że brakowało mi słów. Cholera, nie mogłem ukrywać, że mi się to podobało. Schowałem dłonie w kieszeniach i odszedłem w kierunku Ducati. „Idź, nie przestawaj iść”, szeptałem do siebie. Jeśli bym tego nie zrobił, nie miałbym żadnych zahamowań, żeby po nią wrócić i wziąć ze sobą do domu, gdzie moglibyśmy być serio głośno.
- Jason?
Podskoczyłem, kiedy usłyszałem jej głos. Chcesz, żebym Cię zgwałcił, czy co?
Odwróciłem się i zobaczyłem Christine w oknie; spoglądała na mnie z desperacją w oczach, chcąc, bym do niej poszedł. Idąc w jej stronę, stawiałem ciężkie kroki. Patrzyłem na nią zaskoczony. Czego chciała? Kiedy już prawie byłem przy niej, rozpostarła ramiona. Chciała, bym ją przytulał. Jak, do kurwy nędzy, można kogoś przytulać? Myślę, że nie robiłem tego od jakichś pięciu lat. Przede wszystkim, chciałem ją zastrzelić. Czy ona się mną bawiła? Żołądek zacisnął mi się w supeł. Ale kiedy spojrzałem w jej zielono-niebieskie oczy, wszystko inne zniknęło. Oczywiście, że chciałem ją przytulić. Pochyliłem się do niej i objąłem jej drobne ciało. W ciągu sekundy, całe moje ciało się rozluźniło. Westchnąłem z ulgą, jakby ktoś zdjął mi z pleców ogromny ciężar. To było jak palenie zioła – wszystko było miłe i relaksujące. Christine oparła policzek o moje ramię i objęła mnie rękami wokół szyi. I mimo tego, że znaliśmy się tak krótko – czułem, jakbym znał ją od zawsze. Staliśmy tak przez chwilę – ale nie miałbym nic przeciwko, żeby stać tak już zawsze. Ona, z kochającą rodziną wewnątrz domu i ja, na chłodnym powietrzu, samotny i mizerny. Zaciągnąłem się zapachem jej perfum. Boże, dlaczego tak ciężko było się z nią rozstać? Ale ten moment nie mógł być prawdziwy. Christine powoli uniosła głowę, a jej słodkie usta musnęły moje ucho, nim szepnęła:
- Oczywiście, że możesz mi ufać.
Uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy. Rozgrzewała fragmenty mojej duszy, które zawsze były zimne i martwe. Łagodnie pocałowała mnie w szyję, nim odsunęła się z jękiem. Chciałem pogłaskać ją po policzku i powiedzieć, że wiem, że mogę jej ufać. Ale bałem się, że nie dam rady odejść, jeśli to zrobię. Spojrzałem na nią ostatni raz i odszedłem w stronę motocykla. Jak teraz miałem się jej pozbyć z mojej głowy? Czy to w ogóle było możliwe?
Dwadzieścia minut później, zatrzymałem się pod domem. Jechałem dłużej, niż zwykle, bo nie wiedzieć czemu, ale pobłądziłem. Twarz Christine wciąż pojawiała się przede mną w myślach. Wciąż słyszałem jej głos i czułem jej dotyk.
Zdjąłem buty i rzuciłem się na kanapę. Geronimo spojrzał na mnie znad telefonu.
- Co? – warknąłem wkurwiony, pocierając twarz dłońmi.
Dakota zlustrował mnie wzrokiem, po czym znów wrócił do oglądania porno, które leciało w telewizji.
- Trochę ci to zajęło, co? – stwierdził Geronimo, uśmiechając się.
Spojrzałem na niego. Starałem się jednocześnie nie zaśmiać się, ani go nie uderzyć. Wiedział, co się działo między mną a Christine? Nie, oczywiście, że nie miał pojęcia.
- A czemu pytasz…? – powiedziałem twardo, ale nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu. Geronimo wzruszył ramionami.
- Uważaj, dobrze? – poprosił łagodnie. Był poważny, a to było do niego zupełnie niepodobne.
- Nie martw się, nie powie niczego – ziewnąłem i przeciągnąłem się. Kurwa, byłem zmęczony.
- Nie o tym mówię. Uważaj na nią.
Spojrzałem na niego zaskoczony.
- O czym ty mówisz? Nie dbam o nikogo, poza sobą samym – warknąłem.
- Wiem, po prostu jej nie skrzywdź – odpowiedział. Zeskoczyłem z kanapy.
- Kiedy kurwa stałeś się Jezusem?! – wrzasnąłem. Dakota spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Nigdy nie krzyczałem na Geronimo. A przynajmniej nie robiłem tego często.
- Tylko mówię, żebyś kontrolował swojego kutasa nim zrobisz coś, czego będziesz żałował.
Geronimo był spokojny, a to wkurwiło mnie bardziej, niż cokolwiek z tego, co mówił.
- To nie twoja dziwka. Zrobię, co będę chciał – parsknąłem.
Wiedział, że wchodzi na cienki lód, kiedy zaczynał mówić o rzeczach, których kobiety nie chciały.
- Nie, przestań! – krzyczała, ale on nie przestawał.
- O kurwa, tak kochanie! – jęczał, ignorując jej płacz.
- Alex, zabierz stąd swojego brata! – płakała, zamykając oczy, gdy on się w niej poruszał.
- Zamknij się, szmato, moi chłopcy muszą się nauczyć jak to się robi – stęknął; ale nie chciałem uczyć się w ten sposób.
Obudziłem się ze wspomnienia, kiedy Geronimo położył mi rękę na ramieniu.
- Nie musisz być jak on – powiedział, patrząc mi prosto w oczy.
- Na to już chyba za późno – wsadziłem dłonie do kieszeni, idąc po schodach na górę. Zamknąłem drzwi z trzaskiem i rzuciłem się na łóżko. Kurwa, Christine, czemu nie ma Cię tu ze mną?
Potrząsnąłem głową. Czy ja miałem jakąś, kurwa, obsesję? Zamknąłem oczy. Może Christine też tak czuła?
Christine's P.O.V
- Raz, dwa, trzy i ukłon! – Madame Giry krzyknęła z francuskim akcentem. Dziesięć dziewczyn stojących naprzeciw lustra, próbujących zaimponować naszej nauczycielce baletu, Céline Giry. Była kobietą w średnim wieku i wiedziała na temat baletu jedynie trochę więcej, niż przeciętny dorosły.
- Nawet atleta zatańczy – mawiała, wskazując palcem na każdą z nas. – Ale tylko artysta będzie tancerzem.
Była przerażająca i inspirująca zarazem.
- Madame Giry? – niewinny głos Isabelle Castellá rozbrzmiał, kiedy już zbieraliśmy się do wyjścia.
- Tak, panno Castellá? – odparła Madame, uśmiechając się do Emmy i mnie.
- Czy wciąż planujemy wystawić „Poinsettię” na święta? – zapytała, spoglądając ze złością na nas.
- Tak, oczywiście. Za dwa tygodnie przesłuchania – odparła nauczycielka.
- A co będziemy pokazywać na przesłuchaniach? – zapytała Emma, a jej niebieskie oczy błyszczały z ekscytacji. „Poinsettia” to występ, w którym każdy chciał brać udział, zaraz po „Jeziorze łabędzim”. Najlepsze tancerki ze stanu były wybierane do głównych ról, chociaż każdy mający pojęcie o balecie mógł wystąpić. Ale wszystkie balleriny chciały dostać główną rolę, Evelyn. Niewinnej dziewczyny, która ratuje biednego chłopca od samotności. To całkiem niezła, dramatyczna historia. Królowa Lodu, która ogółem była trochę oklepana, próbuje złapać Evelyn, bo gdy Evelyn dla ciebie zatańczy, nigdy się nie zestarzejesz, a staniesz się jeszcze silniejszy. Niestety, ukochany nadużywa energii Evelyn, by poczuć się lepiej. Całe przestawienie kończy się sprzedniem przez niego duszy, aby uwolnić Evelyn z rąk Królowej Lodu. Romantyczne i smutne zarazem.
- Na przesłuchaniach będziecie musiały pokazać jak to jest być Evelyn, nawet jeśli nie chcecie grać tej roli. Do zobaczenia w przyszłym tygodniu – odpowiedziała Madame Giry, nim wyszła z sali. Wszystkie dziewczyny zaczęły chichotać i plotkować, starając się dogadać co to znaczy, i kontynuowały rozmowy gdy weszłyśmy do szatni.
Wczuć się w rolę Evelyn? Jak można to zrobić?
PÓŹNIEJ
Kiedy odebrałam Emily z przedszkola, poszłyśmy na plac zabaw. Nie był daleko od naszego domu, a Emily uwielbiała na nim przebywać.
- Christy! Christy! Spójrz! – krzyczała szczęśliwa, po czym zjeżdżała ze zjeżdżalni.
- Łoł, szybko jeździsz, nie sądzisz? – zaśmiałam się. Emily nie potrzebowała wiele, żeby się cieszyć.
- Tak, ale jest fajnie! – odpowiedziała dumnie, kiedy znów wspinała się na ślizgawkę.
Usiadłam na kamieniu i sprawdziłam telefon. Emma do mnie napisała: „Christy, moja mama mówi, że może nas zawieźć na koncert”.
Uśmiechnęłam się do siebie. Szłyśmy na koncert Jaydena Cartera za kilka tygodni i nie mogłam się doczekać. Uwielbiałam koncerty! Ludzi, muzykę, tancerzy… Wszystko!
Odpisałam: „Brzmi świetnie. Pamiętaj, żeby jej podziękować”.
Spojrzałam na Emily. Ile razy mogła zjechać, wspiąć się i znów zjechać, i tak w kółko? Uśmiechając się, potrząsnęłam głową. Wszystko jest takie proste, kiedy jesteś dzieckiem.
- Christine? – zaczęła Emily, kiedy wracałyśmy do domu.
- Hmmm? – mruknęłam, przygryzając dolną wargę. Spojrzałam na nią.
- Kim był ten chłopak, którego całowałaś wczoraj?
Powoli uniosłam głowę z jego ramienia i pozwoliłam ustom dotknąć płatka jego ucha, nim szepnęłam:
- Oczywiście, że możesz mi ufać.
Potrząsnęłam głową, budząc się ze wspomnienia.
- O czym ty mówisz? – powiedziałam, starając się brzmieć przekonująco.
- Wczoraj wieczorem, pocałowałaś chłopaka w policzek. O tu! – zachichotała, po czym przytknęła paluszek do swojego lewego policzka.
- Nie, nie pocałowałam? – szepnęłam wkurzona, że ktokolwiek o tym wiedział.
- Nie martw się, nikomu nie powiem – spojrzała na mnie całkiem poważnie.
Uśmiechnęłam się do niej, ale w głębi duszy wciąż byłam zdenerwowana.
- JESTEŚMY W DOMU! – zawołała mała, kiedy przeszłyśmy przez próg.
- Cześć dziewczynki, co tam? – mama weszła do przedpokoju.
- Głoooodna jestem – jęknęła Emily, nim zaczęła ciągnąć mamę do kuchni.
- Christine, ktoś na ciebie czeka w dużym pokoju – powiedziała z uśmiechem, spoglądając właśnie tam.
Zmarszczyłam brwi; nie planowałam na dziś żadnych spotkać.
- Gabriel?
Zdziwiłam się, a chwilę później zamarłam. Siedział z jednym z rodzinnych albumów w dłoniach. Oczywiście, musiał widzieć całą masę kompromitujących zdjęć.
- Cześć Christine, czekałem na ciebie – powiedział, z całą pewnością nie czując się dziwnie z powodu zaistniałej sytuacji.
- Co ty tu robisz? – wciąż byłam zaszokowana.
- Zastanawiałem się czy pomożesz mi ze sprawdzianem, który jutro zdaję? – uśmiechnął się, pochylając głowę.
Wahałam się przez chwilę.
- Chcecie coś do picia, jedzenia, jakieś przekąski? – mama wsadziła głowę w szparę między drzwiami a ścianą, posyłając Gabrielowi uroczy uśmiech.
- Mamo! – krzyknęłam, będąc jednocześnie zawstydzona i wkurzona. Klepnęłam się dłonią w czoło. Boże, to nie może dziać się naprawdę.
- Może chcesz ciasteczko? – Emily wbiegła do pokoju z paczką biszkoptów w dłoni, kierując się do Gabriela.
- Och, dziękuję – uśmiechnął się do niej, biorąc od niej jednego.
Spojrzałam niepewnie na Emily.
- A ja? – powiedziałam, wyciągając w jej kierunku rękę.
- Nie dałaś mi wczoraj gumy! – zaprotestowała, robiąc złośliwą minkę.
Przewróciłam oczami, wstając z kanapy.
- Gabriel, zostaniesz na obiad? – no nie, czy ja mam tu umrzeć ze wstydu? To było takie krępujące!
- Taaa… - ale szturchnęłam go, nim zdążył dokończyć.
- Nie, idziemy do Gabriela. Cześć, mamo! – odpowiedziałam za niego i pociągnęłam go z kanapy. Wepchnęłam go do przedpokoju, skąd wzięłam jego kurtkę i wypchnęłam go również z domu.
- Do widzenia, pani Dion, dziękuję za ciastko – uśmiechnął się szeroko, z ustami pełnymi biszkoptów.
- Do zobaczenia, Gabriel – pomachała, nim zatrzasnęłam za nami drzwi.
- Boże, to było takie idiotyczne i zawstydzające! – marudziłam, siadając na motocykl za Gabrielem. Spojrzałam na dom. Miałam nadzieję, że mama tego nie widzi… Wtedy totalnie by mnie uziemiła.
- Twoja mama jest fajna! – zaśmiał się, odpalając motocykl. – Wyglądałaś zupełnie jak twoja siostra, kiedy byłaś młodsza.
No nie. Teraz będzie się wciąż odwoływać do albumów rodzinnych?!
- Bardzo zabawne – mruknęłam, klepiąc go w ramię.
Jechaliśmy potem w zupełnej ciszy, kiedy nagle uderzyła mnie pewna myśl.
Jason prawdopodobnie tam będzie. Żołądek zacisnął mi się w supeł. W jakiś sposób za nim tęskniłam, ale wciąż się go bałam. W końcu zabił tamtego gościa… Zakuło mnie w sercu. Może chciał zabić też mnie, po tym wczorajszym pocałunku? Nie, to zdecydowanie zbyt naciągana opcja.
Chwilę później zatrzymaliśmy się przed domem.
Wzięłam głęboki oddech. No daj spokój, Christine, dasz radę. Nie martw się.
Szłam za Gabrielem; może reszta chłopaków będzie zła, że nazwałam Jasona wczoraj chorym człowiekiem? Moje rozważania zostały rozwiane chwilę później.
- Cześć, Christine – Geronimo uśmiechnął się radośnie, schodząc po schodach z czerwonym sznurkiem w rękach.
- Cześć – uśmiechnęłam się w odpowiedzi, wieszając kurtkę na wieszak.
- Gdzie jest…? – zapytał Gabriel, spoglądając w stronę dużego pokoju.
- W piwnicy. Ale jest teraz nieźle wkurwiony, więc na twoim miejscu bym tam teraz nie szedł – odpowiedział Geronimo, kierując się do salonu. Gabriel pokiwał głową i poszedł za kolegą; ja za nimi. Geronimo otworzył drzwi znajdujące się pod drzwiami, zupełnie w stylu komórki w Harrym Potterze. Ale tu nie było sypialni, tylko schody w dół. Usiadłam na kanapie, otwierając byle jaką książkę. Rozległ się dźwięk wiercenia. Zadrżałam. Żeby tylko się nie okazało, że Jason zainspirował się „Teksańską masakrą piłą mechaniczną”… Z westchnieniem, Gabriel opadł na siedzenie obok mnie i wyjął podręcznik z torby. Prawie było mi go szkoda. Naprawdę się starał, żeby zrozumieć matmę, ale z całą pewnością nigdy nie miał nikogo, kto mógłby mu pomóc. Cierpliwie, zaczęłam tłumaczyć mu na czym polega twierdzenie Pitagorasa. Siedzieliśmy tak mniej więcej pół godziny, nim wrócił Dakota i nam przeszkodził swoim śpiewem.
- It’s friiiiiiiiiday, friiiiiiiiiiday – śpiewał radośnie, starając się naśladować wysoki, piszczący głos panny Black.
- Zamknij się, fiucie, staramy się tu skupić – burknął Gabriel. Dakota podniósł ręce w przepraszającym geście.
To było serio dziwne, że tego najstarszego nigdy nie było w domu. Niestety, ciekawość znów wzięła górę nad rozsądkiem.
- Gabrieeeel? – zaczęłam cicho, bojąc się mu przeszkodzić, gdy był skoncentrowany.
Uniósł brew i spojrzał na mnie.
- Ten najstarszy z was, czemu nie…
BAAAAAAAAAAAAAAAAANG
Wzdrygnęłam się. Niesamowicie donośny hałas dobiegł z piwnicy.
Chwilę później, do pokoju wbiegł Geronimo, zasłaniając usta z powodu kaszlu.
- Nie musicie się martwić, mieliśmy mały problem. - Następnie odwrócił się w kierunku otwartych drzwi. – Ale na twoim miejscu bym się pośpieszył!
- Kurwa jebana mać!!! – Jason krzyknął wściekły, wchodząc do salonu.
Wyglądał na kogoś, kogo właśnie strzelił piorun. Każdy włos sterczał mu w inną stronę; wyglądał całkiem zabawnie. Gabriel i Geronimo też to zauważyli, bo zaczęli się histerycznie śmiać.
- Co jest tak zabawne? – warknął Jason. – Zamknąć się!
W mgnieniu oka wyciągnął pistolet i strzelił w ścianę, tuż obok Dakoty.
- Co ty odpierdalasz?! – wrzasnął ten, pokazując Jasonowi środkowego pala.
- Jason, uspokój się – zaczął ostrożnie Geronimo.
- Ty też myślisz, że to zabawne? – Jason wysyczał jadowicie i skierował pistolet w moją stronę. Skuliłam się ze strachu i zaczęłam niekontrolowanie się trząść.
- Woah, Jason, nie mieszaj jej do tego – Gabriel pozostał spokojny.
- Wypierdalać z tego pokoju!!! – warknął, celując teraz w Gabriela. – Wszyscy!
Rzucił się w kierunku stołu, podniósł z niego wazon i cisnął nim o ścianę.
Wstałam i ruszyłam za Gabrielem, ale gdy docierałam do drzwi, Jason znów się odezwał.
- Nie, ty tu zostajesz, Christine.
Spojrzałam z desperacją na Gabriela, a ten po raz pierwszy to zobaczył.
- Nie, nie zostaje – odpowiedział za mnie.
- Nie wiedziałem, że jest twoją własnością – powiedział Jason, gapiąc się na Gabriela ze wściekłością.
Gabriel spojrzał na Jasona, a potem na mnie. Westchnął głęboko.
- Krzycz, jeśli coś zrobi.
A potem po prostu wyszedł i zostawił mnie, z najbardziej niezrównoważoną osobą, z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia.
- Zamknij drzwi – rozkazał Jason.
Zrobiłam, co mi kazał. Miałam ochotę się rozpłakać.
- Dlaczego to robisz, Jason? – odwróciłam się do niego. Nie mogłam już tego znieść. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Sprawiasz, że myślę, że mnie lubisz, a chwilę później chcesz mnie zabić! – rozpłakałam się i opadłam bez sił na podłogę. Schowałam twarz w dłoniach. Wciąż się trzęsłam.
- Proszę – podskoczyłam, kiedy usiadł naprzeciw mnie. – Proszę, nie bój się. Proszę.
Spojrzałam na niego. Jego twarz przybrała błagalny wyraz.
Powoli przysunął się do mnie i wziął mnie na ręce. Serce zaczęło mi bić mocniej.
Owinęłam nogi wokół jego bioder, a ręce wokół jego szyi. Cholera, tęskniłam za tym uczuciem.
♥♥♥
jeśli się postaracie, nowy rozdział może się pojawić w każdej chwili :) a zapewniam was, że kolejny jest w całości poświęcony Jasonowi i Christine, więc warto. wystarczy, że każdy z czytających napisze parę słów w komentarzu, serio, nawet nie wiecie ile to znaczy dla mnie.
ps uwielbiam takiego psycho Jasona *.*
Kocham twoje tłumaczenie, jestes w tym naprawdę dobra
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńsadmslkfmsdklfmkl Boże, boję się trochę o Christy, ale mam nadzieję, że Justin jej nic złego nie zrobi ;)) Rozdział świetny !
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńO mój Boże ten koniec taki ....
OdpowiedzUsuńMała Emily najlepsza hahaha
Cholerka, spinajny się Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa ! Genialne i takie słodkie *.* fajnie,ze to tłumaczysz :)) xoxo
OdpowiedzUsuńcudowne
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekać nn rozdziału
OdpowiedzUsuńdawaj jak najszybciej nowy rozdział. / sirbizxzle
OdpowiedzUsuńKocham to
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaa cudowne :)
OdpowiedzUsuńŚwietne czekam na nastepny rozdzial :>
OdpowiedzUsuńale to jest super ! chce nastepny
OdpowiedzUsuńniesamowite! juz nie moge sie doczekac nastepnego! bdhdcgsdd booski! Jason *.* Thanks for all ;))
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBoże, uwielbiam to opowiadanie. Bohaterowie są idealni,Justin jest taki iufgwuehiuehfuehfiuwehfiueh. Świetnie tłumaczysz:) Czekam z niecierpliwością na nn!
OdpowiedzUsuńJest swietnie
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń<3 <3 omgg ale się dzieję, nie mogę sie doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńBoski :)
OdpowiedzUsuńCzekam nn <3
Aaaa KOCHAM <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńczekam nn
O cholera psycho Jason lijdsflksjl umieram. świetnie tłumaczysz i czekam na kolejny z niecierpliwością.!! :)
OdpowiedzUsuńOMB kocham proszę, nie ja BŁAGAM dodaj nowy rozdział <3 omb oni są tacy słodcy niech się pocałują omg czekam na kolejny i umieram z tęsknoty <3 kocham kocham kocham <3 ♥
OdpowiedzUsuń@trouvdag
kocham i czekam na nn <3 Psycho Jason i nagle taki słodki aww
OdpowiedzUsuńomgg taka słodka (prawie)para <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJuż wiem! JISTINE bo tak ich nazwała autorka
OdpowiedzUsuńAwwww ten rozdział jest cudowny *.* i ta końcówka tska jfhhgvjjgg . Czekam na nastepny ;) i dziękuje. za to że tłumaczysz :**
OdpowiedzUsuńŚwietny *____*kocham to !
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest mega *.*
OdpowiedzUsuńKoniec aaaaaa*-* czekam z niecierpliwością na nexta
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
OdpowiedzUsuńJAAAAAAAAAAKIEEEEEEEEEEEEEEEE
TOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
ZAAAAAAAAAAAJEEEEEEEEEBIIIIIIIIŚCIEEEEEE
SŁOOOOOOOOOOOOOOOODKIEEEEEEEEE
I W OOOOOOOGÓÓÓÓÓLEEEEEEEE
SUUUUUUUPEEEEEEEEEEEER *O*
jeju jacy kochani akfnjksafbaskfbjksabfjks ♥
OdpowiedzUsuńomg jaki kochany koniec AAAAAAA
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny. Dodaj jak najszybciej kolejny :)
OdpowiedzUsuńWow, nigdy nie wiadomo kiedy wybuchnie Jason ;p błagam dodaj szybko następny :)
OdpowiedzUsuńjaskzlepsies cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńmoje ulubione opowiadanie <3
już nie mogę się doczekać kolejnego :) xx
Cudny.
OdpowiedzUsuńjajshdhhdbcbchd to jest genialne
OdpowiedzUsuńkxxjksjadhj ewb SUPER!
OdpowiedzUsuńWOW ŚWIETNE ;)
OdpowiedzUsuńjezu to jest cudowne ! xx
OdpowiedzUsuńczytam ;**
OdpowiedzUsuńo zesz kurwa w mordę jeża kocham to jezu potrzebuje nowego rozdziału teraz
OdpowiedzUsuńomggg potrzebuje nowego rozdziału. TERAZ. :) <3 < 3
OdpowiedzUsuńomg *_* <3 cudo, kocham to *_*
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że ostatnio nie komentowałam, ale nie miałam dostępu do internetu i dopiero teraz nadrobiłam zaległości :) uwielbiam styl twojego tłumaczenia, jedno z lepszych, naprawdę. czekam na nowy rozdział i jeśli będzie całkowicie poświęcony Christine i Jasonowi to na pewno się nie zawiodę :D
OdpowiedzUsuńcudowne <3 chcę nastepny!
OdpowiedzUsuńTo jest boskie!
OdpowiedzUsuń