Jason's POV
- Nienawidzę cię Jasonie McCann - splunęła na mnie Christine, zanim odeszła razem z Elliottem. Chciałem za nią pobiec. Powiedzieć jej, że jest mi przykro, że przepraszam (nawet jeśli nie żałowałem, tego, co zrobiłem), ale Gabriel mnie zatrzymał.
- Pozwól jej ochłonąć, Jason - wymamrotał i położył dłoń na moim ramieniu.
- Co mam robić? - Westchnąłem i obróciłem się, aby stanąć twarzą w twarz do niego. Byłem naprawdę zagubiony. Christine naprawdę nie wiedziała, że chciałem ją tylko chronić? Chronić ją przed ludźmi, którzy nie byli dla niej dobrzy.
Gabriel śledził wzrokiem Christine, zanim zniknęła z pola widzenia.
- Odwieziemy ją z powrotem do domu. Nie martw się - odpowiedział Gabriel, przygryzając policzek od środka, zanim podszedł do swojego motoru.
Siedziałem sam w swoim samochodzie i paliłem. Minęło wiele miesięcy, odkąd wypaliłem tyle papierosów. To był mój szósty, od naszej kłótni z Christine. Kiedy nie miałem jej blisko siebie, potrzebowałem czegoś innego, od czego mogłem się uzależnić.
Motory Gabriela i Dakoty stały przed domem, co mogło znaczyć, że Christine jest w środku.
Westchnąłem i wyszedłem z samochodu, zaciągając się papierosem. Wewnątrz pachniało jak w domu Christine. Słodko, jakby wanilią. Jasnobrązowa / szara torba Christine stała w przedpokoju. Mogłem słyszeć jej uroczy chichot, dobiegający z kuchni.
Stanąłem w kuchni i popatrzyłem na Geronimo. Christine stała i ubijała coś w plastikowej misce, a Geronimo mył naczynia. Mył naczynia?! Normalnie zostawiał brudne naczynia w zlewie przez kilka dni, zanim je umył.
Wiedziałem, że Geronimo mnie zauważył i miałem nadzieję, że wiedział, co chciałem, aby zrobił. Poszedł sobie, żebym mógł być sam na sam z Christine.
Christine's POV
- Geronimo, naczynia myje się gorącą wodą. - Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, patrząc na Gabriela, który desperacko próbował umyć drugą miskę zimną wodą.
- Kurde. Nie mówią tego w instrukcji? - Geronimo zachichotał zmieszany i odwrócił miskę pod kran na drugą stronę.
Geronimo był dobrą osobą - litościwą i zabawną. Pocieszał mnie, kiedy przyjechałam do tego domu. To coś, czego Dakota i Gabriel nie potrafiliby zrobić. Możesz pogadać na poważnie z Gabrielem, ale on woli nie mieszać się w czyjeś sprawy osobiste. Dakota był typem osoby, z którą można było się pobawić. Geronimo, on był tym, który cię przytuli, kiedy tego potrzebujesz.
- Zaraz wracam - wymamrotał nagle Geronimo i wyszedł z kuchni. Skinęłam głową i dalej mieszałam lukier do babeczek.
Chwilę później Geronimo wszedł z powrotem do kuchni. Albo po prostu myślałam, że to był on.
- Jakiego koloru chcesz luki... - zatrzymałam się w połowie zdania, kiedy zobaczyłam kto stał za mną. Jason.
Odwróciłam się i kontynuowałam mieszanie lukru. Mogłam usłyszeć, że moje serce bije szybciej, odkąd Jason tutaj wszedł. Mogłam poczuć, jak moja ręka się trzęsie, kiedy wlewałam trochę czerwonego barwnika do lukru.
Położył dłonie na moich biodrach i wyszeptał do mojego ucha: - Co pieczesz?
- Babeczki - wymamrotałam i obróciłam się, aby stanąć z nim twarzą w twarz.
Zanurzyłam mały palec w lukrze i pozwoliłam Jasonowi go zlizać.
- Pyszne - wyszeptał i złączył razem nasze głowy. Usunęłam trochę lukru z jego dolnej wargi. Nawet jeśli powiedziałam Jasonowi, że go nienawidzę i wciąż byłam wściekła, to jednak wciąż go kochałam. Jego język spotkał się z moim i zaraz jedynym dźwiękiem, jaki można było usłyszeć, był dźwięk naszych pocałunków. Nawet jeśli kochałam Jasona, wciąż byłam wściekła. Odsunęłam się od Jasona i podeszłam do lodówki. Włożyłam do niej trzy miski z niebieskim, zielonym i różowym lukrem. Westchnęłam pochyliłam się nad kuchennym blatem. Popatrzyłam na Jasona. Musieliśmy o tym porozmawiać.
- Chcesz iść na spacer? - zapytał Jason, wyciągając swoją dłoń po moją.
Włożył ręce do kieszeni, kiedy ja skrzyżowałam swoje i pokiwałam głową. Poszliśmy w stronę korytarza, z którego wychodził Geronimo.
- Geronimo, wyjmij babeczki z piekarnika, kiedy zadzwoni minutnik. Potem poczekaj 30 minut, zanim położysz na nie lukier, muszą być zimne, okej? - powiedziałam, wkładając buty.
- Okej, lukier jest w lodówce? - zapytał Geronimo, opierając się o ścianę z rękami w kieszeniach.
Skinęłam głową i wstałam. Jason objął mnie ramieniem i wyszliśmy na zewnątrz. Dobrze było zaczerpnąć świeżego powietrza. Wzięłam głęboki wdech i pozwoliłam zimnemu powietrzu wypełnić moje płuca. Jason zrobił coś zupełnie innego. Wyciągnął papierosa i wypełnił swoje płuca czarnym, szkodliwym dymem. Nienawidziłam całować Jasona, kiedy palił. Okropnie pachniało.
Szliśmy wzdłuż jeziora, tego, które można było zobaczyć z okna Jasona. Ściemniało się i otaczały nas wielkie drzewa.
Staliśmy na końcu drewnianego molo i patrzyliśmy na jezioro. Panowała tam cisza. Jedyny dźwięk, który można było usłyszeć, to dźwięk wiatru. Po mojej stronie molo stała mała, czerwona łódka.
- Jason... - zaczęłam i odwróciłam się do niego. - Potrzebuję wyjaśnień - powiedziałam, obserwując go, jak wypuszcza dym.
- Ja też - powiedział i spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.
Zmarszczyłam brwi. Nawet nie idź w tą stronę, Jason.
- Co masz na myśli? To nie ja pobi..
- Nie, a ja nie byłem tym, który przytulał się z kimś innym! - wykrzyknął Głośno Jason.
Z wymuszonym westchnieniem, wyrzucił papierosa do jeziora.
- O czym do cholery ty gadasz? - wyszeptałam zmieszana, ściskając moje oczy.
- Przestań, Christine, widziałem cię z Elliottem. W szkole - odpowiedział Jason i pokręcił głową.
Pozwoliłam jego słowom wryć się w pamięć. To dlatego pobił Elliotta? Bo go przytuliłam?
- Czy ty sobie ze mnie kurwa żartujesz? - krzyknęłam na niego.
- Christine, on nawet nazwał cię "Christy" i przytulił! Mogłem nawet kurwa zobaczyć wybrzuszenie w jego spodniach!
- O Boże... Więc za każdym razem, kiedy przytulę chłopaka, który nie jest tobą, ty go pobijesz? - wrzasnęłam zszokowana.
- Nie, bo nie wolno ci przytulać nikogo innego poza mną! - krzyknął. On był szalony. Nikt, przysięgam nikt, nie będzie grał w te gierki ze mną. To ja jestem mistrzem.
- Jesteś chorym szowinistą, tak jak twój ojciec! - wrzasnęłam i odepchnęłam go ode mnie. Jeśli popchnęłabym go mocniej, wpadłby do wody.
- NAWET TAK NIE MÓW! - wrzasnął prosto w stronę mojej głowy i potrząsnął mną za ramiona.
Nagle się wzdrygnęłam i zaczęłam trząść wewnątrz. Może on będzie chciał mnie pobić, jak wcześniej Elliotta? Łzy pojawiły się w moich oczach i zaczęły spływać po policzkach.
Jason wyglądał, jakby doznał szoku i spojrzał na mnie przejętym wzrokiem.
- Prze-rażasz mnie. - Płakałam cicho.
Było zbyt ciemno, aby Jason zobaczył, że płakałam, więc położył dłoń na moim policzku i poczuł na niej łzy.
Nie mogłam już dłużej trzymać swojego płaczu. Nagle Jason przyciągnął mnie do siebie i mocno uścisnął. On sprawiał, że się bałam. Nadal się trzęsłam i nie wiedziałam, czy powinnam zostać. Może Jason był zbyt niebezpieczny, aby być w związku? Może trzeba było posłuchać Emmy? Oh, ostatnio byłam okropną przyjaciółką. Nawet zapomniałam o mojej rodzinie, ze względu na Jasona.
Jason kołysał mną w swoich ramionach. Nawet jeśli Jason czasami mnie przerażał, wiem, że nigdy by mnie nie skrzywdził. Naprawdę mnie kochał, ale przez jego sposób wyrażania miłości, nie byłam pewna, czy mogę z nim dalej żyć.
Moje ręce spoczywały na jego szyi, a głowę miałam schowaną w jego szyi.
- Cii, przepraszam kochanie, przepraszam - wyszeptał Jason i pogłaskał mnie po głowie. Pozwoliłam mu pocałować mnie w czoło, ale nie mogłam się uspokoić. Wewnątrz wciąż się trzęsłam.
Ciągle płakałam, nawet, jeśli chciałam przestać. Miałam w gardle tak wiele słów, które chciałam powiedzieć, ale nie potrafiłam.
- Proszę, przestań płakać, proszę - wyszeptał Jason i usiadł na skraju drewnianego molo, kiedy prawie przestałam płakać. - Nie mogę tego znieść, kiedy płaczesz - wyszeptał, jego głos załamał się. Ukrył twarz w swoich dłoniach.
Przykucnęłam obok niego i położyłam rękę na jego ramieniu. Próbowałam kontrolować mój oddech, głęboko wdychając powietrze.
- Christine - wyszeptał Jason. Czy łza spłynęła po jego policzku? - Nie chciałem cię zranić. Kocham cię. - Popatrzył na mnie, zanim schował twarz w swoich dłoniach. Rzadko widywałam płaczącego Jasona, a kiedy już to się działo, wiedziałam, że był czymś bardzo przejęty.
Usiadłam mu na kolanach i założyłam ręce wokół jego szyi. On zrobił to samo. Stykaliśmy się policzkami, a łzy po nich spływające, łączyły się ze sobą.
- Christy - wyszeptał Jason i odsunął swoją twarz od mojej. Przechyliłam głowę i popatrzyłam na niego współczującym wzrokiem. - Czy ty mnie w ogóle kochasz?
Nie mogłam zrozumieć tego, że Jason naprawdę zadał takie głupie pytanie. Jason był osobą, która znaczyła dla mnie więcej, kochałam go bardziej niż cokolwiek innego na ziemi. Przez cały czas o nim myślałam. To o nim myślałam zaraz po przebudzeniu się i to o nim myślałam, kiedy kładłam się spać. Tak jak Sienna Simpson powiedziała na jednej lekcji poezji. Czułam, że to ja go kocham najbardziej. Czułam, że on nie kocha mnie tak bardzo, jak ja jego.
- Oczywiście, że tak. Bardziej niż cokolwiek innego - wyszeptałam, pochylając się ku niemu.
Jason przytaknął, bardziej do siebie, zanim przetarł oczy i wstał.
- Chodź - powiedział, sięgając po moją dłoń. Słabo się uśmiechnęłam, zanim chwyciłam go za rękę. Szliśmy razem w ciszy w stronę domu.
Zaraz zanim weszliśmy przez główne drzwi, Jason pocałował mnie z namiętnością. Poświata z lampy nad drzwiami oświetlała nasze twarze. Jason oblizał swoje usta i pocałował mnie w nos.
- Mam rozmazany tusz? - zapytałam i zsunęłam palec po dolnej powiece.
- Nie - odpowiedział Jason i uśmiechnął się.
Weszliśmy do środka i przywitał nas słodki zapach świeżo upieczonych babeczek.
Było już późno i zaczęło burczeć mi w brzuchu. Zbyt głośno.
- Głodna? - Uśmiechnął się Jason i objął mnie.
- Tak - wymamrotałam, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Dźwięk bicia jego serca uspokajał mnie.
- Pojadę do miasta i kupię coś na wynos. Jedziesz ze mną? - powiedział Jason i pocałował mnie w czoło.
- Poczekam tutaj. Strasznie boli mnie głowa - powiedziałam i pocałowałam go na pożegnanie.
Jason spojrzał na mnie zmartwiony. - Zadzwoń do mnie, jeśli by ci się pogorszyło.
Pomachałam mu w połowie drogi do jego pokoju, zanim zniknął za drzwiami wejściowymi.
Zamknęłam drzwi do jego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Było mi zimno. Czy Jason nie miał koszulki, albo czegoś, co mogłabym pożyczyć? Podeszłam do jego szafy i zaczęłam grzebać wśród niepoukładanym stosie bluz, zanim znalazłam czarny sweter. Był gruby i pasował mi. Włożyłam go i wtuliłam się w pościel Jasona.
Jason's POV
Kiedy w końcu wróciłem z ulubionym jedzeniem Christine, sushi, wszedłem do środka domu. Nadal nie było pozostałych chłopaków, przynajmniej nie w salonie. Dziwne. Nie mieliśmy na dzisiaj zaplanowanych żadnych napadów, prawda? Nie. Mason wczoraj zapłacił mi za zabicie kogoś i nie będzie mnie potrzebował przez następnych kilka dni.
Calvin rzadko bywał w domu. A kiedy już był, to pracował w piwnicy. Dakota i Gabriel często wychodzili, zazwyczaj ze mną, ale teraz do życia wkroczyła Christine i wolałem być z nią. Geronimo często był poza domem, sprzedając narkotyki w Cuffs, Bywał w domu, dopóki Mason nie zadzwonił z informacją, że "potrzebuje trochę pomocy".
- Christine, kolacja jest gotowa - krzyknąłem, udając głos jej mamy.
Położyłem sushi na stole i próbowałem usłyszeć kroki. Ale nie słyszałem żadnych.
Z uniesionymi brwiami, poszedłem na górę i otworzyłem drzwi do mojego pokoju.
- Christine jesteś... - urwałem w połowie zdania. Moja słodziak spał. Wyglądała tak niewinnie. I... czy miała na sobie mój stary, czarny sweter?
Usiadłem na łóżku obok niej i pogłaskałem ją po policzku.
- Christine, kochanie, chcesz coś zjeść? - wyszeptałem, głaszcząc jej policzek, kiedy zobaczyłem, że jej oczy się otwierają.
Popatrzyła na mnie z pół otwartymi powiekami i wymamrotała: - Tak.
Pochyliłem się, aby ją pocałować i udałem się do kuchni. Szukałem naczyń w kilku półkach, aż w końcu znalazłem. Nigdy nie używałem tej kuchni. Kilka minut później, Christine zeszła z piętra, przecierając zaspane oczy.
- Wyspałaś się? - Zachichotałem i przytuliłem ją.
- W sumie to tak. Czuję się teraz lepiej - powiedziała, uśmiechając się i ziewnęła.
Pomogła mi znaleźć sztućce i szklanki, które położyliśmy na stole.
Christine's POV
- Chcesz trochę wody? - krzyknął Jason z kuchni, kiedy kładłam sztućce obok talerzy.
Prychnęłam. - Przynieś mi piwo, suko - odpowiedziałam ironicznie.
- Ty... - Jason wyszczerzył zęby w uśmiechu, kiedy wszedł do jadalni z dwoma piwami w rękach. Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na białą, podłużną świeczkę, którą trzymałam w dłoni.
- Masz zapalniczkę?
- Tak, jest w mojej kurtce - wymamrotał Jason i wyciągnął sushi z torby.
Poszłam do przedpokoju i zanurzyłam dłoń w kieszeni. Była tam paczka papierosów i klucze. Zła kieszeń. W drugiej była zapalniczka. Kiedy ją wyciągałam, przez przypadek przybrałam też kawałek papieru. Było to złączone razem i nie mogłam oprzeć się pokusie, aby to otworzyć. To było zdjęcie. Moje zdjęcie.
Weszłam do salonu z otwartymi ustami. - Jason?
- Tak? Hej, skąd to wzięłaś?! - wykrzyknął Jason i wyrwał obrazek z mojej dłoni.
- Miałam właśnie zapytać o to samo? - Zaśmiałam się, wciąż zmieszana skąd on wziął to zdjęcie. Było czarno-białe z czasu, kiedy razem z Emily poszłyśmy do fotografa. Nawet nie było stare. Miało może miesiąc albo dwa?
- Gabriel... on mi je dał.
Rozszerzyłam oczy. No oczywiście! Jakiś czas temu Gabriel był w moim domu i oglądał albumy ze zdjęciami! Wziął obrazek z stamtąd.
- Ale zatrzymałeś je? - powiedziałam z uśmiechem.
- Tak ja, ja... Możemy już jeść?! - powiedział Jason ze śmiechem w jego głosie.
Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek. - Też chcę twoje zdjęcie.
Nagle do domu wszedł Geronimo, a za nim Gabriel i Dakota.
- Nie, to po prostu wyygląde, kurwa, przytulnie - powiedział Geronimo z uśmiechem, wyraźnie czymś odurzony. - Świeczki i to wszystko - kontynuował, zanim wszyscy zniknęli na schodach.
Posłałam Jasonowi uśmiech, mówiący "co do kurwy" i zaczęłam się śmiać. Jason pokręcił głową i usiadł.
Kiedy zjedliśmy i wszystko posprzątaliśmy, poszłam do pokoju Jasona. Usiadłam na przeciw wielkiego okna i patrzyłam na jezioro z jego pozłacaną pozytywką w dłoniach. Tą z cudowną muzyką i balerinką kręcącą się w kółko.
Jason wszedł do pokoju i usiadł obok mnie.
- Ona, to znaczy moja mama, dała mi to, zanim musieliśmy wynieść się z naszego domu i umieszczono nasz w sierocińcu. - Jason westchnął i spojrzał na pozytywkę.
- Gdzie ona teraz jest? - zapytałam cicho. Jason wzruszył ramionami.
- W klinice dla kobiet z problemami. Tak przynajmniej powiedział nasz prawnik. - Jason westchnął.
- Tak mi przykro, Jason - powiedziałam i położyłam dłoń na jego udzie. - Odwiedziłeś ją w tej klinice?
Pokręcił głową. - Nie jestem jeszcze gotowy na spotkanie.
Skinęłam głową w zrozumieniu i pogłaskałam go po policzku. - Jestem pewna, że za tobą tęskni - wyszeptałam.
Jason nagle był niezwykle cichy, siedział tylko i potakiwał. Postanowiłam zmienić temat. Chyba nie czuł się komfortowo.
- Wiesz skąd Dakota zna Phoebe Johnson? - Zachichotałam, bo przypomniałam sobie jak wcześniej było niezręcznie między nimi.
- Phoebe Johnson? Mała blondynka Phebs? - Jason zaśmiał się i objął mnie ramionami wokół talii, kiedy usiadłam mu na kolanach. Uniosłam brwi.
- Skąd wy ją wszyscy znacie? - wykrzyknęłam zirytowana, patrząc na Jasona. Usunął kilka kosmyków włosów z mojej twarzy z uśmiechem.
- Phoebe... Zawsze się bardzo denerwowała, kiedy nazywałem ją Phoebe. - Jason zachichotał i pokręcił głową.
- Jason!
- Ach, tak, Phoebe była raz dziewczyną Dakoty. Jakoś półtora roku temu - powiedział.
- Skąd ją znasz?
- Jest w tej samej klasie co ja... Byliśmy też przyjaciółmi, kiedy byliśmy mali i kiedy zaczęliśmy chodzić do tego samego liceum. Ja, ja - zająknął się. Przez ten cały czas, kiedy rozmawiałyśmy o Jasonie. O The North. Ona o wszystkim wiedziała.
- Wiedziała, że byliście... kryminalistami? - zapytałam cicho Jasona.
- Jasne, była naszą ulubienicą w grupie. Reszta chłopaków traktowała ją, tak, jak teraz traktują ciebie. - Jason uśmiechnął się. - To rzadkość, że mamy dziewczyny, bo nie chcemy, aby ludzie wiedzieli o tych rzeczach, ale jedyne dziewczyny, które są akceptowane przez resztę grupy to ty i Phoebe - kontynuował Jason.
Nic nie rozumiałam. Phoebe naprawdę wszystko przede mną ukrywała? Nie żebym była na nią zła, tylko... zdziwiona. Phoebe raczej nie lubiła innych dziewczyn w szkole i nigdy z nimi nie rozmawiała, więc raczej im nie powiedziała. Czy dzieliła ten sekret tylko ze sobą?
- Nie wiesz, czemu zerwali? - zapytałam.
Jason skinął głową, patrząc na jezioro i biorąc głęboki oddech. Pocałowałam go w szyję, czekając, aż zacznie mówić dalej.
- Nie potrafił się nią zaopiekować. Nagle musiała zmierzyć się z całym tym gównem i skończyło się tak, że rodzice zabronili jej widywać się z Dakotą. Był zdewastowany, tak samo jak ona. Próbowała uciec z domu, ale jej ojciec powiedział, że doniesie o wszystkim na policję, bo miał "dowody". To ją trzymało z daleka od niego. - Jason westchnął.
Nie mogłam uwierzyć, że Phoebe przez to wszystko przechodziła. To brzmiało podobnie do mojej własnej sytuacji. Dlaczego mi o tym nie powiedziała?
Westchnęłam i położyłam głowę na klatce piersiowej Jasona.
- Jason. - Musiałam to powiedzieć teraz, zanim bym zapomniała. Nie mogłam tego dłużej w sobie trzymać. To jak Jason pobił Elliotta, albo groził chłopakom, którzy tylko na mnie spojrzeli... Zazdrosny chłopak był bardziej uciążliwy, niż myślałam. - Musisz przestać być takim zazdrośnikiem. - Westchnęłam, patrząc na niego.
Wiem, że on tylko się boi tego, że mnie straci. Ale musiał mi zaufać, zamiast iść najprostszą drogą i nienawidzić każdego, który mnie lubił,
- Nie - powiedział i pocałował mnie, jakby to było nic.
- Nie? - powtórzyłam zmieszana i zeszłam z jego kolan.
- TY musisz przestać flirtować z innymi facetami i zacząć być posłuszna.
To brzmiało nierealnie. Być posłuszna? Co do kurwy z nim było nie tak?
- Być posłuszna? - powiedziałam z szerokim uśmiechem. Czy on żartował?
- Jesteś moja. Nie potrzebujesz nikogo innego - powiedział i znów mnie pocałował.
- Przestań mnie całować! - krzyknęłam i wstałam. - Nie jestem twoją własnością! - wrzasnęłam i obserwowałam każdy jego ruch, kiedy wstawał z podłogi.
- Och, naprawdę? Jesteś moją dziewczyną i nikt nie może cię dotykać poza mną. - Uśmiechnął się i próbował mnie przytulić. Czy on naprawdę uważał to za zabawne?
- Przestań! - wykrzyknęłam i odepchnęłam go. Uważał, że byłam jego własnością? Jakbym była przedmiotem? Czy to ja byłam tą złą, kiedy przytulałam się z innymi facetami?
- Nie zaczynaj znów, Christie - wymamrotał Jason. - Wiesz, że robię to dlatego, żeby się tobą zaopiekować.
- Zaopiekować? - powiedziałam piskliwie. - Jakie to może być dla mnie niebezpieczne, kiedy przytulam się z innymi na pożegnanie? - krzyknęłam i wyrzuciłam moje ręce w powietrze.
- Christine, przestań - warknął Jason, ale nie miałam zamiaru "być mu posłuszną".
- Jestem tylko twoim szczeniakiem? Z którym możesz robić to, na co masz ochotę? - krzyknęłam.
- Oczywiście, że nie! Nie to miałem na myśli... - wymamrotał Jason, patrząc na mnie złośliwie.
- TO WŁAŚNIE MÓWISZ!
- CHRISTINE ZAMKNIJ SIĘ! - wrzasnął na mnie Jason, robiąc krok naprzód.
Przez chwilę była cisza. Staliśmy i patrzyliśmy się na siebie wściekłym wzrokiem.
- Dlaczego mi nie ufasz? - wyszeptałam i spojrzałam na niego spod zaszklonych oczu. - Nie wierzysz mi, kiedy mówię, że cię kocham? - Pociągnęłam nosem.
- CZEMU NIE ZROZUMIESZ, ŻE BOJĘ SIĘ, ŻE CIĘ STRACĘ? - krzyknął Jason i kopnął w poduszkę, która leżała na podłodze.
- Nie rozumiesz, że nigdy cię nie zostawię? NIGDY! - wrzasnęłam i zacisnęłam moje pięści ze złości.
Jason odwrócił się i cisnął dłonią w podłużne lustro nad jego szafką. Usłyszałam głośne stuknięcie, a na lustrze znajdowało się pęknięcie w miejscu, gdzie Jason uderzył.
W tej samej sekundzie ktoś zapukał do drzwi. Geronimo zatrzymał się w progu. Jason spojrzał na niego ze złością, a ja odwróciłam się, żeby Geronimo nie zobaczył moich łez.
- Czego kurwa chcesz? - splunął Jason.
- Przepraszam, że zawracam ci głowę - odchrząknął - właśnie udekorowałem babeczki i Christine, um, zrobiłem tą dla... um, dla ciebie - powiedział i położył ją na półce obok drzwi, zanim zniknął.
Usiadłam na łóżku i przetarłam twarz dłońmi.
Po jakimś czasie usłyszałam kroki Jasona rozlegające się po pokoju. Przykucnął na przeciwko mnie i położył dłoń na moim udzie. Objęłam ramionami jego szyję i przytuliłam go z miłością.
- Nigdy mnie nie zostawisz? - powtórzył Jason.
Słabo się do niego uśmiechnęłam. - Jeśli chciałabym cię zostawić, myślisz, że nadal bym tutaj siedziała?
Popatrzyłam w jego brązowe oczy. Wyglądały inaczej. Były ciepłe, kochające i uwodzicielskie. Mogłam poczuć, jak mój oddech się spowalnia, kiedy w pokoju wzrastało napięcie. Przesunęłam się w kierunku środka łóżka, ciągnąc za sobą Jasona. Miał w ręce małą, różową babeczkę.
Jason's POV
Spojrzenie Christine się zmieniło. Wyglądała na zrelaksowaną, ale wciąż podnieconą. Usiadłem bliżej niej i wziąłem trochę lukru z babeczki na palec. Przejechałem nim wzdłuż jej ust i wyglądało to, jakby miała na sobie szminkę. Okryłem się prześcieradłem, zanim pochyliłem się, aby zlizać lukier z jej ust. Jęknęła entuzjastycznie w moje usta, masując moją szyję. Całowaliśmy się przez długi czas, aż lukier rozpuścił się między naszymi wargami.
Wsunąłem dłonie pod jej koszulkę i ścisnąłem jej piersi. Zazwyczaj kiedy to robiłem, ona zaczynała chichotać albo mnie odpychać, wiecie, dla zabawy. Lecz ona wciąż mnie całowała, jęcząc lekko między ściśnięciami. Lubiła to. Pragnęła tego. Ściągnąłem z niej sweter, a później jej biały T-shirt. Została w samym bladoróżowym staniku z ciemnoszarą koronką. Widywałem piersi Christine często, ale rzadko kiedy miałem okazje je dotykać. Tym razem nie narzekała. Odpiąłem stanik i zsunąłem go w dół, wzdłuż jej piersi. Popchnąłem ją na materac, tak, aby na nim leżała. Wziąłem do ręki babeczkę i roztarłem ją między jej piesiami i wokół nich. Pochyliłem się nad jej nagim ciałem i zacząłem całować jej usta i zlizywać lukier z niej lukier. Przez długi czas ssałem jej sutki. Później zacząłem całować ją wzdłuż brzucha i zatrzymałem się przy spodniach. Christine mierzwiła moje włosy, a ja odpiąłem jej jeansy i ściągnąłem je. Usiadłem na niej i ściągnąłem swoje spodnie. Rzuciłem je na ścianę i rozległ się wielki huk. Okryłem nas kocem, zanim położyłem się na niej, a ona objęła mnie ramionami.
Powoli, bardzo powoli, przebiegłem palcami po jej majtkach i pociągnąłem je w dół. Moja ręka powoli wędrowała po wnętrzu jej ud, deliktanie pieszcząc jej wargi sromowe. Zaczerpnęła mocno powietrza, gdy poczuła moje palce przy swojej łechtaczce. Była mokra. Okej, nie mogłem czekać już ani chwili dłużej.
Christine's POV
Jason wodził swoimi palcami okrężne ruchy przy mojej łechtaczce, jednak nagle przestał i podniósł swoją twarz, by na mnie popatrzeć.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? - Wyszeptał.
Słabo się do niego uśmiechnęłam i przebiegłam palcem po jego twarzy. Delikatnie skinęłam głową. Byłam na to gotowa.
Jason wyglądał na strasznie podekscytowanego i pobudzonego. Ściągnęłam jego bokserki swoimi stopami, podczas gdy cały czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy.
Jason musiał potrząsnąć głową, by wyjść z transu. Wyciągnął swoje ramię w kierunku szafki i grzebał tam chwile, dopóki nie znalazł tego, czego szukał. Mała, czarna paczuszka. Kondom. Delikatnie otworzył paczkę i zamiast po prostu go założyć, pokazał mi go. - Widzisz to wybrzuszenie tutaj? - Spytał, pokazując na końcówkę kondoma. Skinęłam, a on kontynuował.
- To jest właśnie przednia część kondoma. Wybrzuszenie jest na... spermę. - Powiedział i założył go. I oprócz wybrzuszenia w prezerwatywie, pojawiło się jeszcze inne. Penis Jasona praktycznie stał pionowo i wyglądał na jeszcze bardziej podekscytowanego niż sam Jason. Wziął moją dłoń i położył ją na kondomie.
- Tutaj. - Wyszeptał i pomógł mi do końca założyć prezerwatywę.
Jason jęknął, gdy nakładałam go wzdłuż całej długości, aż dokładnie przywierał do jego penisa.
- Dobra dziewczynka. - Wyszeptał Jason i położył się na mnie. Moje serce zaczęło przyspieszać, tak samo jak oddech. Wiedziałam, że Jason był w tym dobry, ale ja byłam w tym kompletnie nowa.
- Czy to boli? - Wyszeptałam, pomiędzy naszymi pocałunkami.
Jason pokręcił przecząco głową. - Zajmę się tobą. - Wyszeptał uspokajająco. - W innym razie, wyciągnę go, obiecuję.
Skinęłam, wzdychając w uldze.
Jason chwycił swojego penisa i pocierał jego końcówką o moją łechtaczkę. Jęknęłam z powodu tego uczucia i zamknęłam oczy. Powtarzał tę czynność, zanim położył swoją głowę zaraz obok mojej. Owinęłam Jasona nogami. To Jason miał odebrać moje dziewictwo; nie chciałam, żeby komuś innemu przypadł ten honor.
Jason przestał pocierać swoim penisem o moje wejście i delikatnie się we mnie wsunął. Pisnęłam cicho, na tę nagłą ekspansję, ale Jason uspokoił mnie.
- Ciii, dobrze sobie radzisz. - Jęknął, gdy pchnął mocniej.
Odrzuciłam głowę w bólu, gdy doszedł do mojej błony. - Oh, Jason! - Skrzywiłam się.
Pchnął o wiele za mocno, ale nagle przestał, gdy tylko się odezwałam.
W rytmicznych ruchach, powoli we mnie wchodził, oddychając ciężko. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że nie był we mnie cały, dopóki po paru pchnięciach nie przerwał mojej błony. Jęknęłam jego imię, z powodu bólu, jaki mi sprawił będąc całym sobą we mnie. Popatrzył na mnie, ciągle będąc we mnie. Ból został zastąpiony przyjemnością i pomimo, że było to nowe i dziwne uczucie, mieć w sobie coś grubego i dużego, to było ono miłe. Ale Jason ciągle robił to w ten sam wolny sposób. Widziałam, jak bardzo się stara, żeby za bardzo nie przyspieszyć. Wiedziałam, jak długo czekał na ten moment i teraz nie chciał tego zrujnować przez zrobienie czegoś, co by mi się nie spodobało.
Ale w pewnym sensie, to było za wolne. Chciałam więcej. To powinno być szybsze, ostrzejsze. Ale byłam wdzięczna, że Jason robi to powoli. Nie chciał mnie stresować. To powinno być komfortowe dla naszej dwójki.
- Jason. - Jęknęłam. - Szybciej.
Nie musiałam błagać zbyt długo, Jason przyspieszył. Zmrużyłam oczy i lekko otworzyłam usta.
- Ah Jason. - Jęknęłam i wtuliłam nos w jego szyję.
Jego imię wypływające z moich ust dodało mu jeszcze więcej pewności siebie. Pochylił się bardziej i jeszcze bardziej na przeciwko mnie.
- Jest tak ciasna! - Jęknął Jason, mocno pchając i zamykając oczy. Ale to ciągle nie było wystarczająco szybko, chciałam więcej. Czułam, że zaraz się popłaczę, chciałam go poczuć całego. Dopóki czegoś nie spróbujesz, nie będziesz wiedziała, jak bardzo żądna stajesz się tej przyjemności.
- Jason, szybciej! - Wykrzyknęłam. Ale on nie posłuchał.
- Jason, proszę! - Błagałam ponownie, drapiąc swoimi paznokciami jego plecy.
Nagle delikatne ruchy Jasona zmieniły się w bardziej zadziorne i zachłanne pchnięcia. Złapał moje dłonie i położył je nad moją głową.
Położył swoje czoło na moim i nagle przyspieszył. Bardzo przyspieszył.
- Powiedz, że jesteś moja. - Jęknął Jason, gdy wbił się głęboko we mnie. - Powiedz, że jesteś tylko moja. - Brzmiał, jak szaleniec, ale kochałam to.
Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Przyjemność była zbyt duża i nagle wszystko zaczęło wirować przed moimi oczami.
- Ja... - Wyrzuciłam z siebie, ale nie mogłam wykrztusić dalszych słów.
- No dalej, powiedz tatusiowi, że jesteś jego! - Warknął Jason, ciągle wchodząc i wychodząc ze mnie.
- Jestem twoja, tylko twoja. - Jęknęłam głośno, gdy mocno się we mnie wbił. Uwolnił moje dłonie i pozwolił swoim dłonią przejechać wzdłuż moim ramion. Objął mnie ramieniem i polizał moją dolną wargę. Chciał, żebym pozwoliła wślizgnąć się jego językowi do środka, ale nie zgodziłam się na to. Ale Jason znał sztuczki. Wbił się we mnie, co spowodowało, że od razu otworzyłam buzię.
Leżeliśmy bardzo długo w tej samej pozycji, całując się. Zrozumiałam, dlaczego ludzie to kochają. To było takie dobre. Ale poza miłym uczuciem w moim ciele, dobrze było to zrobić z Jasonem. Kochałam go tak mocno, a w sposób jaki o mnie dbał, całował i zaspokajał mnie, uświadomił mnie, że on też mnie kocha.
Głaskałam plecy Jasona, a moje nogi były owinięte wokół jego lędźwi. Jason miał swoje dłonie po obu stronach mojej głowy, a jego czoło dotykało mojego.
- Jesteś taka piękna. - Jęknął w moje usta, głaszcząc moje policzki. Uśmiechnęłam się słabo w pocałunku, ledwo oddychając.
Westchnął, całując mnie w usta. - Usiądź na mnie. - Wyszeptał w nie.
Założyłam ręce na jego szyi, gdy mnie podniósł, by zmienić pozycję. Położył swoją głowę na poduszce, a swoje dłonie na moich biodrach. Usiadłam na jego udach, patrząc na niego. Moją prawą ręką chwyciłam jego penis i usiadłam na nim.
- Tak, dobra dziewczynka. - Jęknął Jason, gdy zaczęłam się na nim poruszać. Pomógł mi wypychać biodra w tył i w przód, pokazując mi, jak mam to robić. Gdy jego penis był już we mnie, czułam koniuszek jego członka całą sobą.
- Mm, oh kochanie. - Jęknęłam, odrzucając moją głowę w tył z przyjemności.
- Christine. - Jason jęknął razem ze mną, łapiąc mnie za pierś.
Poruszałam się szybciej i szybciej, z powodu słodkiej przyjemności, która mnie wypełniała. Swoje dłonie położyłam na brzuchu Jasona, by móc to robić jeszcze szybciej.
Położyłam swoją głowę na jego brzuchu, gdy jego penis ciągle masował moje wnętrze. Jason gładził moją szyję, ciągle jęcząc.
Nagle poczułam, jakbym w środku miała pełno motyli. Moje nogi zaczęły drżeć, właściwie to całe moje ciało. Ciepłe uczucie wewnątrz mnie, skasowało wszystkie moje myśli, poza jedną, jak cudownie się teraz czułam. Ale nie mogłam już szybciej się poruszać, jendak sam pomysł, że ta przyjemność może zniknąć był nie do przyjęcia.
- O MÓJ BOŻE, JASON! - Zapłakałam, gdy czułam nadchodzący orgazm. Jason wiedział, co się zaraz stanie, więc przekręcił nas tak, że to teraz on był na górze.
Wsuwał się we mnie szybko i mocno, trzymając swoje kolana po moich bokach. Usiadł na kolanach, ruszając się we mnie.
Zamknęłam oczy i odrzuciłam głowę, gdy Jason uderzył w mój czuły punkt.
Jason jęknął, jego oddech stawał się coraz bardziej płytki, a ja widziałam, jak drżą mu nogi.
Nie mogłam nawet nic powiedzieć, gdy dostałam orgazmu. Moje oczy były wywrócone i głośno krzyknęłam imię Jasona, gdy doszłam.
Jason pochylił się do mnie w pierwotnej pozycji i kontynuował wchodzenie i wychodzenie ze mnie.
- Oh kochanie. - Jęknęłam do Jasona, dotykając jego czoła.
Jason miał wywrócone oczy, gdy szybko poruszał się we mnie.
- Ah, Christine! - Krzyknął, gdy jego orgazm nadszedł. Ale zamiast wbić się we mnie, wyciągnął go.
Włożył swoje ręce pod moje ramiona i podniósł mnie, tak że usiadłam. Oparłam swoją głowę o wezgłowie łóżka i popatrzyłam na niego.
Jason zerwał z siebie kondoma i przebiegał swoimi dłońmi wzdłuż swojego penisa. Biała sperma wyciekała z jego główki, cieknąc wzdłuż jego penisa.
- Chodź tutaj. - Jęknął, chwytając tył mojej głowy, zbliżając swój brzuch bliżej mojej buzi. Chciał, żebym zrobiła mu loda.
Chwyciłam członek i pocałowałam jego czubek. Jason jęknął z satysfakcji i zatapiając swoje dłonie w moich włosach.
Jeździłam ustami po jego czubku, ciągle utrzymując kontakt wzrokowy z Jasonem. Odrzucił swoją głowę w przyjemności, gdy używałam jego spermy jak pomadki.
Polizałam trochę spermy, by przyzwyczaić się do tego smaku. Była ciepła, lekko klejąca i smakowała trochę jak sól. Zlizałam całą pozostałość spermy i w końcu pocałowałam jego czubek, bawiąc się jego jądrami.
Jason położył swoje dłonie na moich policzkach. Kciukami, lekko po nich wodził, uśmiechając się do mnie.
Byłam zmęczona, w sumie to wyczerpana. Nieśmiało uśmiechnęłam się do niego, czując jak zamykają mi się oczy. Jason położył moje ramiona na swojej szyi i przyciągnął mnie w uścisku.
Położył nas na materacu i przykrył kołdra. Czy kiedykolwiek biegłaś tak szybko albo byłaś tak zmęczona, że w ogóle nie czułaś swojego ciała? Tak właśnie się czułam. Leżałam z głową na piersi Jasona i myślałam o całej tej sprawie. Właśnie uprawiałam seks z Jasonem McCannem. Jasonem McCannem. Moim chłopakiem. Moim całym światem.
- Byłaś naprawdę dobra. - Jason wyszeptał.
Chciałam odwzajemnić jego słowa, ale nie byłam w stanie. Byłam tak zmęczona. Ale było jedno pytanie, które ciągle mnie dręczyło. Coś, o co musiałam się zapytać.
- Teraz, gdy już uprawialiśmy seks... Zostaniesz ze mną, prawda? - Wyszeptałam, prawie bezgłośnie. Poczułam łzy w oczach na samą myśl, że Jason mógłby mnie zostawić.
- O czym ty mówisz? - Wyszeptał Jason, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Nigdy cię nie zostawię. Nigdy. - Westchnął i mnie pocałował.
- Nigdy? - Powtórzyłam i oddałam pocałunek.
Pokręcił swoją głową. - Jesteś moim całym światem, Christine.
Uśmiechnęłam się lekko. Jason również się uśmiechnął i z powrotem wziął mnie w ramiona.
Ziewnęłam i zwinęłam się w kłębek, powoli zasypiając.
- Jesteś jedyną rzeczą, której chcę. - Westchnął Jason. - My Precious.
____________________________
Cześć,
z racji tego, że mam ogrom nauki, postanowiłam dodać coś tutaj XD Mam nadzieję, że tłumaczki się nie obrażą ;p Pierwsza część jest przetłumaczony przez Anię, druga przeze mnie :) Mam nadzieję, że jeszcze nie wyszłam z wprawy :) Co do rozdziału to nie będę komentować, bo mi się ZAWSZE trafiają najlepsze kąski XD
Nie obiecuję, że zostanę na dłużej, ale może czasem zaglądnę ;)
#muchlove N.
PRECIOUS by Jerry_Imagines
PRECIOUS by Jerry_Imagines
sobota, 23 maja 2015
niedziela, 1 lutego 2015
28. I hate you, Jason McCann
Zastanawiasz się czasami, jak będzie wyglądał twój dzień? Albo po prostu myślisz, że będzie on długi i ciężki?
Przejechałam moimi dłońmi po plecach Jasona. Przez wszystkie jego małe niedoskonałości, które czyniły go doskonałym. Położyłam głowę na jego plecach i zaczęłam mierzwić jego włosy. Kochałam nasz związek. Zawsze spaliśmy nago, nawet, jeśli jeszcze nigdy nie uprawialiśmy seksu. Znaliśmy swoje ciała i nie było to dla nas żenujące, aby pokazywać się sobie nago. Czułam się z tym komfortowo. Komfortowo w takim sensie, że jeśli poszlibyśmy o krok dalej i uprawialibyśmy seks, to czułabym się z Jasonem komfortowo. Nie jak ci chłopacy i dziewczyny, którzy gdzieś wychodzą, aby znaleźć kogokolwiek, żeby przeżyć ten pierwszy raz. Nie róbcie tak jak oni, ale nie żałujcie, jeśli tak zrobiliście. Jeśli mam być szczera, to jestem zadowolona, że nadal jestem dziewicą. Emma uprawiała już seks z jakimś chłopakiem, kiedy miała 15 lat, a może 14? Znała go już jakiś czas, ale nigdy się nie przytulali i inne takie. Nie znali swoich ciał, ani nie spali w tym samym łóżku przed tą nocą. Wiem, że tego żałuje, choć tego nie przyzna. Chociaż dobrze by było, gdyby tego nie żałowała. Kto idzie dalej przez życie, żałując tego, czego nie można już cofnąć?
Razem z Jasonem poszliśmy do łazienki, gdzie staliśmy wtuleni w siebie zdecydowanie za długo, więc musieliśmy się szybko ubrać, żebym nie spóźniła się do szkoły. Jason nalegał, żebyśmy zjedli śniadanie, zanim wyjdziemy. Myślałam, że wszyscy będą zdziwieni, kiedy wejdę z Jasonem do kuchni, ale moi rodzice udawali, że nie zwracają na to uwagi i przywitali nas słowami "dzień dobry". Ale co innego mogli z tym zrobić? W końcu miałam 17 lat. Może myśleli, że już to zrobiliśmy? Cokolwiek. Nie rozumiem rodziców, którzy nie pozwalają swoim córkom spać z chłopakami? Powinni mieć do nich zaufanie. Dlaczego więc wcześniej bałam się, aby moi rodzice nie dowiedzieli się o naszym związku?
To było przyjemne, że nie musieliśmy się ukrywać z tym, że śpimy w tym samym łóżku. Czułam się bardziej wolna. Zanim wyszliśmy, wzięłam ze sobą jabłko i pożegnaliśmy się z moimi rodzicami. Na dworze było szaro i deszczowo. Typowa listopadowa pogoda. Nienawidziłam jej. Listopad był długim, zimnym i ponurym miesiącem.
- Ten prezent dla Emily był bardzo uroczy - powiedziałam i wzięłam gryza jabłka.
Wzruszył ramionami. - Lubię uszczęśliwiać moje dziewczyny.
Uniosłam brwi. - Dziewczyny? - powiedziałam i zaakcentowałam liczbę mnogą.
- Ciebie i Emily, oczywiście - Jason zaśmiał się i pokręcił głową. Zatrzymał samochód przed bramą mojej szkoły i popatrzył na mnie. Obserwowałam go przez kilka sekund, zanim się schyliłam, aby go pocałować.
- Cieszę się, że tak dobrze się dogadujecie - uśmiechnęłam się i pocałowałam jego policzek. Mrugnął do mnie swoim niebieskim okiem. - Odbierzesz mnie o 15? Muszę pomóc Geronimo w pieczeniu - zachichotałam, myśląc o Geronimo i jego umiejętnościach w kuchni.
Pokiwał głową z uśmiechem i położył dłonie na moich policzkach, zanim ponownie połączył nasze usta.
- Kocham cię - wyszeptałam w jego usta, zanim on znowu je złączył i polizał.
- Kocham cię maleństwo.
Stałam i rozglądałam się w około kawiarni z tacą z jedzeniem w ręku. Nie rozpoznałam nikogo od razu, zanim usłyszałam znajomy głos.
- Christy! Tutaj! - zawołała Coraline i pomachała do mnie. Uśmiechnęłam się i poczułam ulgę, że nie będę musiała siedzieć sama.
- Hej - powiedziałam i usiadłam obok Phoebe.
- Co tam? - uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
- Tutaj jesteście! - usłyszałam głos Emmy, kiedy weszła z tacą z jej wegetariańskimi daniami.
Coraline przesunęła swoją tacę, aby zrobić miejsce dla Emmy.
- Hej Christy. Ostatnio rzadko cię widujemy. - Uśmiechnęła się. Nawet jeśli mówiła to w żartach, wiedziałam, że miała już dosyć tego, że spędzałam tyle czasu z Jasonem.
Coraline uderzyła ją łokciem w żebra i posłała jej spojrzenie mówiące "zamknij się".
Siedziałyśmy w ciszy, zanim Phoebe otworzyła usta, aby coś powiedzieć.
- Między tobą a Jasonem wszystko dobrze? - powiedziała. Emma i Coraline podniosły swój wzrok na mnie.
- Tak, wszystko jest jak najlepiej. Jason jest bardzo uroczy - westchnęłam z uśmiechem, przenosząc wzrok z powrotem na moje jedzenie.
- Ta, nie możesz narzekać na jego wygląd. - Emma mrugnęła do mnie. Ona lubiła facetów z brązowymi oczami i ciemnymi włosami, jak Jason. Zawsze leciała na tych typu "bad boy". Ale nigdy nie zarywałaby do Jasona. I vice versa, Jason nigdy nie zarywałby do Emmy.
- Dlaczego jeszcze go nie poznałam!? - Coraline wykrzyknęła zirytowana.
Wzruszyłam ramionami z wielkim uśmiechem. Ich entuzjazm z powodu mojego związku z Jasonem wiele dla mnie znaczył.
- Odbiera mnie dziś ze szkoły. Wtedy możesz go zobaczyć? - powiedziałam z uśmiechem.
- Naw, odbiera cię ze szkoły! To takie urocze! - wszystkie dziewczyny krzyknęły w chórku.
Wzruszyłam ramionami z uśmiechem. - To mój facet.
Kiedy dzwonek, oznaczający koniec ostatniej lekcji, zadzwonił, razem z Elliottem czekaliśmy na Phoebe, która miała głowę zanurzoną w szafce.
- Wiem, że jest tutaj! - powiedziała i zaczęła szukać książki.
Ku mojemu zaskoczeniu, Dakota i Gabriel szli wzdłuż korytarza. Nigdy wcześniej ich tam nie widywano. Elliott nagle zaczął się denerwować i obrócił głowę w drugą stronę.
- Hej Christy - powiedział Gabriel i zatrzymał się na przeciwko mnie.
- Aha! Mówiłam, że gdzieś tutaj to musi być! - Phoebe uśmiechnęła się i zamknęła szafkę. Odwróciła się, aby zobaczyć z kim rozmawiam, ale ją zamurowało. Myślałam, że jest zdenerwowana przez Dakotę i Gabriela, którzy wyglądali na facetów, których nigdy nie chcesz spotkać.
- Ehm... Dakota, Gabriel to jest... - nie dokończyłam nawet zdania, kiedy Gabriel mi przerwał.
- Phoebe Jonson, wiemy.
- Gabriel... - powiedziała Phoebe i skinęła głową.
Dakota wciąż gapił się na Phoebe, ale kiedy ona to zobaczyła, zawstydził się i przeniósł wzrok na podłogę. Co było grane do cholery? Skąd się znali?
Phoebe pokręciła głową i westchnęła. - Muszę już iść - powiedziała, zanim się odwróciła i ruszyła w kierunku drzwi wyjściowych.
- Phoebe... - wyszeptał Dakota i odwrócił się, aby na nią spojrzeć.
Elliott popatrzył podejrzliwie na Dakotę i Gabriela, zanim się do mnie odezwał.
- Do zobaczenia Christy - wymamrotał i przytulił mnie.
- Do zobaczenia - powiedziałam i odwzajemniłam uścisk. Dziwnie się czułam, przytulając Elliotta, kiedy Gabriel i Dakota stali zaraz przed nami. - Z wami też - mrugnęłam do Dakoty i Gabriela, zanim wyszłam ze szkoły, gdzie Jason miał na mnie czekać.
Normal POV
Christine podeszła do wejściowych drzwi, żeby poczekać na swojego chłopaka, który obiecał odebrać ją ze szkoły. Tylko nie wiedziała, że on był już w środku i wszystko widział. Gabriel posłał Dakocie skrzywione spojrzenie i poszedł w tym samym kierunku co Elliott i Phoebe. Dakota miał pustkę w głowie, ale Gabriel i Phoebe wiedzieli, że Jason widział Christine z Elliottem. Chociaż Gabriel nie dbał o innych ludzi, nie mógł w niczym pomóc, ale było mu żal Christine. Ona naprawdę nie wiedziała, w czym się pogrzebała. W tej samej sekundzie, jak Christine odeszła od głównych drzwi i szła wzdłuż głównej klatki schodowej, Jason wyszedł z cieni. Nie wiedział na kogo był bardziej wkurzony: Elliotta czy Christine. Ale wiedział kto za to zapłaci. Skinął głową w stronę Dakoty i Gabriela, zanim poszli w stronę parkingu.
Jason's POV
Zazwyczaj czekałem na Christine przed drzwiami wejściowymi, ale po tym co zobaczyłem, postanowiłem zmienić plany. Kiedy Christine prawdopodobnie przed nimi stała i czekała, ja poszedłem z Gabrielem i Dakotą na parking, który znajdował się za szkołą.
Wyszliśmy ze szkoły tylnymi drzwiami i zaczęliśmy szukać stojaków na uczniowskie rowery. Oprócz jakiś starych pojazdów i motorów Gabriela i Dakoty, stała tam jedna osoba. Ta, której szukałem.
"Elliott Thomson. Szóstkowy uczeń z normalnej rodziny, ojciec jest bankierem." Gabriel prychnął, kiedy stał ze swoją "osobą wyszukiwarką". To były malutkie urządzenia, które Mason nam dał, gdzie wystarczyło zrobić zdjęcie wybranej osobie, o której później wyświetlało się mnóstwo informacji.
Normalna rodzina? Jeśli było coś bardziej irytującego niż chłopacy flirtujący z Christine, to byli ludzie z bezproblemowym życiem.
- Hej Elliott. Kope lat, co? - powiedziałem ironicznie, kiedy staliśmy nie dalej niż jeden metr od niego.
Elliott rozejrzał się wokoło i aż zbladł z przerażenia. Starał się nas ignorować, przez kontynuowanie próby otwarcia kłódki od rowera.
- Hej, ptaszyno. Słyszysz mnie? - Zaśmiałem się zjadliwie. Ale on wciąż mnie ignorował. Chwyciłem go za kołnierz i popchnąłem na ścianę obok stojaków. - Jesteś głuchy, Thomson? Czy tylko uparty?
Elliott popatrzył na mnie zaskoczony i zmieszany i chciał mnie odepchnąć.
Dakota zerwał Elliottowi torbę z pleców i wyrzucił jego zawartość na ziemię. Książki, papierki i torba na komputer.
Powoli obróciłem moją głowę i spojrzałem na Elliotta.
- Kim jestem? - zapytałem, wciąż przyciskając go do ściany.
Popatrzył na mnie wzrokiem pełnym nienawiści, więc popchnąłem go na ścianę raz jeszcze. Rozległ się wielki łomot, kiedy jego głowa o nią uderzyła.
- Jesteś... Jesteś Jason McCann - wyszeptał Elliott, dysząc z powodu braku powietrza.
Gabriel prychnął, kiedy usłyszał patetyczny, wzruszający głos Elliotta.
- Tak... A kim jest Christine Dion, hm? - powiedziałem, nie przejmując się czy ta ciota mogła oddychać czy nie.
Elliott patrzył na Gabriela, Dakotę, albo na cokolwiek poza mną. Jego wzrok był przyklejony do podłogi, ale nie obchodziło mnie to. Łatwo z tego nie wyjdzie.
- Co z Christine? Podniecasz się na samą myśl o niej? - Zaśmiałem się cierpko, pokazując mu zęby. Mógłbym zabić tego dzieciaka, tutaj, w tym momencie.
- Ty... Ty... - wyszeptał Elliott, próbując zaczerpnąć powietrza. Zaciskałem moje dłonie mocno wokół jego szyi, ale wciąż mógł oddychać.
Przechyliłem głowę, czekając, aż zacznie kontynuować.
- Ty... Nie zasługujesz na nią - wyszeptał.
Poczułem jak coś rozdziera moje serce i rzuca na ziemię. Kopnięcie w brzuchu: całe powietrze ze mnie uciekło. Ale nie pozwoliłbym mu tego zobaczyć. Zamiast tego puściłem jego szyję i obróciłem się, śmiejąc się.
Elliott był zmieszany i nie wiedział co robić. Ale nie miał czasu na myślenie, bo w następnej sekundzie moja pięść znalazła się na jego twarzy.
Upadł na ziemię z okrzykiem bólu, trzymając rękę na swoim czole. Ale nie obchodziło mnie to. To była, kurwa, odpłata. Wziąłem go za kołnierz i znów pchnąłem nim o ścianę.
- Jeśli się dowiem, że znów dotykałeś albo rozmawiałeś z moją dziewczyną... - szepnąłem mu w ucho, zaciskając ręce na jego szyi. Elliott szarpał się i próbował zdjąć moje dłonie, ale byłem silniejszy i nie miałem z tym problemu, żeby trzymać go gdzie chciałem.
- Utnę ci kutasa i nakarmię cię nim. Rozumiesz to? - wyszeptałem. Łzy ukazały się w oczach Elliotta, kiedy spojrzał na mnie z przerażeniem.
- JASON! - krzyknął piskliwy głos. Obróciłem głowę i zobaczyłem biegnącą Christine.
Christine's POV
Zdecydowałam, że pójdę sprawdzić, czy Jason przypadkiem nie zaparkował z tyłu szkoły. Czekałam chwilę, ale Jasona nadal nie było. Kiedy weszłam na parking, poczułam jak moje serce rozdziera się na milion kawałków. Jason dusił Elliotta przy ścianie obok stojaków na rowery. Chwycił go za szyję, a Elliott próbował wydostać się z ucisku. Dakota i Gabriel stali obok, śmiejąc się z marnych prób Elliotta.
- JASON! - krzyknęłam i zaczęłam biec w ich stronę tak szybko, jak tylko potrafiłam.
Obaj się na mnie gapili i mogłam zobaczyć jak Jason trochę zwalnia ucisk.
- Puść go! - krzyknęłam na Jasona i odepchnęłam go od Elliotta. Jason nagle puścił Elliotta z wielkim hukiem na ziemię. Elliott dyszał z braku powietrza i patrzył na mnie.
Obróciłam się i położyłam dłoń na czole. To się nie wydarzyło. To był tylko koszmar. Próbowałam głęboko oddychać, ale moje serce biło zdecydowanie za szybko.
- Kochanie. - Słyszałam głos Jasona, kiedy objął mnie ramionami.
- NIE DOTYKAJ MNIE! - krzyknęłam i odepchnęłam go.
Jason spojrzał na mnie zmieszany, prawie skruszony. Spojrzałam w dół na Elliotta, który pełzał po ziemi, aby pozbierać wszystkie rzeczy z powrotem do plecaka.
- Dlaczego Jason, dlaczego? - Płakałam wpatrzona w niego. Nie dziwię się, że wszyscy mnie nienawidzili, skoro Jason ich tak traktował.
- Ale kochanie.. - Jason zaczął, ale powstrzymałam go.
- Przestań. Nie chcę słyszeć twoich wymówek - wyszeptałam i pomogłam Elliottowi wstać z ziemi. Ale Jason odepchnął mnie od niego.
- Tęskniłem za tobą - mruknął i próbował mnie pocałować. Byłam zszokowana brakiem świadomości Jasona w tej sytuacji.
- Przestań! - krzyknęłam i odepchnęłam go. Posłał mi zmieszany wzrok. Pokręciłam głową, walcząc ze łzami.
Objęłam Elliotta ramieniem, aby pomóc mu chodzić. Nigdy nie byłam na kogoś tak wkurzona. To było jak pieczenie w klatce piersiowej. Szybko oddychasz i możesz poczuć pot na twoich plecach.
Jason, który wciąż nie rozumiał powagi sytuacji, stał i mamrotał moje imię. Obróciłam głowę i spojrzałam na niego.
- Nienawidzę cię, Jasonie McCann - splunęłam, zanim odeszłam razem z Elliottem.
Przejechałam moimi dłońmi po plecach Jasona. Przez wszystkie jego małe niedoskonałości, które czyniły go doskonałym. Położyłam głowę na jego plecach i zaczęłam mierzwić jego włosy. Kochałam nasz związek. Zawsze spaliśmy nago, nawet, jeśli jeszcze nigdy nie uprawialiśmy seksu. Znaliśmy swoje ciała i nie było to dla nas żenujące, aby pokazywać się sobie nago. Czułam się z tym komfortowo. Komfortowo w takim sensie, że jeśli poszlibyśmy o krok dalej i uprawialibyśmy seks, to czułabym się z Jasonem komfortowo. Nie jak ci chłopacy i dziewczyny, którzy gdzieś wychodzą, aby znaleźć kogokolwiek, żeby przeżyć ten pierwszy raz. Nie róbcie tak jak oni, ale nie żałujcie, jeśli tak zrobiliście. Jeśli mam być szczera, to jestem zadowolona, że nadal jestem dziewicą. Emma uprawiała już seks z jakimś chłopakiem, kiedy miała 15 lat, a może 14? Znała go już jakiś czas, ale nigdy się nie przytulali i inne takie. Nie znali swoich ciał, ani nie spali w tym samym łóżku przed tą nocą. Wiem, że tego żałuje, choć tego nie przyzna. Chociaż dobrze by było, gdyby tego nie żałowała. Kto idzie dalej przez życie, żałując tego, czego nie można już cofnąć?
Razem z Jasonem poszliśmy do łazienki, gdzie staliśmy wtuleni w siebie zdecydowanie za długo, więc musieliśmy się szybko ubrać, żebym nie spóźniła się do szkoły. Jason nalegał, żebyśmy zjedli śniadanie, zanim wyjdziemy. Myślałam, że wszyscy będą zdziwieni, kiedy wejdę z Jasonem do kuchni, ale moi rodzice udawali, że nie zwracają na to uwagi i przywitali nas słowami "dzień dobry". Ale co innego mogli z tym zrobić? W końcu miałam 17 lat. Może myśleli, że już to zrobiliśmy? Cokolwiek. Nie rozumiem rodziców, którzy nie pozwalają swoim córkom spać z chłopakami? Powinni mieć do nich zaufanie. Dlaczego więc wcześniej bałam się, aby moi rodzice nie dowiedzieli się o naszym związku?
To było przyjemne, że nie musieliśmy się ukrywać z tym, że śpimy w tym samym łóżku. Czułam się bardziej wolna. Zanim wyszliśmy, wzięłam ze sobą jabłko i pożegnaliśmy się z moimi rodzicami. Na dworze było szaro i deszczowo. Typowa listopadowa pogoda. Nienawidziłam jej. Listopad był długim, zimnym i ponurym miesiącem.
- Ten prezent dla Emily był bardzo uroczy - powiedziałam i wzięłam gryza jabłka.
Wzruszył ramionami. - Lubię uszczęśliwiać moje dziewczyny.
Uniosłam brwi. - Dziewczyny? - powiedziałam i zaakcentowałam liczbę mnogą.
- Ciebie i Emily, oczywiście - Jason zaśmiał się i pokręcił głową. Zatrzymał samochód przed bramą mojej szkoły i popatrzył na mnie. Obserwowałam go przez kilka sekund, zanim się schyliłam, aby go pocałować.
- Cieszę się, że tak dobrze się dogadujecie - uśmiechnęłam się i pocałowałam jego policzek. Mrugnął do mnie swoim niebieskim okiem. - Odbierzesz mnie o 15? Muszę pomóc Geronimo w pieczeniu - zachichotałam, myśląc o Geronimo i jego umiejętnościach w kuchni.
Pokiwał głową z uśmiechem i położył dłonie na moich policzkach, zanim ponownie połączył nasze usta.
- Kocham cię - wyszeptałam w jego usta, zanim on znowu je złączył i polizał.
- Kocham cię maleństwo.
Stałam i rozglądałam się w około kawiarni z tacą z jedzeniem w ręku. Nie rozpoznałam nikogo od razu, zanim usłyszałam znajomy głos.
- Christy! Tutaj! - zawołała Coraline i pomachała do mnie. Uśmiechnęłam się i poczułam ulgę, że nie będę musiała siedzieć sama.
- Hej - powiedziałam i usiadłam obok Phoebe.
- Co tam? - uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
- Tutaj jesteście! - usłyszałam głos Emmy, kiedy weszła z tacą z jej wegetariańskimi daniami.
Coraline przesunęła swoją tacę, aby zrobić miejsce dla Emmy.
- Hej Christy. Ostatnio rzadko cię widujemy. - Uśmiechnęła się. Nawet jeśli mówiła to w żartach, wiedziałam, że miała już dosyć tego, że spędzałam tyle czasu z Jasonem.
Coraline uderzyła ją łokciem w żebra i posłała jej spojrzenie mówiące "zamknij się".
Siedziałyśmy w ciszy, zanim Phoebe otworzyła usta, aby coś powiedzieć.
- Między tobą a Jasonem wszystko dobrze? - powiedziała. Emma i Coraline podniosły swój wzrok na mnie.
- Tak, wszystko jest jak najlepiej. Jason jest bardzo uroczy - westchnęłam z uśmiechem, przenosząc wzrok z powrotem na moje jedzenie.
- Ta, nie możesz narzekać na jego wygląd. - Emma mrugnęła do mnie. Ona lubiła facetów z brązowymi oczami i ciemnymi włosami, jak Jason. Zawsze leciała na tych typu "bad boy". Ale nigdy nie zarywałaby do Jasona. I vice versa, Jason nigdy nie zarywałby do Emmy.
- Dlaczego jeszcze go nie poznałam!? - Coraline wykrzyknęła zirytowana.
Wzruszyłam ramionami z wielkim uśmiechem. Ich entuzjazm z powodu mojego związku z Jasonem wiele dla mnie znaczył.
- Odbiera mnie dziś ze szkoły. Wtedy możesz go zobaczyć? - powiedziałam z uśmiechem.
- Naw, odbiera cię ze szkoły! To takie urocze! - wszystkie dziewczyny krzyknęły w chórku.
Wzruszyłam ramionami z uśmiechem. - To mój facet.
Kiedy dzwonek, oznaczający koniec ostatniej lekcji, zadzwonił, razem z Elliottem czekaliśmy na Phoebe, która miała głowę zanurzoną w szafce.
- Wiem, że jest tutaj! - powiedziała i zaczęła szukać książki.
Ku mojemu zaskoczeniu, Dakota i Gabriel szli wzdłuż korytarza. Nigdy wcześniej ich tam nie widywano. Elliott nagle zaczął się denerwować i obrócił głowę w drugą stronę.
- Hej Christy - powiedział Gabriel i zatrzymał się na przeciwko mnie.
- Aha! Mówiłam, że gdzieś tutaj to musi być! - Phoebe uśmiechnęła się i zamknęła szafkę. Odwróciła się, aby zobaczyć z kim rozmawiam, ale ją zamurowało. Myślałam, że jest zdenerwowana przez Dakotę i Gabriela, którzy wyglądali na facetów, których nigdy nie chcesz spotkać.
- Ehm... Dakota, Gabriel to jest... - nie dokończyłam nawet zdania, kiedy Gabriel mi przerwał.
- Phoebe Jonson, wiemy.
- Gabriel... - powiedziała Phoebe i skinęła głową.
Dakota wciąż gapił się na Phoebe, ale kiedy ona to zobaczyła, zawstydził się i przeniósł wzrok na podłogę. Co było grane do cholery? Skąd się znali?
Phoebe pokręciła głową i westchnęła. - Muszę już iść - powiedziała, zanim się odwróciła i ruszyła w kierunku drzwi wyjściowych.
- Phoebe... - wyszeptał Dakota i odwrócił się, aby na nią spojrzeć.
Elliott popatrzył podejrzliwie na Dakotę i Gabriela, zanim się do mnie odezwał.
- Do zobaczenia Christy - wymamrotał i przytulił mnie.
- Do zobaczenia - powiedziałam i odwzajemniłam uścisk. Dziwnie się czułam, przytulając Elliotta, kiedy Gabriel i Dakota stali zaraz przed nami. - Z wami też - mrugnęłam do Dakoty i Gabriela, zanim wyszłam ze szkoły, gdzie Jason miał na mnie czekać.
Normal POV
Christine podeszła do wejściowych drzwi, żeby poczekać na swojego chłopaka, który obiecał odebrać ją ze szkoły. Tylko nie wiedziała, że on był już w środku i wszystko widział. Gabriel posłał Dakocie skrzywione spojrzenie i poszedł w tym samym kierunku co Elliott i Phoebe. Dakota miał pustkę w głowie, ale Gabriel i Phoebe wiedzieli, że Jason widział Christine z Elliottem. Chociaż Gabriel nie dbał o innych ludzi, nie mógł w niczym pomóc, ale było mu żal Christine. Ona naprawdę nie wiedziała, w czym się pogrzebała. W tej samej sekundzie, jak Christine odeszła od głównych drzwi i szła wzdłuż głównej klatki schodowej, Jason wyszedł z cieni. Nie wiedział na kogo był bardziej wkurzony: Elliotta czy Christine. Ale wiedział kto za to zapłaci. Skinął głową w stronę Dakoty i Gabriela, zanim poszli w stronę parkingu.
Jason's POV
Zazwyczaj czekałem na Christine przed drzwiami wejściowymi, ale po tym co zobaczyłem, postanowiłem zmienić plany. Kiedy Christine prawdopodobnie przed nimi stała i czekała, ja poszedłem z Gabrielem i Dakotą na parking, który znajdował się za szkołą.
Wyszliśmy ze szkoły tylnymi drzwiami i zaczęliśmy szukać stojaków na uczniowskie rowery. Oprócz jakiś starych pojazdów i motorów Gabriela i Dakoty, stała tam jedna osoba. Ta, której szukałem.
"Elliott Thomson. Szóstkowy uczeń z normalnej rodziny, ojciec jest bankierem." Gabriel prychnął, kiedy stał ze swoją "osobą wyszukiwarką". To były malutkie urządzenia, które Mason nam dał, gdzie wystarczyło zrobić zdjęcie wybranej osobie, o której później wyświetlało się mnóstwo informacji.
Normalna rodzina? Jeśli było coś bardziej irytującego niż chłopacy flirtujący z Christine, to byli ludzie z bezproblemowym życiem.
- Hej Elliott. Kope lat, co? - powiedziałem ironicznie, kiedy staliśmy nie dalej niż jeden metr od niego.
Elliott rozejrzał się wokoło i aż zbladł z przerażenia. Starał się nas ignorować, przez kontynuowanie próby otwarcia kłódki od rowera.
- Hej, ptaszyno. Słyszysz mnie? - Zaśmiałem się zjadliwie. Ale on wciąż mnie ignorował. Chwyciłem go za kołnierz i popchnąłem na ścianę obok stojaków. - Jesteś głuchy, Thomson? Czy tylko uparty?
Elliott popatrzył na mnie zaskoczony i zmieszany i chciał mnie odepchnąć.
Dakota zerwał Elliottowi torbę z pleców i wyrzucił jego zawartość na ziemię. Książki, papierki i torba na komputer.
Powoli obróciłem moją głowę i spojrzałem na Elliotta.
- Kim jestem? - zapytałem, wciąż przyciskając go do ściany.
Popatrzył na mnie wzrokiem pełnym nienawiści, więc popchnąłem go na ścianę raz jeszcze. Rozległ się wielki łomot, kiedy jego głowa o nią uderzyła.
- Jesteś... Jesteś Jason McCann - wyszeptał Elliott, dysząc z powodu braku powietrza.
Gabriel prychnął, kiedy usłyszał patetyczny, wzruszający głos Elliotta.
- Tak... A kim jest Christine Dion, hm? - powiedziałem, nie przejmując się czy ta ciota mogła oddychać czy nie.
Elliott patrzył na Gabriela, Dakotę, albo na cokolwiek poza mną. Jego wzrok był przyklejony do podłogi, ale nie obchodziło mnie to. Łatwo z tego nie wyjdzie.
- Co z Christine? Podniecasz się na samą myśl o niej? - Zaśmiałem się cierpko, pokazując mu zęby. Mógłbym zabić tego dzieciaka, tutaj, w tym momencie.
- Ty... Ty... - wyszeptał Elliott, próbując zaczerpnąć powietrza. Zaciskałem moje dłonie mocno wokół jego szyi, ale wciąż mógł oddychać.
Przechyliłem głowę, czekając, aż zacznie kontynuować.
- Ty... Nie zasługujesz na nią - wyszeptał.
Poczułem jak coś rozdziera moje serce i rzuca na ziemię. Kopnięcie w brzuchu: całe powietrze ze mnie uciekło. Ale nie pozwoliłbym mu tego zobaczyć. Zamiast tego puściłem jego szyję i obróciłem się, śmiejąc się.
Elliott był zmieszany i nie wiedział co robić. Ale nie miał czasu na myślenie, bo w następnej sekundzie moja pięść znalazła się na jego twarzy.
Upadł na ziemię z okrzykiem bólu, trzymając rękę na swoim czole. Ale nie obchodziło mnie to. To była, kurwa, odpłata. Wziąłem go za kołnierz i znów pchnąłem nim o ścianę.
- Jeśli się dowiem, że znów dotykałeś albo rozmawiałeś z moją dziewczyną... - szepnąłem mu w ucho, zaciskając ręce na jego szyi. Elliott szarpał się i próbował zdjąć moje dłonie, ale byłem silniejszy i nie miałem z tym problemu, żeby trzymać go gdzie chciałem.
- Utnę ci kutasa i nakarmię cię nim. Rozumiesz to? - wyszeptałem. Łzy ukazały się w oczach Elliotta, kiedy spojrzał na mnie z przerażeniem.
- JASON! - krzyknął piskliwy głos. Obróciłem głowę i zobaczyłem biegnącą Christine.
Christine's POV
Zdecydowałam, że pójdę sprawdzić, czy Jason przypadkiem nie zaparkował z tyłu szkoły. Czekałam chwilę, ale Jasona nadal nie było. Kiedy weszłam na parking, poczułam jak moje serce rozdziera się na milion kawałków. Jason dusił Elliotta przy ścianie obok stojaków na rowery. Chwycił go za szyję, a Elliott próbował wydostać się z ucisku. Dakota i Gabriel stali obok, śmiejąc się z marnych prób Elliotta.
- JASON! - krzyknęłam i zaczęłam biec w ich stronę tak szybko, jak tylko potrafiłam.
Obaj się na mnie gapili i mogłam zobaczyć jak Jason trochę zwalnia ucisk.
- Puść go! - krzyknęłam na Jasona i odepchnęłam go od Elliotta. Jason nagle puścił Elliotta z wielkim hukiem na ziemię. Elliott dyszał z braku powietrza i patrzył na mnie.
Obróciłam się i położyłam dłoń na czole. To się nie wydarzyło. To był tylko koszmar. Próbowałam głęboko oddychać, ale moje serce biło zdecydowanie za szybko.
- Kochanie. - Słyszałam głos Jasona, kiedy objął mnie ramionami.
- NIE DOTYKAJ MNIE! - krzyknęłam i odepchnęłam go.
Jason spojrzał na mnie zmieszany, prawie skruszony. Spojrzałam w dół na Elliotta, który pełzał po ziemi, aby pozbierać wszystkie rzeczy z powrotem do plecaka.
- Dlaczego Jason, dlaczego? - Płakałam wpatrzona w niego. Nie dziwię się, że wszyscy mnie nienawidzili, skoro Jason ich tak traktował.
- Ale kochanie.. - Jason zaczął, ale powstrzymałam go.
- Przestań. Nie chcę słyszeć twoich wymówek - wyszeptałam i pomogłam Elliottowi wstać z ziemi. Ale Jason odepchnął mnie od niego.
- Tęskniłem za tobą - mruknął i próbował mnie pocałować. Byłam zszokowana brakiem świadomości Jasona w tej sytuacji.
- Przestań! - krzyknęłam i odepchnęłam go. Posłał mi zmieszany wzrok. Pokręciłam głową, walcząc ze łzami.
Objęłam Elliotta ramieniem, aby pomóc mu chodzić. Nigdy nie byłam na kogoś tak wkurzona. To było jak pieczenie w klatce piersiowej. Szybko oddychasz i możesz poczuć pot na twoich plecach.
Jason, który wciąż nie rozumiał powagi sytuacji, stał i mamrotał moje imię. Obróciłam głowę i spojrzałam na niego.
- Nienawidzę cię, Jasonie McCann - splunęłam, zanim odeszłam razem z Elliottem.
sobota, 10 stycznia 2015
27. A familiar stranger
Christine's POV
- Christine, nadszedł czas, aby zaśpiewać sto lat Emily! - moja mama wołała zza drzwi. Powoli otworzyłam oczy. Nagie ciało Jasona leżało na moim.
Z pomrukiem wstałam z łóżka. Znalazłam mój luźny T-shirt i majtki.
- Poczekaj tutaj - wyszeptałam do Jasona, który wciąż był w łóżku.
Wyciągnął ręce w moją stronę, pragnąc, abym go przytuliła. Uśmiechając się, weszłam z powrotem do łóżka i pochyliłam się.
- Dzień dobry kochanie - wyszeptałam i pocałowałam go, zanim wyszłam z pokoju.
Zapukaliśmy do drzwi Emily, weszliśmy i zaśpiewaliśmy dla niej, która, oczywiście, już nie spała. Nawet nie skończyliśmy piosenki, bo Emily od razu pobiegła do kuchni, aby zobaczyć czy jakieś prezenty nie leżą na blacie. Oczywiście, jak zwykle, były tam. I było ich dużo. Ubrania, Baby Borns, zabawkowy telefon, różowa hulajnoga z pasującym do niej kaskiem.
- Afrodyta! - Emily zapiszczała radośnie, kiedy otworzyła prezent ode mnie.
Zeskoczyła z krzesła i podbiegła do mnie.
- Wszystkiego najlepszego - powiedziałam i przytuliłam ją.
Kiedy już zjedliśmy, croissanty - to nasza tradycja, wróciłam do pokoju, aby się przebrać. Jason wciąż spał na łóżku.
- Kochaniee - westchnęłam niecierpliwie i usiadłam na jego plecach. Powoli otworzył swoje oczy. - Podwieziesz mnie do szkoły? - wyszeptałam i zaczęłam mierzwić jego włosy.
Skinął głową w poduszkę i westchnął śpiąco.
Podniosłam się i udałam się w kierunku łazienki. Zdjęłam moje ubrania i weszłam pod prysznic. Chwilę później usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a potem ktoś je zamknął. Jason w bokserkach stanął przed umywalką i zaczął myć twarz. Kiedy namydliłam moje ciało zapachem truskawki, a potem go spłukałam, owinęłam się ręcznikiem.
- Proszę - powiedziałam i otworzyłam szafkę pod umywalką. - Możesz tego używać, kiedy jesteś tutaj - powiedziałam i podałam Jasonowi niebieską szczoteczkę do zębów.
- To dlatego, że nie lubisz mojego porannego oddechu? - Jason szyderczo się uśmiechnął i chwycił mnie za mój ręcznik.
- Puść mnie! - zachichotałam i próbowałam wyrwać się z jego uścisku. Lecz Jason trzymał mnie mocno i przyciągnął do siebie.
- Nigdy cię nie puszczę - wyszeptał i pocałował mnie w nos.
Położyłam rękę na jego klacie i uśmiechnęłam się.
- Okej, zobaczymy się za minutę - powiedziałam do Jasona, zanim podniosłam torbę z podłogi i wyszłam z pokoju.
- Pa mamo, Jason podwiezie mnie do szkoły! - wykrzyknęłam w stronę kuchni. - Do zobaczenia później, urodzinowy dzieciaku - uśmiechnęłam się do Emily. Z frontowych drzwi mogłam ujrzeć Jasona.
- Miłego dnia! - krzyknęła moja rodzina, kiedy otworzyłam drzwi i wybiegłam z domu.
Kilka sekund później Jason podjechał swoim białym Audi, a ja wsiadłam do środka. Miał na sobie jedną ze swoich bluz, która była w mojej półce. Dodatkowo, zmienił swoje buty na czerwone Supry. Typowy Jason.
W myślach miałam naszą ostatnią noc. To między mną i Jasonem było oficjalne. Nie musieliśmy już niczego przed sobą ukrywać.
- Do zobaczenia - powiedziałam i wychodząc z samochodu, pocałowałam Jasona w policzek, kiedy zatrzymał się przed moją szkołą. On także wyszedł z auta.
- Gdzie idziesz? - zachichotałam i przechyliłam głowę.
- Muszę porozmawiać z Gabrielem. Jest w szkole, prawda? - powiedział i splótł nasze dłonie razem.
- Tak - zaśmiałam się i położyłam głowę na jego ramieniu. - Ale on chodzi do "działu college". To wciąż liceum, ale dla starszych osób, które nie są jeszcze gotowe na college - wyjaśniłam.
- Nie mogę uwierzyć, że on tam chodzi - mruknął Jason.
Wzruszyłam ramionami. - Edukacja jest ważna.
Kiedy weszliśmy do szkoły, poczułam jak wszyscy na nas patrzą. Albo może tylko na Jasona. Większość ludzi wiedziała, kim był, lub myślała, że wie.
Szliśmy w kierunku mojej szafki, z której wyjęłam książki do fizyki.
- O, fizyka! To był mój ulubiony przedmiot w szkole - Jason uśmiechnął się i wziął książkę z moich rąk.
- Ew, nienawidzę jej - powiedziałam i zamknęłam szafkę.
- Tylko dlatego, że jej nie rozumiesz - dokuczał mi, głupawo się uśmiechając.
- Zamknij się - wymamrotałam, a jego dłonie jeździły w górę i w dół po moim ciele.
Zarzuciłam ręce na jego szyję, a on przycisnął swoją głowę do mojej. Jego usta dotykały moich. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Zadzwonił dzwonek, ale to nie zatrzymywało Jasona.
- Jason, muszę iść do klasy! - zachichotałam i pocałowałam go w policzek po raz ostatni.
- Okej, okej - Jason uśmiechał się, całując moje policzki, zanim pozwolił mi pójść. - A, i nie mogę odebrać cię dzisiaj, mam trochę... pracy - wymamrotał.
- Okej, to zobaczymy się później - powiedziałam z uśmiechem, zanim udałam się do klasy od fizyki. Zatrzymałam się i obróciłam. - Ale przyjdziesz na przyjęcie, prawda? - powiedziałam ostro.
- Obiecuję - odpowiedział Jason, zanim weszłam do sali.
Na lekcji fizyki pana Barksa byłam zatracona we własnych myślach. Nawet szepty Coraliny i Emmy nie były dla mnie interesujące. Potrafiłam myśleć tylko o Jasonie.
flashback
Obudziłam się w moim ciemnym, zimnym pokoju. Nagie Jason leżał obok mnie i wciąż był w głębokim śnie. Próbowałam wtulić się w kołdrę, ale to było trudne, ponieważ Jason zabrał jej większość. Było mi zimno, a to, że nie miałam na sobie żadnych ubrań, wcale mi nie pomagało.
Chciałam położyć się bliżej Jasona, ale zamiast się ocieplić, obudziłam go.
Jego oczy były w połowie otwarte.
- Nie śpisz? - wymamrotał z zamkniętymi oczami i obrócił się w moją stronę.
- Nie mogłam zasnąć - wyszeptałam. Myśli o Jasonie i jego ojcu nie dawały mi spokoju.
Podniósł swoje ręce jako znak, że mogę się w niego wtulić. Co też zrobiłam.
- Ah, jesteś lodowata! - warknął Jason i zaczął pocierać moje ramiona swoimi dłońmi. - Oh, kochanie - cmoknął ustami i ciasno objął mnie rękoma.
Nie zajęło mi długo, aby zasnąć, ale to było oczywiste. Najlepszym miejscem na świecie było to, w ramionach Jasona.
- Panno Dion, czy ty w ogóle mnie słuchasz?
później tego popołudnia
Pomogłam mojej mamie nadmuchać te wszystkie kolorowe balony i przygotować stół prawdziwej księżniczki dla Emily i jej gości. Emily zaprosiła pięć osób, ale przyszedł też dziadek.
Emily i jej przyjaciele byli w pokoju i bawili się jej nowymi zabawkami. Ale niektóre rzeczy, jak na przykład barbie Afrodyta, były schowane, aby inni nie mogli się nimi bawić.
- Kiedy przyjdzie Jason? - zapytała moja mama, kiedy kładłyśmy na stole sztućce.
Spojrzałam na zegarek. - Powiedział, że będzie tutaj o 18 - wymamrotałam.
Była 18:30, może nie powinnam się stresować? Jason na pewno był już w drodze.
Chwilę później do drzwi zadzwonił dzwonek, a moja mama uśmiechnęła się do mnie. Natychmiast pobiegłam w stronę drzwi, a zanim je otworzyłam, popatrzyłam do lustra.
- Hej piękna! Gratulacje dla twojej młodszej siostry - powiedział mój dziadek i przytulił mnie.
- Cześć dziadku, jak dobrze cię widzieć - uśmiechnęłam się, próbując ukryć moje rozczarowanie, że to nie był Jason. Cokolwiek, dziadek był jednym z mężczyzn, których kocham najbardziej.
- Gdzie jest urodzinowy dzieciak? - mój dziadek się uśmiechnął i pomachał fioletową torbą.
- Jest w swoim pokoju - zachichotałam i z powrotem poszłam do salonu.
Westchnęłam głęboko, kiedy usiedliśmy do stołu, aby zjeść. Zegar pokazywał 18:40, a Jasona nadal nie było.
- Powinniśmy na niego poczekać, czy...? - moja mama zapytała mnie po cichu, kiedy dziewczynki usiadły.
Pokręciłam głową. Normalnie nie mogłam w to uwierzyć. Czy Jason zdecydował, że się nie pojawi?
Do drzwi zadzwonił dzwonek, a Emily pobiegła do hallu, krzycząc - JA OTWORZĘ!
Nawet nie raczyłam wstać i zobaczyć, czy to był Jason. Dlaczego nie zadzwonił, aby powiedzieć, że się spóźni? A może to nawet nie był on...
- Jasey! - powiedziała Emily. Mój żołądek zrobił fikołka. Jasey?
- Cześć Emily, wszystkiego najlepszego! - zadowolony głos Jasona zabrzmiał z hallu.
- Mamo! Mamo! Mamo! Chodź tutaj i zobacz, Jason ma dla mnie ogromny prezent! - wrzasnęła Emily.
Mój tata owinął rękę wokół mojej szyi.
- Nie powinnaś iść i się przywitać?
Zmrużyłam oczy i wstałam od stołu. Nie, będę tu siedziała wiecznie, duuh.
Jason wszedł do jadalni, trzymając wielki prezent. Był to wielki karton owinięty różowym papierem. Położył go na podłodze, a kiedy się podniósł, zobaczyłam jego twarz. Westchnęłam. Miał podbite oko.
- O Boże, hej, Jason, co ci się stało! - wykrzyknęła moja mama i przytuliła go.
- Ja... um, w warsztacie w garażu, w którym pracuję... stanąłem na grabie i trzon uderzył mnie w oko. - Niepewnie się uśmiechnął.
- Mogę to teraz otworzyć? - pisnęła Emily i zaczęła tańczyć wokół prezentu.
Jason skinął głową i zaczął mierzwić dłonią jej włosy.
Kiedy Emily niecierpliwie zdzierała papier z pudełka, podeszłam do Jasona.
- Co to jest? - wyszeptałam i przytuliłam go. Wzruszył ramionami.
Chciałam zapytać go o prawdziwy powód jego podbitego oka, ale nie mogłam. Nie tutaj.
- TO RÓŻOWE AUTO! - krzyczała Emily, pokazując na pudło. Ona nie kłamała. To była mniejsza wersja różowego American car dla dzieci w wieku 3-5 lat.
Emily rzuciła się na nogę Jasona i przytuliła go.
- Dziękuję! Dziękuję! Dzięęęęęękuuujęęęę! - krzyczała entuzjastycznie.
Jason podniósł ją z podłogi i pocałował w policzek.
- I nawet straciłam ząb, który mi wypadł, popatrz! - powiedziała Emily, pokazując na dziurę, w której wcześniej był ząb.
- Mówiłem, że to przyniesie ci szczęście, prawda? - zachichotał Jason, ciągle trzymając Emily.
Chłopacy, którzy lubią dzieci... Czy było coś bardziej atrakcyjnego?
Jason's POV
Posadziłem Emily z powrotem na jej krzesło przy stole, zanim zająłem swoje miejsce obok Christine. Miałem nadzieję, że nie była zła za to, że się spóźniłem. Lecz zanim usiadłem, ktoś poklepał mnie po ramieniu.
- Nie spotkaliśmy się już kiedyś? - głos za mną zaśmiał się.
Obróciłem się i zamurowało mnie. To był starszy mężczyzna, z małego, czerwonego samochodu, którego spotkałem jakiś miesiąc temu. Mężczyzna, który na mnie trąbił, kiedy zatrzymałem się na skrzyżowaniu.
- Nauczyłeś się już, że trzeba zjeżdżać na pobocze? - uśmiechnął się ciepło. Nie miałem pojęcia, czy mówił ironicznie czy nie. Położył dłoń na moim ramieniu. - Tylko żartuję, chłopcze. Jestem dziadkiem Christine, Louis, ale również możesz nazywać mnie dziadkiem - powiedział i mrugnął do mnie.
- Dziadku... - Christine wymamrotała głupkowato.
Usiadłem i podałem rękę dziadkowi Christine.
- Dobrze cię widzieć, Jason - przywitał się, zanim zaczął posyłać wokoło miskę z sałatką.
Zjadłem całe pyszne jedzenie, które przygotowała mama Christine, kiedy Christine zaczęła chichotać.
- Co? - wymamrotałem, patrząc na nią z buzią pełną jedzenia.
- Proszę - uśmiechnęła się i otarła moje usta serwetką. Zachichotała i pocałowała mnie w policzek. Z drugiej strony stołu słychać było chichot. To był dziadek Christine, który na nas patrzył.
- Więc, jak się poznaliście? - uśmiechnął się i oparł o krzesło.
- Przez wspólnych znajomych - wymamrotała Christine, głaskając kciukiem swoją dłoń.
- Jak zarabiasz na życie, Jason? - zapytał Louis. Christine posłała mu zirytowane spojrzenie. - No co? Nie mogę nawet zadawać pytań? - powiedział do Christine. To stąd Christine była taka uparta.
- Tak, tyle że jest różnica między zadawaniem pytań a wypytywaniem - warknęła.
Louis zmrużył swoje oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Pracuję w warsztacie w garażu - uśmiechnąłem się i wziąłem łyk piwa.
- Ah, to wyjaśnia twoje białe Audi. - Louis mrugnął do mnie.
- Skąd wiesz, że Jason ma białe Audi? - znów zabrzmiał głos Christine. Uniosła brwi. W jednej sekundzie myślałem, że Louis powie jej o tym, że raz mu groziłem. Ale nie zrobił tego.
- Przecież jest zaparkowane na zewnątrz? - odpowiedział Louis. Wdzięcznie na niego popatrzyłem. Bo samochód nawet nie był zaparkowany przed domem. Był zaparkowany niżej, wzdłuż ulicy.
Po miłym przyjęciu, staliśmy w korytarzu, aby pożegnać się z Louisem, kiedy ten odciągnął mnie na bok.
- Wydajesz się dbać o Christine - powiedział, pokazując głową w stronę Christine.
Skinąłem głową i uśmiechnąłem się. Dobrze wypadłem.
- Bardzo przypominasz mi siebie. To pewnie dlatego cię lubię - zaśmiał się Louis. Miał te same, błyszczące oczy co Christine. - Ale tak, Christine ma własną osobowość - powiedział z błyskiem w oku. Prychnąłem i skinąłem głową. - Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy, Jason - uśmiechnął się i mnie przytulił. Poklepałem go po plecach.
- Ja również, Louis - uśmiechnąłem się, zadowolony, że mnie zaakceptował. Nawet, jeśli już ujrzał inną stronę Jasona.
Christine's POV
Kiedy zobaczyłam, że Jason skończył rozmawiać z moim dziadkiem, pociągnęłam go do pokoju. Byłam zadowolona, że miał dobre stosunki z moją rodziną, ale wolałam go mieć dla siebie.
- Powiedz mi co się stało - powiedziałam i popatrzyłam na jego podbite oko, kiedy usiedliśmy na łóżku.
- Mm, wyglądasz pięknie - powiedział Jason, ignorując moje pytanie i przyciągnął mnie do siebie.
- Jason, nie. Powiedz mi, dlaczego się spóźniłeś i tak wyglądasz - westchnęłam i odepchnęłam go.
- Przestań, Christine - westchnął i położył się na łóżku. Zmarszczyłam brwi. To ja powinnam mu powiedzieć, żeby przestał! To nie ja się spóźniłam i przyszłam z podbitym okiem!
- Dlaczego nie możesz po prostu powiedzieć? - odrzekłam zirytowana. Normalnie, nie kłóciłabym się z Jasonem, ale to było niedorzeczne! On musiał mi mówić o takich rzeczach, prawda? Ale on nadal nie odpowiadał. - Oh, pierdol się Jason - westchnęłam i wstałam z łóżka. Ale on był zaraz za mną i chwycił mnie za ramię.
- Zabiłem człowieka, Christine - szepnął w moje ucho, a moje plecy przycisnęły się do jego brzucha.
Przełknęłam ślinę. - Dlaczego?
- Wisiał nam pieniądze. To dlatego musiałem odebrać Gabriela ze szkoły. Niestety ten facet stawiał nam opór, a ja nie mogę przechodzić obok takich rzeczy obojętnie - wyszeptał. Brzmiał jak nienormalny.
Powoli skinęłam głową. Czasami nie potrafiłam wierzyć w rzeczy, które mówił Jason, nawet jeśli wiedziałam, że to była prawda. Jason był taki kochający i wrażliwy, ale dla innych... zimny jak lód.
Jason włożył ręce pod moją bluzkę i chwycił moje piersi.
- Czy ty kiedykolwiek mógłbyś... mnie pobić? Jeśli bym cię wkurzyła? - wyszeptałam.
Jason prychnął i obrócił mnie.
- Nie bądź głupia - mamrotał między pocałunkami, które zostawiał na mojej szyi. Położyłam rękę na jego karku. Miał rację. Wiedziałam, że nigdy nie podniósłby na mnie ręki.
- Zostaniesz tutaj na noc, prawda? - jęknęłam, kiedy on całował mnie między moimi piersiami.
- Właściwie to mamy spotkanie. Zawsze mamy spotkanie, jeśli ktoś zostanie zabity - powiedział bez emocji.
Spojrzałam na niego miną słodkiego pieska, upewniając się, że wyglądam na porzuconą.
- Chyba nie pozwolisz mi spać tutaj? Samej w tym zimnym pokoju? - wyszeptałam, patrząc na niego. - Może będę taka samotna, że zadzwonię po kogoś? Po kogoś, kto mnie rozgrzeje? - kontynuowałam.
- To spotkanie może poczekać... - Jason wymamrotał. Wyglądał na zmartwionego na samą myśl, że ktoś inny byłby przy mnie przez całą noc.
Uśmiechnęłam się. Zawsze dostaję to, czego chcę.
______________
Udało mi się dodać nowy rozdział, tak szybko, jak tylko mogłam. I jak, podoba Wam się moje tłumaczenie? Będę starała się dodawać nowy rozdział raz w tygodniu, chyba, że Lilith przetłumaczy go wcześniej :) Mam nadzieję, że to wam odpowiada, niestety skończyła się przerwa świąteczna, więc doszła mi nauka. No ale za niecały miesiąc mam ferie i wtedy postaram się dodawać rozdziały szybciej.
jeśli czytasz - skomentuj
- Christine, nadszedł czas, aby zaśpiewać sto lat Emily! - moja mama wołała zza drzwi. Powoli otworzyłam oczy. Nagie ciało Jasona leżało na moim.
Z pomrukiem wstałam z łóżka. Znalazłam mój luźny T-shirt i majtki.
- Poczekaj tutaj - wyszeptałam do Jasona, który wciąż był w łóżku.
Wyciągnął ręce w moją stronę, pragnąc, abym go przytuliła. Uśmiechając się, weszłam z powrotem do łóżka i pochyliłam się.
- Dzień dobry kochanie - wyszeptałam i pocałowałam go, zanim wyszłam z pokoju.
Zapukaliśmy do drzwi Emily, weszliśmy i zaśpiewaliśmy dla niej, która, oczywiście, już nie spała. Nawet nie skończyliśmy piosenki, bo Emily od razu pobiegła do kuchni, aby zobaczyć czy jakieś prezenty nie leżą na blacie. Oczywiście, jak zwykle, były tam. I było ich dużo. Ubrania, Baby Borns, zabawkowy telefon, różowa hulajnoga z pasującym do niej kaskiem.
- Afrodyta! - Emily zapiszczała radośnie, kiedy otworzyła prezent ode mnie.
Zeskoczyła z krzesła i podbiegła do mnie.
- Wszystkiego najlepszego - powiedziałam i przytuliłam ją.
Kiedy już zjedliśmy, croissanty - to nasza tradycja, wróciłam do pokoju, aby się przebrać. Jason wciąż spał na łóżku.
- Kochaniee - westchnęłam niecierpliwie i usiadłam na jego plecach. Powoli otworzył swoje oczy. - Podwieziesz mnie do szkoły? - wyszeptałam i zaczęłam mierzwić jego włosy.
Skinął głową w poduszkę i westchnął śpiąco.
Podniosłam się i udałam się w kierunku łazienki. Zdjęłam moje ubrania i weszłam pod prysznic. Chwilę później usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a potem ktoś je zamknął. Jason w bokserkach stanął przed umywalką i zaczął myć twarz. Kiedy namydliłam moje ciało zapachem truskawki, a potem go spłukałam, owinęłam się ręcznikiem.
- Proszę - powiedziałam i otworzyłam szafkę pod umywalką. - Możesz tego używać, kiedy jesteś tutaj - powiedziałam i podałam Jasonowi niebieską szczoteczkę do zębów.
- To dlatego, że nie lubisz mojego porannego oddechu? - Jason szyderczo się uśmiechnął i chwycił mnie za mój ręcznik.
- Puść mnie! - zachichotałam i próbowałam wyrwać się z jego uścisku. Lecz Jason trzymał mnie mocno i przyciągnął do siebie.
- Nigdy cię nie puszczę - wyszeptał i pocałował mnie w nos.
Położyłam rękę na jego klacie i uśmiechnęłam się.
- Okej, zobaczymy się za minutę - powiedziałam do Jasona, zanim podniosłam torbę z podłogi i wyszłam z pokoju.
- Pa mamo, Jason podwiezie mnie do szkoły! - wykrzyknęłam w stronę kuchni. - Do zobaczenia później, urodzinowy dzieciaku - uśmiechnęłam się do Emily. Z frontowych drzwi mogłam ujrzeć Jasona.
- Miłego dnia! - krzyknęła moja rodzina, kiedy otworzyłam drzwi i wybiegłam z domu.
Kilka sekund później Jason podjechał swoim białym Audi, a ja wsiadłam do środka. Miał na sobie jedną ze swoich bluz, która była w mojej półce. Dodatkowo, zmienił swoje buty na czerwone Supry. Typowy Jason.
W myślach miałam naszą ostatnią noc. To między mną i Jasonem było oficjalne. Nie musieliśmy już niczego przed sobą ukrywać.
- Do zobaczenia - powiedziałam i wychodząc z samochodu, pocałowałam Jasona w policzek, kiedy zatrzymał się przed moją szkołą. On także wyszedł z auta.
- Gdzie idziesz? - zachichotałam i przechyliłam głowę.
- Muszę porozmawiać z Gabrielem. Jest w szkole, prawda? - powiedział i splótł nasze dłonie razem.
- Tak - zaśmiałam się i położyłam głowę na jego ramieniu. - Ale on chodzi do "działu college". To wciąż liceum, ale dla starszych osób, które nie są jeszcze gotowe na college - wyjaśniłam.
- Nie mogę uwierzyć, że on tam chodzi - mruknął Jason.
Wzruszyłam ramionami. - Edukacja jest ważna.
Kiedy weszliśmy do szkoły, poczułam jak wszyscy na nas patrzą. Albo może tylko na Jasona. Większość ludzi wiedziała, kim był, lub myślała, że wie.
Szliśmy w kierunku mojej szafki, z której wyjęłam książki do fizyki.
- O, fizyka! To był mój ulubiony przedmiot w szkole - Jason uśmiechnął się i wziął książkę z moich rąk.
- Ew, nienawidzę jej - powiedziałam i zamknęłam szafkę.
- Tylko dlatego, że jej nie rozumiesz - dokuczał mi, głupawo się uśmiechając.
- Zamknij się - wymamrotałam, a jego dłonie jeździły w górę i w dół po moim ciele.
Zarzuciłam ręce na jego szyję, a on przycisnął swoją głowę do mojej. Jego usta dotykały moich. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Zadzwonił dzwonek, ale to nie zatrzymywało Jasona.
- Jason, muszę iść do klasy! - zachichotałam i pocałowałam go w policzek po raz ostatni.
- Okej, okej - Jason uśmiechał się, całując moje policzki, zanim pozwolił mi pójść. - A, i nie mogę odebrać cię dzisiaj, mam trochę... pracy - wymamrotał.
- Okej, to zobaczymy się później - powiedziałam z uśmiechem, zanim udałam się do klasy od fizyki. Zatrzymałam się i obróciłam. - Ale przyjdziesz na przyjęcie, prawda? - powiedziałam ostro.
- Obiecuję - odpowiedział Jason, zanim weszłam do sali.
Na lekcji fizyki pana Barksa byłam zatracona we własnych myślach. Nawet szepty Coraliny i Emmy nie były dla mnie interesujące. Potrafiłam myśleć tylko o Jasonie.
flashback
Obudziłam się w moim ciemnym, zimnym pokoju. Nagie Jason leżał obok mnie i wciąż był w głębokim śnie. Próbowałam wtulić się w kołdrę, ale to było trudne, ponieważ Jason zabrał jej większość. Było mi zimno, a to, że nie miałam na sobie żadnych ubrań, wcale mi nie pomagało.
Chciałam położyć się bliżej Jasona, ale zamiast się ocieplić, obudziłam go.
Jego oczy były w połowie otwarte.
- Nie śpisz? - wymamrotał z zamkniętymi oczami i obrócił się w moją stronę.
- Nie mogłam zasnąć - wyszeptałam. Myśli o Jasonie i jego ojcu nie dawały mi spokoju.
Podniósł swoje ręce jako znak, że mogę się w niego wtulić. Co też zrobiłam.
- Ah, jesteś lodowata! - warknął Jason i zaczął pocierać moje ramiona swoimi dłońmi. - Oh, kochanie - cmoknął ustami i ciasno objął mnie rękoma.
Nie zajęło mi długo, aby zasnąć, ale to było oczywiste. Najlepszym miejscem na świecie było to, w ramionach Jasona.
- Panno Dion, czy ty w ogóle mnie słuchasz?
później tego popołudnia
Pomogłam mojej mamie nadmuchać te wszystkie kolorowe balony i przygotować stół prawdziwej księżniczki dla Emily i jej gości. Emily zaprosiła pięć osób, ale przyszedł też dziadek.
Emily i jej przyjaciele byli w pokoju i bawili się jej nowymi zabawkami. Ale niektóre rzeczy, jak na przykład barbie Afrodyta, były schowane, aby inni nie mogli się nimi bawić.
- Kiedy przyjdzie Jason? - zapytała moja mama, kiedy kładłyśmy na stole sztućce.
Spojrzałam na zegarek. - Powiedział, że będzie tutaj o 18 - wymamrotałam.
Była 18:30, może nie powinnam się stresować? Jason na pewno był już w drodze.
Chwilę później do drzwi zadzwonił dzwonek, a moja mama uśmiechnęła się do mnie. Natychmiast pobiegłam w stronę drzwi, a zanim je otworzyłam, popatrzyłam do lustra.
- Hej piękna! Gratulacje dla twojej młodszej siostry - powiedział mój dziadek i przytulił mnie.
- Cześć dziadku, jak dobrze cię widzieć - uśmiechnęłam się, próbując ukryć moje rozczarowanie, że to nie był Jason. Cokolwiek, dziadek był jednym z mężczyzn, których kocham najbardziej.
- Gdzie jest urodzinowy dzieciak? - mój dziadek się uśmiechnął i pomachał fioletową torbą.
- Jest w swoim pokoju - zachichotałam i z powrotem poszłam do salonu.
Westchnęłam głęboko, kiedy usiedliśmy do stołu, aby zjeść. Zegar pokazywał 18:40, a Jasona nadal nie było.
- Powinniśmy na niego poczekać, czy...? - moja mama zapytała mnie po cichu, kiedy dziewczynki usiadły.
Pokręciłam głową. Normalnie nie mogłam w to uwierzyć. Czy Jason zdecydował, że się nie pojawi?
Do drzwi zadzwonił dzwonek, a Emily pobiegła do hallu, krzycząc - JA OTWORZĘ!
Nawet nie raczyłam wstać i zobaczyć, czy to był Jason. Dlaczego nie zadzwonił, aby powiedzieć, że się spóźni? A może to nawet nie był on...
- Jasey! - powiedziała Emily. Mój żołądek zrobił fikołka. Jasey?
- Cześć Emily, wszystkiego najlepszego! - zadowolony głos Jasona zabrzmiał z hallu.
- Mamo! Mamo! Mamo! Chodź tutaj i zobacz, Jason ma dla mnie ogromny prezent! - wrzasnęła Emily.
Mój tata owinął rękę wokół mojej szyi.
- Nie powinnaś iść i się przywitać?
Zmrużyłam oczy i wstałam od stołu. Nie, będę tu siedziała wiecznie, duuh.
Jason wszedł do jadalni, trzymając wielki prezent. Był to wielki karton owinięty różowym papierem. Położył go na podłodze, a kiedy się podniósł, zobaczyłam jego twarz. Westchnęłam. Miał podbite oko.
- O Boże, hej, Jason, co ci się stało! - wykrzyknęła moja mama i przytuliła go.
- Ja... um, w warsztacie w garażu, w którym pracuję... stanąłem na grabie i trzon uderzył mnie w oko. - Niepewnie się uśmiechnął.
- Mogę to teraz otworzyć? - pisnęła Emily i zaczęła tańczyć wokół prezentu.
Jason skinął głową i zaczął mierzwić dłonią jej włosy.
Kiedy Emily niecierpliwie zdzierała papier z pudełka, podeszłam do Jasona.
- Co to jest? - wyszeptałam i przytuliłam go. Wzruszył ramionami.
Chciałam zapytać go o prawdziwy powód jego podbitego oka, ale nie mogłam. Nie tutaj.
- TO RÓŻOWE AUTO! - krzyczała Emily, pokazując na pudło. Ona nie kłamała. To była mniejsza wersja różowego American car dla dzieci w wieku 3-5 lat.
Emily rzuciła się na nogę Jasona i przytuliła go.
- Dziękuję! Dziękuję! Dzięęęęęękuuujęęęę! - krzyczała entuzjastycznie.
Jason podniósł ją z podłogi i pocałował w policzek.
- I nawet straciłam ząb, który mi wypadł, popatrz! - powiedziała Emily, pokazując na dziurę, w której wcześniej był ząb.
- Mówiłem, że to przyniesie ci szczęście, prawda? - zachichotał Jason, ciągle trzymając Emily.
Chłopacy, którzy lubią dzieci... Czy było coś bardziej atrakcyjnego?
Jason's POV
Posadziłem Emily z powrotem na jej krzesło przy stole, zanim zająłem swoje miejsce obok Christine. Miałem nadzieję, że nie była zła za to, że się spóźniłem. Lecz zanim usiadłem, ktoś poklepał mnie po ramieniu.
- Nie spotkaliśmy się już kiedyś? - głos za mną zaśmiał się.
Obróciłem się i zamurowało mnie. To był starszy mężczyzna, z małego, czerwonego samochodu, którego spotkałem jakiś miesiąc temu. Mężczyzna, który na mnie trąbił, kiedy zatrzymałem się na skrzyżowaniu.
- Nauczyłeś się już, że trzeba zjeżdżać na pobocze? - uśmiechnął się ciepło. Nie miałem pojęcia, czy mówił ironicznie czy nie. Położył dłoń na moim ramieniu. - Tylko żartuję, chłopcze. Jestem dziadkiem Christine, Louis, ale również możesz nazywać mnie dziadkiem - powiedział i mrugnął do mnie.
- Dziadku... - Christine wymamrotała głupkowato.
Usiadłem i podałem rękę dziadkowi Christine.
- Dobrze cię widzieć, Jason - przywitał się, zanim zaczął posyłać wokoło miskę z sałatką.
Zjadłem całe pyszne jedzenie, które przygotowała mama Christine, kiedy Christine zaczęła chichotać.
- Co? - wymamrotałem, patrząc na nią z buzią pełną jedzenia.
- Proszę - uśmiechnęła się i otarła moje usta serwetką. Zachichotała i pocałowała mnie w policzek. Z drugiej strony stołu słychać było chichot. To był dziadek Christine, który na nas patrzył.
- Więc, jak się poznaliście? - uśmiechnął się i oparł o krzesło.
- Przez wspólnych znajomych - wymamrotała Christine, głaskając kciukiem swoją dłoń.
- Jak zarabiasz na życie, Jason? - zapytał Louis. Christine posłała mu zirytowane spojrzenie. - No co? Nie mogę nawet zadawać pytań? - powiedział do Christine. To stąd Christine była taka uparta.
- Tak, tyle że jest różnica między zadawaniem pytań a wypytywaniem - warknęła.
Louis zmrużył swoje oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Pracuję w warsztacie w garażu - uśmiechnąłem się i wziąłem łyk piwa.
- Ah, to wyjaśnia twoje białe Audi. - Louis mrugnął do mnie.
- Skąd wiesz, że Jason ma białe Audi? - znów zabrzmiał głos Christine. Uniosła brwi. W jednej sekundzie myślałem, że Louis powie jej o tym, że raz mu groziłem. Ale nie zrobił tego.
- Przecież jest zaparkowane na zewnątrz? - odpowiedział Louis. Wdzięcznie na niego popatrzyłem. Bo samochód nawet nie był zaparkowany przed domem. Był zaparkowany niżej, wzdłuż ulicy.
Po miłym przyjęciu, staliśmy w korytarzu, aby pożegnać się z Louisem, kiedy ten odciągnął mnie na bok.
- Wydajesz się dbać o Christine - powiedział, pokazując głową w stronę Christine.
Skinąłem głową i uśmiechnąłem się. Dobrze wypadłem.
- Bardzo przypominasz mi siebie. To pewnie dlatego cię lubię - zaśmiał się Louis. Miał te same, błyszczące oczy co Christine. - Ale tak, Christine ma własną osobowość - powiedział z błyskiem w oku. Prychnąłem i skinąłem głową. - Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy, Jason - uśmiechnął się i mnie przytulił. Poklepałem go po plecach.
- Ja również, Louis - uśmiechnąłem się, zadowolony, że mnie zaakceptował. Nawet, jeśli już ujrzał inną stronę Jasona.
Christine's POV
Kiedy zobaczyłam, że Jason skończył rozmawiać z moim dziadkiem, pociągnęłam go do pokoju. Byłam zadowolona, że miał dobre stosunki z moją rodziną, ale wolałam go mieć dla siebie.
- Powiedz mi co się stało - powiedziałam i popatrzyłam na jego podbite oko, kiedy usiedliśmy na łóżku.
- Mm, wyglądasz pięknie - powiedział Jason, ignorując moje pytanie i przyciągnął mnie do siebie.
- Jason, nie. Powiedz mi, dlaczego się spóźniłeś i tak wyglądasz - westchnęłam i odepchnęłam go.
- Przestań, Christine - westchnął i położył się na łóżku. Zmarszczyłam brwi. To ja powinnam mu powiedzieć, żeby przestał! To nie ja się spóźniłam i przyszłam z podbitym okiem!
- Dlaczego nie możesz po prostu powiedzieć? - odrzekłam zirytowana. Normalnie, nie kłóciłabym się z Jasonem, ale to było niedorzeczne! On musiał mi mówić o takich rzeczach, prawda? Ale on nadal nie odpowiadał. - Oh, pierdol się Jason - westchnęłam i wstałam z łóżka. Ale on był zaraz za mną i chwycił mnie za ramię.
- Zabiłem człowieka, Christine - szepnął w moje ucho, a moje plecy przycisnęły się do jego brzucha.
Przełknęłam ślinę. - Dlaczego?
- Wisiał nam pieniądze. To dlatego musiałem odebrać Gabriela ze szkoły. Niestety ten facet stawiał nam opór, a ja nie mogę przechodzić obok takich rzeczy obojętnie - wyszeptał. Brzmiał jak nienormalny.
Powoli skinęłam głową. Czasami nie potrafiłam wierzyć w rzeczy, które mówił Jason, nawet jeśli wiedziałam, że to była prawda. Jason był taki kochający i wrażliwy, ale dla innych... zimny jak lód.
Jason włożył ręce pod moją bluzkę i chwycił moje piersi.
- Czy ty kiedykolwiek mógłbyś... mnie pobić? Jeśli bym cię wkurzyła? - wyszeptałam.
Jason prychnął i obrócił mnie.
- Nie bądź głupia - mamrotał między pocałunkami, które zostawiał na mojej szyi. Położyłam rękę na jego karku. Miał rację. Wiedziałam, że nigdy nie podniósłby na mnie ręki.
- Zostaniesz tutaj na noc, prawda? - jęknęłam, kiedy on całował mnie między moimi piersiami.
- Właściwie to mamy spotkanie. Zawsze mamy spotkanie, jeśli ktoś zostanie zabity - powiedział bez emocji.
Spojrzałam na niego miną słodkiego pieska, upewniając się, że wyglądam na porzuconą.
- Chyba nie pozwolisz mi spać tutaj? Samej w tym zimnym pokoju? - wyszeptałam, patrząc na niego. - Może będę taka samotna, że zadzwonię po kogoś? Po kogoś, kto mnie rozgrzeje? - kontynuowałam.
- To spotkanie może poczekać... - Jason wymamrotał. Wyglądał na zmartwionego na samą myśl, że ktoś inny byłby przy mnie przez całą noc.
Uśmiechnęłam się. Zawsze dostaję to, czego chcę.
______________
Udało mi się dodać nowy rozdział, tak szybko, jak tylko mogłam. I jak, podoba Wam się moje tłumaczenie? Będę starała się dodawać nowy rozdział raz w tygodniu, chyba, że Lilith przetłumaczy go wcześniej :) Mam nadzieję, że to wam odpowiada, niestety skończyła się przerwa świąteczna, więc doszła mi nauka. No ale za niecały miesiąc mam ferie i wtedy postaram się dodawać rozdziały szybciej.
jeśli czytasz - skomentuj
Subskrybuj:
Posty (Atom)